Chiński farmer potrafi zarobić na streamingu warzywnym 46 mln dolarów w rok

Kluczowa jest tu nowoczesna forma, ale i odcięcie się od pośredników.
.get_the_title().

Ceny warzyw i owoców, które kupujemy w sklepach, mają niewiele wspólnego z tym, ile dostaje za nie rolnik. Żywność skupowana jest bowiem przez pośredników, a zanim trafi na półkę supermarketu, niejednokrotnie musi przejść długi łańcuch dostaw. Na przełomie 2018 i 2019 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zbadał ten proces i okazało się, że różnice są znaczące. Na przykład w przypadku ziemniaków producenci otrzymywali od 26 do 68 proc. końcowej ceny produktu, pośrednicy – od 3 do 53 proc., a sklep, który je sprzedawał – od 7 do 36 proc. Z kolei jeśli chodzi o maliny, było to od 26 do 58 proc. dla rolnika, od 10 do 42 proc. dla pośrednika i od 9 do 27 proc. dla sklepu. W świetle tych informacji trudno się dziwić, że producenci żywności są niezadowoleni.

Chińscy farmerzy wymyślili ostatnio sposób na to, by znacząco skrócić łańcuch dostaw i w efekcie zarobić więcej.

Wykorzystują do tego media społecznościowe, a konkretnie Douyin, czyli chiński odpowiednik TikToka. Mnożą się tam filmiki przedstawiające farmerów-influencerów, którzy sprzedają swoje produkty. Ich zarobki bywają naprawdę imponujące! Użytkownika o nicku Brother Pomegranate śledzi aż 7,3 mln osób. Dzięki tak licznemu gronu fanów udało mu się zarobić w ubiegłym roku aż 300 mln juanów, czyli 46 mln dolarów. Jest legendą farmerskiego streamingu i nic dziwnego – w ciągu zaledwie 20 minut udało mu się sprzedać granaty o wartości 6 mln dolarów!

Ale Brother Pomegranate nie jest jedyną osobą, której konto na Douyin zwyczajnie się opłaca. Guo Chengcheng jest obserwowany przez 2,5 mln osób. Streamuje i bezpośrednio sprzedaje pokazywane produkty. Każda transmisja to nawet do 50 tys. zamówień, co przekłada się na zysk w wysokości 9 mln juanów miesięcznie (1,4 mln dolarów). Obaj mężczyźni długi czas spędzili w mieście, a na wieś przenieśli się w wyniku pandemii albo polityki Chin, które stawiają obecnie na rozwój obszarów wiejskich.

Podczas pandemii ludzie, zwłaszcza mieszkający w dużych miastach, zachłysnęli się gotowaniem w domu, zatęsknili za atmosferą bazaru, ale też za sielską wizją wiejskiego życia – a streaming farmerów dawał im dojście do wszystkich tych czynników.

Do tego streaming jest nowoczesny i bardziej w zasięgu ręki przeciętnego mieszczucha niż wyprawa do rolnika. Jak widać nawet uprawę owoców i warzyw da się przedstawić w internecie w sposób atrakcyjny, a do tego niemało na tym zarobić, eliminując przy okazji pośredników. Może polscy rolnicy powinni wziąć przykład ze swoich chińskich odpowiedników?

Zdjęcia: Nssmag.com
Tekst: NS

SURPRISE