Nierówności ekonomiczne, wielokulturowość, kontrowersje z dostępem do broni – Paweł Chełminiak opowiedział nam o swoich podróżach po Stanach Zjednoczonych, cz. 2
Zapraszamy do lektury drugiej części naszego wywiadu z anglistą i pasjonatem USA – Pawłem Chełminiakiem. Pojawią się między innymi tematy targających współczesną Ameryką napięć społecznych oraz tamtejszej wielokulturowości w praktyce. A wszystko to w otoczeniu malowniczych fotografii naszego gościa z miejsc, które odwiedził.
Wojtek Michalski (F5): Powiedz, wiele słyszy się o nierównościach ekonomicznych i licznych problemach trawiących mocno zróżnicowane społeczeństwo we współczesnych Stanach Zjednoczonych. Jakie są Twoje przemyślenia na ten temat oraz obserwacje od środka?
Paweł Chełminiak: Wiele z tych problemów widocznych jest gołym okiem. Myślę, że te największe to uzależnienie od opioidów i narkotyków oraz bezdomność, która rzuca się w oczy po spacerze przez główne ulice wielkich miast. W Stanach Zjednoczonych jest ponad pół miliona bezdomnych. W rankingu stanów z największym odsetkiem bezdomnych przoduje stolica USA – Waszyngton, następnie Hawaje, Nowy Jork i Kalifornia. Widoki nie napawają optymistycznie. Główna ulica w jednej z najbardziej turystycznych dzielnic Los Angeles – Hollywood Boulevard jest nimi przepełniona. Cała dzielnica przeobraża się w „bezdomne osiedla”, w których widok rzędów namiotów oraz różnego rodzaju przedmiotów zbieranych w przestrzeni publicznej zaczyna stawać się nieodłączną częścią krajobrazu. Co szokuje jeszcze bardziej, to fakt, że na sąsiednich ulicach, na słynnych wzgórzach Hollywood, górują piękne i nierzadko bardzo drogie domy ludzi, którym udało się trochę bardziej. Myślę, że ten przykład pokazuje jak w soczewce problem całych współczesnych Stanów Zjednoczonych – ogromne nierówności społeczno-ekonomiczne. Jak łatwo znaleźć się na niższych szczeblach tej struktury pokazuje książka Jessiki Bruder 'Nomadland. W drodze za pracą’. Bohaterami reportażu są ludzie, którzy zamiast przejść na emeryturę zmuszeni są sprzedać dorobek życia i dom, gdyż nie są w stanie ich już utrzymać. Ich nowym domem staje się okazyjnie zakupiony kamper, przyczepa kempingowa czy van, które pozwalają na przemieszczanie się tam, gdzie akurat udaje im się znaleźć dorywczą pracę. Może być to praca przy zbieraniu owoców i warzyw, albo w jednym z ogromnych magazynów Amazona. Przypominam, że mówimy tutaj o ludziach, których średni wiek to 60-70 lat, a zajęcia te do łatwych nie należą. Wspomniałem też o nierównościach społecznych, niech dodatkowym przykładem ilustrującym ten problem będzie fakt, iż zaledwie trzech Amerykanów: Jeff Bezos, Bill Gates i Warren Buffett, jest w posiadaniu majątku równego majątkowi uboższej połowy społeczeństwa amerykańskiego.
