Tajemnice kobiecego orgazmu, czyli co nam daje przyjemność

Kobiecy orgazm jest jednym z najbardziej złożonych i fascynujących zjawisk zachodzących w ludzkim organizmie. Francuzi nazywają go "la petite mort", czyli małą śmiercią. I słusznie, bo zapiera dech w piersiach, odbiera siły i przenosi w odmienne stany świadomości. Czy coś tak wspaniałego nie powinno przydarzać się każdej kobiecie przynajmniej dwa razy dziennie? Okazuje się niestety, że wszystko, co niezwykłe, bywa trudne do zdobycia.
.get_the_title().

Szacuje się, że w Europie Północnej aż 10 proc. kobiet nigdy nie przeżyło orgazmu, a dla kolejnych 10 proc. jest to doświadczenie bardzo okazjonalne. Za to aż 70 proc. pań deklaruje, że zdarza im się udawać szczytowanie.

Naukowcy od lat próbują wyjaśnić to niezwykłe zjawisko, które ma podłoże nie tylko fizyczne, ale również psychiczne, kulturowe, a nawet ewolucyjne.

Badania prowadzone przez grupę naukowców z USA dowodzą, że kobiecy orgazm może wywodzić się z mechanizmu wydalania jajeczek w czasie stosunku. Samo seksualne uniesienie nie jest czynnikiem niezbędnym do zapłodnienia, skąd wiec taki wniosek? Przypuszcza się, że w czasach naszych praprzodków owulacja nie była procesem cyklicznym, lecz wywoływanym przez skoki hormonalne, najprawdopodobniej towarzyszące orgazmowi.

Obecnie stan maksymalnego uniesienia nie jest niezbędnym czynnikiem reprodukcyjnym, a osobistym luksusem, który jak wynika z badań coraz trudniej sobie zafundować.

Fot. Dainis Graveris / Unsplash

Pierwszym, co przychodzi na myśl w kwestii osiągania przyjemności, jest ciało i jego fizyczne aspekty – połączenia nerwowe, skóra i narządy. Kobieca powłoka jest wręcz stworzona do pieszczot, bo posiada niezliczoną ilość punktów erogennych. Oprócz najpopularniejszych i zarazem najbardziej znanych rodzajów orgazmu, jak łechtaczkowy, pochwowy, czy wynikający ze stymulacji punktu G, istnieją również mniej oczywiste – osiągane poprzez pieszczoty piersi czy ust, orgazm nocny, czy oparty jedynie na wyobraźni. Najrzadszym i najmniej oczywistym jest orgazm w trakcie porodu, występujący na skutek nagłego zastrzyku endorfin i oksytocyny, czyli tych samych hormonów, które wytwarzane są podczas seksualnego uniesienia. Wydawać by się mogło, że tak szeroki zakres możliwości wręcz obliguje każdą z nas do przeżywania satysfakcji podczas stosunku. Ludzka seksualność jest jednak układanką składającą się z tysięcy elementów. Kluczową rolę, jak nietrudno się domyślić, odgrywa psychika.

Hipolibidemia, czyli obniżenie popędu płciowego, wraz z szeregiem innych zaburzeń, stanowi od niedawna jednostkę chorobową.

Szacuje się, że problemy te dotyczą częściej kobiet między 45 a 65 rokiem życia, jednak brak pożądania zdarza się również wśród kobiet całkowicie młodych i zdrowych, np. przemęczonych, opiekujących się niemowlęciem, będących w czasie żałoby czy po rozstaniu z partnerem. O zaburzeniu mówi się wtedy, kiedy zmniejszenie lub brak pożądania w ciągu co najmniej ostatnich 6 miesięcy nawraca lub utrzymuje się, powodując trudności w relacjach z partnerem lub problemy osobiste. Szacuje się, że depresja występuje nawet u 17-26 proc. kobiet z obniżonym zainteresowaniem seksualnym.

