Wzrasta popularność audioerotyki. Dlaczego?
Pornografia w formie audio to aktualnie kwitnący biznes. Coraz więcej start-upów podejmuje się tworzenia nowych aplikacji erotycznych i już w 2019 roku zebrały na ten cel 8 mln dolarów. Momentem przełomowym dla branży audiopornograficznej była jednak pandemia.
Aplikacja Frolicme odnotowała wtedy 48-proc. wzrost liczby słuchaczy, a do platformy Dipsea dołączyło aż 84 proc. więcej użytkowników.
Nisza branży audioerotycznej jeszcze się nie wypełniła, dlatego też niemal każdego dnia powstają coraz to nowsze aplikacje. Jednym z jej flagowych przedstawicieli stała się platforma Quinn, założona przez Caroline Spiegel. Oferuje ona szeroką gamę kategorii i rodzajów materiałów audio, poczynając od skupiających się na męskiej dominacji, kończąc na historiach z gatunku 'Friends to Lovers’. Słuchacze mogą także selekcjonować treści, wybierając swoich ulubionych aktorów głosowych.
@tryquinnHOW IS THIS ALLOWED♬ Eat Your Young – Hozier
Dlaczego materiały audio stały się tak popularne? Audioerotyka jest mniej problematyczna niż branża wizualnej pornografii. — Nie ma tu problemów związanych z masową produkcją, brakiem zgody, wykorzystywaniem i przemocą — mówi Anna Richards, założycielka aplikacji Frolicme. Eksperci zauważają, że konsumenci audioerotyki są bardziej świadomi problemów związanych z etyką w pornografii. — Myślę, że wiele mediów wizualnych wielokrotnie udowodniło, że nie są bezpieczne i nie zwracają uwagi na traktowanie ludzi w filmach — komentuje Zachary Cowan, twórca w aplikacji Quinn.
Audioerotyka nie powstaje raczej z myślą o męskich heteroseksualnych obiorcach.
Stawia na inkluzywność, oferując różnorodne materiały dla kobiet czy osób niebinarnych. Dzięki temu popyt na audioerotykę wciąż rośnie, a jej społeczność powiększa się każdego dnia.
Zdjęcie główne: Caley Vanular/Unsplash.com
Tekst: OP