Niestety coraz więcej ludzi w USA umiera wskutek przedawkowania opioidów, a w 2008 roku liczba takich zgonów przewyższyła liczbę ofiar wypadków samochodowych. Ktoś mógłby zapytać, skąd tak łatwy dostęp do niebezpiecznych leków – odpowiedź brzmi: opioidy były stopniowo wprowadzane do regularnej sprzedaży i z czasem zaczęły funkcjonować jako jedne z najbardziej popularnych leków przeciwbólowych. Ale to nie wszystko. Sprawa z regularnymi narkotykami wcale nie wygląda lepiej. Niespełna 70 tys. Amerykanów rocznie umiera w dzisiejszych czasach z powodu przedawkowania narkotyków, prawie 90 tys. z powodu przedawkowania alkoholu, a prawie 50 tys. popełnia samobójstwo. Tak duża popularność narkotyków w dużej mierze jest związana z brakiem przepisów ograniczających przepisywanie środków przeciwbólowych, takich jak opioidy przez lekarzy. W innych przypadkach droga uzależnienia wygląda trochę inaczej. Wiele osób uzależnionych od opioidów zaczyna od przyjmowania leków przeciwbólowych, a nie narkotyków. Nie chciałbym rysować zbyt negatywnego obrazu, ale myślę, że nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednym problemie dotykającym społeczeństwa amerykańskiego, a mianowicie – bezrobociu i ubóstwie. Jak pokazują najnowsze dane, bezrobocie w USA wzrosło pod koniec roku 2022 do 3,7 procent. Co więcej, około 14 procent Amerykanów żyje poniżej progu ubóstwa, a liczba ta, jak szacują naukowcy, ma rosnąć.
Pamiętam jak kiedyś wybrałem się w takie rejony Los Angeles, jak Huntington Park czy East Los Angeles, których nie znajdziemy w absolutnie żadnych rekomendacjach dla turystów, i było to bardzo szokujące przeżycie. Napisy na budynkach, nazwy sklepów i kościołów były tylko po hiszpańsku.
Z jednej strony USA, a przynajmniej pewna konkretna część tego ogromnego kraju, wciąż kojarzy się dużej liczbie osób jako mekka otwartości i wielokulturowości. Z drugiej – z mediów nieustannie dobiegają doniesienia o szokującej wręcz skali rasizmu i związanych z nim napięć. Jak wyjaśniłbyś tę złożoność w podejściu do inności we współczesnych Stanach Zjednoczonych?
To prawda, że Stany Zjednoczone są krajem bardzo wielokulturowym, ale ta wielokulturowość czy wielojęzyczność różni się w zależności od miejsca. Oczywiście jeśli spojrzymy na wielkie miasta. takie jak Nowy Jork, Los Angeles, San Francisco czy Miami, mnogość języków, narodowości i ras etnicznych jest zdumiewająca. Przenikają się w nich różne kultury, zwyczaje, kuchnie i poglądy – stąd często używana metafora „tygla narodów” w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych. Podobno w Nowym Jorku usłyszeć można około 800 różnych języków. W Los Angeles czy San Diego istnieją dzielnice, gdzie w przeważającej mierze mieszkańcy posługują się hiszpańskim, a nie angielskim. Pamiętam jak kiedyś wybrałem się w takie rejony Los Angeles, jak Huntington Park czy East Los Angeles, których nie znajdziemy w absolutnie żadnych rekomendacjach dla turystów, i było to bardzo szokujące przeżycie. Napisy na budynkach, nazwy sklepów i kościołów były tylko po hiszpańsku. Nie wspominam już o nazwach ulic, które w dużej mierze w całej aglomeracji Los Angeles są hiszpańskojęzyczne. Podobnie sytuacja wygląda w San Diego, z którego centrum do granicy z Meksykiem jest jakieś 20 minut samochodem. Ta wszechobecność hiszpańskiego i latynoskich wpływów pokazuje, że wielokulturowość w USA jest czymś bardzo naturalnym. Jednak tak ogromna różnorodność kulturowa nie jest powszechna w USA. Jeśli wybierzemy się na amerykańską prowincję prawdopodobnie nie dane nam będzie usłyszeć innego języka niż angielski. Za najmniej różnorodne kulturowo uchodzą niektóre stany wschodniego wybrzeża, takie jak Vermont, Maine czy Wirginia Zachodnia, ale także górzyste i rolnicze stany na zachodzie, takie jak Utah, Wyoming czy Montana.