Fot. ava Sol / Unsplash

Pandemia i przymusowa izolacja zbiera żniwo wśród ludzi cierpiących na zaburzenia psychiczne, a depresja dotyka coraz więcej osób, zwłaszcza kobiet, którym pod ciężarem codziennych obowiązków trudno znaleźć chwilę na relaks. Jak taka sytuacja przekłada się na nasze doznania? Z badań opublikowanych w minionym roku przez prof. Izdebskiego wynika, że w czasie pandemii aż 51 proc. badanych Polaków pozytywnie oceniło swoje życie seksualne (ankiety dotyczyły okresu od marca do maja 2020 roku). Pandemia jednak nie odpuszcza, zamykając nas w czterech ścianach na kolejne długie miesiące. Nasycone kontaktem z partnerem, za którym o dziwo chciałoby się zatęsknić, zaczynamy szukać sposobu na urozmaicenie życia erotycznego.

Monotonia i stałość zapewniają poczucie bezpieczeństwa, ale w dłuższym rozrachunku rozleniwiają i mogą skutecznie odebrać ochotę na zbliżenia.

Z pomocą przychodzi cały wachlarz zabawek erotycznych, które podczas pandemii przeżywają swój renesans. Sondaże przeprowadzone przez „The Guardian” pokazują, że zyski największych sex-shopów m.in. w Nowej Zelandii czy Wielkiej Brytanii trzykrotnie wzrosły. Możliwość zabawy na odległość,pozwala zachować ogniste relacje w związku oraz dobre samopoczucie. Wśród kobiet najpopularniejsze są oczywiście wibratory z różnego rodzaju urozmaiceniami. Największą popularnością cieszą się te z króliczkiem lub motylkiem, który stymuluje łechtaczkę w trakcie penetracji poprzez wibracje o zmiennym stopniu natężenia.

Prawdziwym hitem są jednak stymulatory soniczne mające niemal stuprocentową skuteczność w wywoływaniu orgazmów.

Wszystko za sprawą technologii SenSonic, która przy pomocy skoncentrowanych fal dźwiękowych działa zarówno na żołądź łechtaczki, jak również jej wewnętrzne struktury. Okazuje się, że prawie każda kobieta, która sięgnęła po Sonę 2 lub Sonę 2 Cruise, szczytowała – niezależnie od wieku czy wcześniejszych doświadczeń seksualnych. Te innowacyjne akcesoria wyposażono w wewnętrzną membranę, która zasysając powietrze, porusza się w bardzo szybkim tempie, wysyłając delikatne impulsy w kierunku clitoris. Wewnętrzny mechanizm zabawki nie wibruje, a jego działanie jest praktycznie… bezdotykowe. Produkty Sona łączą w sobie komfort i dyskrecję użytkowania, będąc świetnym pomysłem na zabawę zarówno z partnerem jak i w pojedynkę. Osiągnięcie orgazmu nie zawsze bywa proste, a niektóre kobiety nie doświadczają tego niezwykłego uniesienia przez całe swoje życie.

Czy więc w takim razie orgazm jest nam potrzebny? Okazuje się, że tak, bo to psychiczne i fizyczne katharsis.

Dowiedziono, że szczytowanie wzmaga wydzielanie prolaktyny, która ma szeroki zakres działania w organizmie człowieka, wpływając na nasz nastrój, zachowanie oraz regulując pracę układu odpornościowego. Nasila neurogenezę, czyli możliwość tworzenia nowych neuronów w trzech niewielkich obszarach mózgu człowieka. La petite mort to również świetny środek przeciwbólowy – stymulując mózg i poprawiając krążenie może skutecznie pomagać w walce z migreną. Niezależnie od tego, czy ufamy badaniom, czy własnym doświadczeniom, warto zadbać o doznania. Nie od dziś wiadomo, że seks to zdrowie, a obecna technologia może zapewnić nam zbawiennie działający orgazm „na wyciągnięcie ręki”.

Zdjęcie główne: fot. Charles Deluvio
Tekst: Anna P-S

SURPRISE