Ekonomiści twierdzą, że sama kontrola wysokości czynszów nie rozwiąże kryzysu mieszkaniowego

Kontrola wysokości czynszów jest często proponowana jako rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego. Zwolennicy tej teorii często nie doprecyzowują, co dokładnie rozumieją przez to pojęcie. Mimo to sam pomysł jest powszechnie popierany.
.get_the_title().

W latach 2020-2021 przeprowadzono w Anglii pewne badanie. Obywateli podzielono na 5 kategorii zgodnie z wysokością ich budżetu domowego. Okazało się, że 71 proc. prywatnych najemców, którzy znaleźli się w grupie o najniższym dochodzie oraz grupie przedostatniej, przeznaczało ponad 40 proc. swoich dochodów na czynsz. Wpływ rosnących czynszów na mieszkańców jest więc znaczący. W listopadzie 2022 roku 44 proc. gospodarstw domowych zgłosiło problemy z wydatkami mieszkaniowymi, z kolei 6 proc. zalegało z płatnościami.

53 proc. prywatnych najemców borykało się z problemami finansowymi, mimo to opłacali czynsz regularnie. 8 proc. wynajmujących miało zaległości.

Rządy państw zaczęły szukać rozwiązań tego problemu. Przykładowo szkocki parlament zobowiązał się do wprowadzenia kontroli wysokości czynszów w obecnej kadencji (2021-2026). Badania pokazują jednak, że sama kontrola nie może niczego zmienić. Takie działanie musi iść w parze z dodatkowymi mieszkaniami socjalnymi i innymi wydatkami związanymi z powstawaniem coraz większej liczby mieszkań przystępnych cenowo. Najczęstszym zarzutem w kierunku kontroli wysokości czynszu jako metody walki z kryzysem mieszkaniowym jest ochrona właścicieli lokali. Takie regulacje grożą opuszczeniem przez nich rynku oraz zniechęcają nowych właścicieli. To z kolei może spowodować zmniejszenie dostępności nieruchomości na wynajem, co jeszcze bardziej utrudniłoby do nich dostęp.

Im bardziej władze starają się wpłynąć na wysokość czynszów, tym bardziej zniechęca to właścicieli mieszkań do wynajmu. To, czy odejście właściciela z sektora prywatnego oznacza utratę wynajmowanej nieruchomości, zależy od tego, kto ją kupi.

Unsplash.com

Drugim powszechnym zarzutem jest to, że ograniczenie dochodów z wynajmu może zachęcić właścicieli do zmniejszenia wydatków na utrzymanie nieruchomości, skutecznie obniżając ich jakość, która przykładowo w Wielkiej Brytanii i tak jest już stosunkowo niska. Kolejnym zarzutem jest to, że w sytuacji kontroli wysokości czynszów popyt i podaż nie mogą dostosować się do ‘sygnałów cenowych’. Właściciele mogą oczekiwać dodatkowych nieformalnych płatności w celu zrekompensowania utraconych dochodów z wynajmu. Osoby desperacko poszukujące miejsca do zamieszkania mogą czuć się zmuszone do płacenia więcej.

Zwolennicy kontroli czynszów argumentują, że dzięki lepszej strategii i silniejszym regulacjom można uniknąć negatywnych skutków ubocznych tego działania.

Regulacje mogłyby dotyczyć jakości nieruchomości i bezpieczeństwa własności, a także surowszych kontroli, które miałyby zapobiegać pobieraniu bezprawnie wysokich czynszów.

Tymczasem przeciwnicy argumentują, że zamiast konstruować złożony i kosztowny system regulacyjny, aby spróbować sprawić, by kontrola czynszów działała, lepiej w ogóle nie iść w tym kierunku.

Tekst: MZ

FUTOPIA