Co jeść, żeby mieć czyste sumienie i nie pogarszać kryzysu klimatycznego?

Sposób, w jaki produkujemy żywność, przyspieszył zmiany klimatyczne. Zrównoważenie całego procesu pomogłyby w ich odwróceniu, a co najmniej w zatrzymaniu czy ostatecznie spowolnieniu. Jeszcze lepszym rozwiązaniem byłby powrót do lokalnego i sezonowego jedzenia.
.get_the_title().

Przemysł bydlęcy odpowiada za 40 proc. wszystkich emisji metanu z produkcji żywności. Najwyższa pozycja w tym niechlubnym rankingu należy jednak do produkcji ryżu. Naukowcy już pracują nad zmianami w tym zakresie. Nowa fala metod rolniczych i nowoczesnych rozwiązań ma sprawić, że rolnictwo stanie się bardziej przyjazne dla klimatu.

Całe rolnictwo i towarzyszące mu wylesianie powodują prawie 1/4 emisji gazów cieplarnianych. Rolnictwo odpowiada również za 70 proc. zużycia wody na całym świecie.

Coraz popularniejszą alternatywą dla toksycznego przemysłu mięsnego staje się pomysł jedzenia owadów. I nie są to wcale jedynie spekulacje czy mgliste wizje. Według raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) o owadach jadalnych świerszcze zawierają tyle samo białka na 100 g co wołowina, wiele innych kluczowych składników odżywczych, a nawet trzy razy więcej witaminy B12. Nie dość, że stężenia są wyższe, to jeszcze lepiej przyswajalne. W przeciwieństwie do wołowiny i wieprzowiny owady emitują stosunkowo niewiele gazów cieplarnianych i według FAO wymagają bardzo mało paszy, ziemi lub wody.

Szkodliwe techniki rolnicze zmieniły światowe gleby uprawne z pochłaniacza dwutlenku węgla w jego źródło, przyczyniając się do globalnego kryzysu klimatycznego. Inwazyjny sposób, w jaki prowadzimy uprawy, zmienia klimat, a w efekcie uniemożliwia kontynuację upraw. Susza, powodzie, wysokie temperatury czy podnoszący się poziom mórz transformują dotąd produktywne części naszej planety w miejsca niezdolne do uprawy żywności.

unsplash.com

Prostym i najlepszym rozwiązaniem jest spożywanie lokalnych, sezonowych produktów – takich, które nie mają związku z całym przemysłem spożywczym. Jajka od wiejskich kur, warzywa z ogródka czy owoce z sadu – taki sposób pozyskiwania produktów zawsze będzie najbardziej zrównoważony, najlepszy dla nas i środowiska. Nawet hodowane w niewielkiej ilości zwierzęta nie przyniosą negatywnych skutków, a do tego ich odchody mogą być traktowane jako nawóz, co zmniejsza wykorzystanie szkodliwych nawozów sztucznych.

Jednak nawet wśród artykułów dostępnych na sklepowych półkach mogą trafić się takie, których spożycie nie powinno wzbudzić w was większych wyrzutów sumienia.

Na południowo-zachodnim wybrzeżu wyspy Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie naukowcy i rolnicy z Cascadia Seaweed pracują nad największą farmą wodorostów. Hodowla takich mikroglonów nie tylko emituje niewiele gazów cieplarnianych, ale jest też dwadzieścia razy skuteczniejsza w wychwytywaniu dwutlenku węgla niż rośliny lądowe. Są one też jednym z niewielu wegańskich źródeł witaminy B12, a do wzrostu potrzebują jedynie morza i światła słonecznego. Kolejnym zrównoważonym produktem morskim lub oceanicznym są małże. Rosnące wzdłuż specjalnych lin zbierających, jedzą pokarm, który naturalnie występuje w wodzie. Podczas tego procesu filtrują i oczyszczają wodę oraz wydobywają węgiel, w celu stworzenia własnej muszli.

unsplash.com

Do najbardziej przyjaznych dla środowiska owoców i warzyw należą brokuły, cebula, ziemniaki, pomarańcze i jabłka.

Co dobrego znajdziemy na własnym podwórku? Może to być soczewica. Jest doskonałym źródłem błonnika i białka, a jej produkcja generuje bardzo niski ślad węglowy – 43 razy mniejszy niż w przypadku wołowiny – wymaga też niewielkiej ilości wody do wzrostu. Soczewica oczyszcza i wzmacnia glebę, co ułatwia uprawę innych roślin. Fasola to kolejny członek rodziny roślin strączkowatych, który również wytwarza niewielki ślad węglowy i wodny.

Jedzmy więc przede wszystkim lokalnie, a jeśli decydujemy się na zakup produktu z innego regionu, zwracajmy uwagę na jego pochodzenie. A wybierając się w podróż, próbujmy lokalnych smaków – nic nie dorówna soczystej pomarańczy zerwanej prosto z drzewa czy sushi w Japonii.

Zdjęcie główne: unsplash.com
Tekst: MZ

FOODIE