Polska ma najgorszy w Europie dostęp do antykoncepcji

Po raz trzeci lądujemy się na szarym końcu rankingu.
.get_the_title().

Europejskie Forum Parlamentarne na Rzecz Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych (EPF) opublikowało właśnie raport 'Atlas antykoncepcji’, w którym przyjrzało się sytuacji w 46 krajach Europy.

Wynika z niego, że pod względem dostępu do środków antykoncepcyjnych Polska znajduje się na ostatnim miejscu.

Wskaźnik dostępności wynosi u nas 33,5 proc. Dla porównania, w znajdującej się na drugim miejscu tego niechlubnego podium Rosji jest to 42,8 proc., a w zajmującej trzecie miejsce Bośni i Hercegowinie oraz Białorusi – nieco ponad 44 proc.

Kto znalazł się na pierwszym miejscu? To Belgia, Wielka Brytania oraz Francja. Każde z tych państw osiągnęło wynik na poziomie 91,1 proc. To zresztą nie dziwi, biorąc pod uwagę znaczące różnice: podczas gdy od początku roku we Francji dla osób poniżej 25 roku życia środki antykoncepcyjne są 100-proc. refundowane, u nas od 2017 roku tabletka 'dzień po’ dostępna jest wyłącznie na receptę.

Twórcy 'Atlasu antykoncepcji’ przyglądali się zagadnieniom w trzech kategoriach: dostępu do środków, poradnictwa medycznego (także do uzyskania recepty), a także do informacji. I w każdej z nich Polska wypada słabo. Poradni ginekologicznych brakuje w połowach gmin, a nastolatki do 18. roku życia potrzebują zgody rodzica na wizytę u ginekologa. O kwestii recept już wspominaliśmy. Organizacje pozarządowe dbają o to, by Polacy mieli dostęp do informacji z zakresu antykoncepcji, nie dba o to jednak specjalnie ani NFZ, ani Ministerstwo Zdrowia.

To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Polska znalazła się na szarym końcu tego rankingu – w przeszłości zdarzyło się to już dwukrotnie.

W 2020 roku (w ubiegłym roku raport się nie ukazał) osiągnęliśmy minimalnie lepszy wynik, bo 35,1 proc. To nadal kiepsko, ale widać, że obecnie jest jeszcze gorzej.

Zdjęcie główne: Reproductive Health Supplies Coalition/Unsplash
Tekst: NS

SPOŁECZEŃSTWO