Fot. San Francisco
Jeśli chodzi o otwartość Amerykanów sprawa jest równie złożona. Weźmy na przykład kwestię płotów. Jak wszyscy pewnie kojarzą, domy na amerykańskich przedmieściach nie posiadają ogrodzeń. Zdarzają się domy, wokół których właściciele stawiają płot, ale są one w zdecydowanej mniejszości. Być może spowodowane jest to poczuciem bezpieczeństwa wynikającego z faktu posiadania broni przez mieszkańców takich domów. Nawet jeśli ten argument odgrywa rolę, to na pewno nie jest to jedyny powód. Innym może być właśnie otwartość Amerykanów i chęć budowania lokalnych społeczności, co byłoby utrudnione przy otoczonych płotami domach. Myślę, że ta otwartość widoczna jest na każdym kroku. Amerykanie bardzo często pozdrawiają się nawzajem i wymieniają kilka dobrze nam znanych (’Hi, how are you? I’m fine, thanks. And you?’) zwrotów. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że to amerykańskie pozdrowienie-pytanie o samopoczucie i niezmiennie pozytywna odpowiedź są sztuczne i nieszczere. Myślę, że Amerykanie nie postrzegają tego w kategoriach sztuczności, ale nawet jeśli jest to pewna konwencja, zwyczaj, to sprawia ona, że ta krótka interakcja przebiega w miłej, pozytywnej atmosferze, i pozytywnie nastraja do ewentualnej dalszej rozmowy. Niejednokrotnie byłem w sytuacji, gdy miałem problem z odnalezieniem drogi albo właściwego przystanku autobusu lub stacji metra. Nawet zanim sam zdążyłem zapytać przechodnia o drogę, ktoś natychmiast był chętny mnie pokierować we właściwą stronę. Wspomniałeś, że z jednej strony Stany Zjednoczone uchodzą za kraj otwarty i różnorodny kulturowo, a z drugiej przesiąknięty napięciami rasowymi. Myślę, że nie powinniśmy tego rozpatrywać w sposób bezkompromisowy. Należy na kwestię otwartości i wielokulturowości oraz rasizmu spojrzeć jak na spektrum poglądów i postaw, które się ścierają, jak w każdym społeczeństwie. W każdym społeczeństwie mamy grupy, które są bardziej otwarte na inne grupy, ale także takie, które się nawzajem nie tolerują. Niemniej jednak, nadal szokuje fakt, że w XXI wieku obserwujemy tak ogromną siłę uprzedzeń na tle rasowym, które mogą prowadzić do tragicznych wydarzeń, ale mogą też leżeć u podstaw uwarunkowań systemowych. Na przykład edukacji. Problemem amerykańskich szkół jest to, że wciąż utrwalają stereotypy oparte na segregacji rasowej. Nadal istnieją podziały na szkoły do których uczęszczają w przeważającej większości uczniowie czarnoskórzy i na szkoły dla uczniów o białej skórze. Te podziały, choć nie wynikają z formalnych ustaleń, mają swoje źródła w przyzwyczajeniach i właśnie stereotypach. Wyniki nauczania potwierdzają taki trend. Uczniowie ze szkół, nazwijmy je, „segregowanych” mają gorsze wyniki w nauce niż uczniowie ze szkół „mieszanych”. Różnice są widoczne nawet w tak podstawowych umiejętnościach jak czytanie, gdzie uczniowie czarni wypadają dużo gorzej niż biali. Pamiętajmy jednak, że sprawa jest złożona i przez to należy na ten problem patrzeć ostrożnie. Kwestią, która dzieli społeczeństwo jest na przykład dostęp do broni.
No właśnie. Czy przez świadomość uproszczonego dostępu obywateli do broni czułeś się gdziekolwiek zagrożony, czy raczej szybko się o tym zapomina?
