Povertycore i kontrowersyjna marka modowa, która estetyzuje biedę

Czy chcesz wydać 5 tys. dolarów na strój, w którym będziesz wyglądać jak amerykański włóczęga z czasów wielkiej depresji?
.get_the_title().

Magnolia Pearl to z pewnością najbardziej kontrowersyjna marka tego roku. Tym razem nie chodzi o jednorazowe akcje – jak choćby w przypadku Balenciagi raz na jakiś czas wypuszczającej rzecz wręcz skrojoną, by stać się viralem – ale o całościową koncepcję, która stoi za tymi teksańskimi ubraniami. Marka, którą ponad 20 lat temu założyła Robin Brown, dostępna jest dziś w ponad 400 sklepach w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie.

Ubrania Magnolia Pearl wiszą także w szafach celebrytów – na przykład Johny’ego Deppa.

Taylor Swift występowała w halce marki w jednym z teledysków.

Jednak Magnolia Pearl stała się viralem dopiero kilka miesięcy temu, oczywiście za sprawą TikToka.

Na jednym z filmików matka z córką chwalą się swoimi outfitami z logo marki.

Zdziwienie budził zwłaszcza strój matki, która miała na sobie legginsy w kwiaty, wiktoriańską beżową sukienkę i pasujący do niej żakiet oraz szare buty w stylu Charliego Chaplina. Komentujący policzyli, że za ten – umówmy się: niespecjalnie elegancki – outflit musiała zapłacić około 5 tys. dolarów i momentalnie ochrzcili ten look mianem 'povertycore’, dodając też, że wygląda to jak cosplay włóczęgi z czasów wielkiej depresji.

@chelseajordyn ootd ft. Mom on her birthday!! i get all my style from her 🙂 #freepeople #magnoliapearl #ootd #outfit #fyp #mom #birthday #fashion #grwm ♬ original sound

Oczywiście Magnolia Peal nie jako pierwsza w świecie mody inspirują się biedą. Warto przypomnieć choćby o kolekcji Johna Galliano z 2000 roku, hippisach, którzy chętnie wybierali zużyte ciuchy, a nawet o do niedawna ekstremalnie popularnych celowo porwanych jeansach.

Magnolia Pearl pociągnęła estetykę boho do ekstremum, tworząc drogie ciuchy, które wyglądają jak zdarte z włóczęgów z lat 20. XX wieku.

I mniej więcej taki był też cel – Brown inspiruje się bowiem stylem dawnych włóczęgów, epoką wiktoriańską, ma obsesję na punkcie Olivera Twista i wesołych miasteczek. Zresztą, jak mówi, jej dziadek był włóczęgą, matka seks-workerką, a ojciec narkomanem. Rodzina często była bezdomna i nie miała co jeść. Wybawieniem była dla Brown właśnie maszyna do szycia, którą pokochała już w dzieciństwie. To właśnie dzięki niej przekonała się, że inne życie jest możliwe.

Wygląda więc na to, że Magnolia Pearl składa świadomy hołd estetyce utożsamianej kiedyś z niższymi klasami społecznymi. Problem jednak w tym, że ubrania marki są po prostu drogie – każde z nich to wydatek rzędu co najmniej 800 złotych.

Nic dziwnego, że zestawienie takich kwot z ubraniami inspirowanymi amerykańskimi hobos budzi sprzeciw internautów.

Tekst: NS

FASHION