Zaskakująco szybko postępuje wdrażanie na rynek szczepionek mających pomóc światu uwolnić się od pandemii koronawirusa. Raptem 9 listopada informowaliśmy o tym, że lek koncernów Pfizer i BioNTech uzyskał w testach ok. 90 proc. skuteczności, a tymczasem pierwszy kraj właśnie dopuścił preparat do użytku. Mowa tu o Wielkiej Brytanii.

– Rząd przyjął rekomendację niezależnej Agencji ds. Regulacji Leków i Produktów Zdrowotnych (MHRA), aby zatwierdzić szczepionkę COVID-19 firm Pfizer i BioNTech do użytku. Jest to następstwem wielomiesięcznych rygorystycznych badań klinicznych i dokładnej analizy danych przez ekspertów z MHRA, którzy stwierdzili, że szczepionka ta spełnia surowe normy bezpieczeństwa, jakości i skuteczności – głosi cytowany przez media na całym świecie oficjalny komunikat tamtejszego Ministerstwa Zdrowia.

Według zapowiedzi szczepienia rozpoczną się już w przyszłym tygodniu, zaś jako pierwsi zostaną im poddani przedstawiciele personelu medycznego.

Na pierwszy ogień pójdzie najprawdopodobniej kadra angielskiego Royal Liverpool University Hall, co z pewnością będzie wydarzeniem o historycznym znaczeniu.

Na centralną decyzję dotyczącą tempa dostarczania szczepionki obywatelom krajów Unii Europejskiej trzeba będzie poczekać maksymalnie do 29 grudnia, gdyż taką datę, jako najpóźniejszy możliwy termin, wyznaczyła Europejska Agencja Leków.

Bardzo możliwe, że strategię dystrybucji i planu wdrażania leku poznamy jednak znacznie szybciej. Do tej pory Wspólnota zamówiła od koncernu Pfizer 200 mln dawek szczepionki za ok. 3,1 mld euro, a przecież nie można zapominać, że kupno będzie odbywać się również od innych medycznych podmiotów.

Wstępne szacunki zakładają, że Polska otrzyma lek na przełomie stycznia i lutego, zaś nasza strategia ma być bardzo podobna jak chociażby brytyjska. W pierwszej kolejności zaszczepieni mają więc być lekarze oraz seniorzy (a więc w sumie ok. 3 mln osób), a następnie, podobnie jak w przypadku innych krajów, zaplanowany zostanie program masowych szczepień dla pozostałych obywateli

Istnieją więc przesłanki, by mieć nadzieję, że w przyszłym roku, może już w trakcie wakacji, świat znów zacznie stawać się coraz bardziej otwartym miejscem, czego sobie i wam życzymy.

Tekst: WM