Raczej szybko się o tym zapomina. Nawet pomimo tego, że, gdybyś spytał mnie czy jest to dla mnie powód do strachu, to odpowiem, że tak. Myślę, że nie jestem odosobniony w takim podejściu. Niespełna połowa społeczeństwa amerykańskiego uważa, że przemoc z użyciem broni jest dużym problemem w USA i chciałaby zaostrzenia prawa regulującego dostęp do jej posiadania. Badania pokazują, że broń znajdziemy w czterech na dziesięć domostw. Za każdym razem, gdy dochodzi do tragedii z użyciem broni słyszymy zapewnienia polityków o planach zaostrzenia prawa do posiadania broni. Niedawno miała miejsce kolejna duża strzelanina – w Monterey Park w Kalifornii. Sprawca zabił 11 osób i ranił 9. Zdaję sobie jednak sprawę, że wszelkie zmiany są niezmiernie trudne do wprowadzenia w społeczeństwie, które jest w tej kwestii podzielone mniej więcej po równo, a także w społeczeństwie, które gwarancję do posiadania broni i samoobrony ma zapisaną w konstytucji. Problem jest złożony i raczej trudno o jakieś znaczące zmiany. Ale bądźmy dobrej myśli.
Zdecydowanie najlepszym polskim podcastem o USA jest 'Podkast Amerykański', w którym Łukasz Pawłowski i Piotr Tarczyński opowiadają o najnowszych politycznych wydarzeniach, a także o historii USA.
Zahaczmy jeszcze nieco o kulturę. Jakie książki, filmy i podcasty traktujące o USA mógłbyś polecić?
Jest tego bardzo dużo i tylko czasu wciąż za mało. Jeśli chodzi o książki to bardzo lubię Serię Amerykańską Wydawnictwa Czarne. Są to reportaże, biografie i opowieści o historii i kulturze Stanów Zjednoczonych. Bardzo ciekawą pozycją jest reportaż 'San Francisco. Dziki brzeg wolności’ Magdy Działoszyńskiej-Kossow w interesujący sposób przybliżający to niezwykłe miasto czy wspomniany już przeze mnie 'Nomadland. W drodze za pracą’ Jessiki Bruder. Dużą dawkę informacji o współczesnych problemach Stanów daje nam książka 'Biedni w bogatym kraju. Przebudzenie z amerykańskiego snu’ Nicholasa D. Kristofa i Sheryl WuDunn. To jeśli chodzi o reportaże. Jest też trochę książek pisanych przez Polaków mieszkających w Stanach o życiu w USA. Bardzo ciekawą pozycją w tej kategorii jest 'Ameryka i my’ Lidii Krawczuk i Pawła Żuchowskiego, która przybliża niektóre aspekty życia w Stanach oczami imigrantów, a także opisuje wydarzenia kulturalne i polityczne z perspektywy dziennikarzy. Ta lektura jeszcze przede mną, ale dużo dobrego słyszałem o książce 'Miasto jest nasze’ Justina Fentona – reportażu o gangu gliniarzy z Baltimore uwikłanych w działalność rabunkową. Na podstawie tej książki powstał serial o tym samym tytule.
Jeśli chodzi o filmy przedstawiające Stany Zjednoczone, to oczywiście lista zdaje się nie mieć końca. Zacznijmy może od dokumentów. Widziałem ostatnio ciekawy film pod tytułem 'Węgiel diabli nadali’ (’Devil Put the Coal in the Ground’), który przedstawia sytuację w Wirginii Zachodniej i tamtejszy przemysł węglowy oraz jego wygaszanie. Przy okazji film pokazuje także inne problemy, z jakimi borykają się mieszkańcy tego stanu, takie jak epidemia opioidowa oraz katastrofa klimatyczna. Poruszającą historię opowiada film 'Time’, którego bohaterka walczy o zwolnienie z więzienia swojego męża, skazanego na sześćdziesiąt lat pozbawienia wolności za napad na bank. Polecam także obejrzenie krótkometrażowego dokumentu o Latashy Harlins – 'Piosenka dla Latashy’ (’A Love Song For Latasha’), która w 1991 roku została zastrzelona przez właściciela sklepu, wskutek podejrzenia kradzieży. Zabójstwo dziewczyny przyczyniło się do wybuchu masowych zamieszek w Los Angeles w 1992 roku. Z filmów fabularnych bardzo lubię 'Do szpiku kości’ (’Winter’s Bone’), opowiadający historię młodej dziewczyny, jej matki, rodzeństwa i nieobecnego ojca, mieszkających w górzystych terenach Missouri. Bohaterka musi stawić czoła przeciwnościom losu i zapobiec eksmisji swojej rodziny oraz znaleźć ojca, który przepadł bez śladu. A wszystko w społeczności, która, pod przykrywką, zamieszana jest w produkcję meta amfetaminy. Żeby nie było, że wszystkie filmy, które wymieniam skupiają się na problemach i tragicznych historiach, na koniec polecę 'Minari’, przedstawiający historię rodziny koreańskich imigrantów, którzy próbują stworzyć dom i zacząć wszystko od zera w nowym świecie, którym ma się dla nich stać rolnicze Arkansas.
A jeśli chodzi o podcasty, zdecydowanie najlepszym polskim podcastem o USA jest 'Podkast Amerykański’, w którym Łukasz Pawłowski i Piotr Tarczyński opowiadają o najnowszych politycznych wydarzeniach, a także historii USA. Bardzo lubię również podcast Lidii Krawczuk 'Ameryka i ja’, w którym autorka, mieszkająca w USA, opowiada o różnych aspektach życia w Stanach, a do wielu odcinków zaprasza gości – innych polskich imigrantów. Z anglojęzycznych podcastów lubię słuchać traktującego stricte o Los Angeles i jego historii 'L.A. Meekly’, a także 'The New York Times – The Daily’. Znajdziemy w nim tematy dotyczące USA, ale także aktualnych wiadomości ze świata.
Fot. Park Narodowy Yellowstone, Wyoming
Na sam koniec – gdybyś miał wymienić najdziwniejszą sytuację, jakiej doświadczyłeś podczas swoich podróży, co by to było?
Hmm, nic spektakularnego nie przychodzi mi teraz do głowy, ale było kilka pomniejszych zaskoczeń. To, co mnie bardzo zdziwiło, to system płatności zbliżeniowych. A raczej jego brak. Podczas mojej pierwszej wizyty w USA, w 2015 roku, ten sposób płatności był praktycznie niespotykany. Z czasem się to poprawia i liczba miejsc, które akceptują płatności tą metodą stale rośnie, jednak nadal pozostaje element zaskoczenia. Zaskoczenia, że w kraju, który jest kolebką współczesnych kart płatniczych, odsetek transakcji dokonywanych zbliżeniowo jest znacznie niższy niż na świecie. Przychodzi mi do głowy jeszcze coś. Robiąc zakupy w sklepie, spacerując po chodniku lub na szlaku górskim rzuciło mi się w oczy jak bardzo empatyczni i uprzejmi są Amerykanie. Nie chcę, aby to zabrzmiało jak jakieś przesadne słowa uwielbienia, nie o to mi chodzi. Mam raczej na myśli taką reakcję na drugiego człowieka, na przykład na szlaku, na ulicy czy w supermarkecie, przykładowo w sytuacji, gdy niechcący ktoś komuś zajechał drogę wózkiem w sklepie to natychmiast się uśmiechają i przepraszają. Takie sytuacje zdarzają się na porządku dziennym. Jednak to co mnie zaskoczyło w USA, to fakt, iż Amerykanie są w tych sytuacjach bardzo pozytywni i przepraszają tak jakby za kogoś, i „na zapas”. Nie było to w żaden sposób dziwne, ale zaskakujące i w pewnym sensie chciałbym potraktować tę anegdotę jako podsumowanie swoich obserwacji Amerykanów i najważniejszą oraz najbardziej godną pozazdroszczenia cechę.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiał: Wojciech Michalski
Autorzy zdjęć: Paweł Chełminiak i Maciej Chełminiak
Zdjęcie główne: Central Park, Nowy Jork