Czy dzięki AI będziemy mogli rozmawiać ze zwierzętami?

To nie takie proste.
.get_the_title().

Chyba każdy, kto ma zwierzę, pomyślał kiedyś, że fajnie by było choć raz z nim porozmawiać. Wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, z którym wiążą się coraz lepsze modele językowe, rodzi się pytanie, czy AI mogłoby nam w tym pomóc. Dwójka specjalistów z dziedziny neurobiologii, Yossi Yovel i Oded Rechavi z Uniwersytetu w Tel Awiwie w Izraelu, szuka na nie odpowiedzi w tekście opublikowanym w magazynie Current Biology.

W hołdzie dla testu Turinga, który sprawdza zdolności maszyny do posługiwania się językiem, ukuli oni nazwę 'wyzwanie Doktora Dolittle’.

Model językowy, który mógłby mu sprostać, musi być w stanie pokonać trzy główne przeszkody. Po pierwsze, wykorzystywać własne sygnały komunikacyjne zwierzęcia, czyli nie tak, jak to jest w przypadku psa, który reaguje na polecenia człowieka. Po drugie, musi wykorzystywać te sygnały w różnych sytuacjach, a nie np. wyłącznie podczas zalotów czy w przypadku zagrożenia, a po trzecie, zwierzę musi sądzić, że komunikuje się z drugim zwierzęciem, a nie z maszyną.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez I Am Bunny (@whataboutbunny)

Naukowcom udało się już wykonać robota na wzór pszczoły miodnej, który komunikuje się z innymi pszczołami, informując je o miejscu, w którym znajduje się pożywienie i prowadząc je tam. Tym samym spełnia pierwszy i trzeci punkt wyzwania Doktora Dolittle – ale nie drugi, bo nie umie komunikować nic innego. Ale nawet gdyby umiała, to naukowcy i tak nie są przekonani, że to by wystarczyło, aby rozmawiać ze zwierzętami tak jak w bajkach. Choć w przyszłości może powstać algorytm, który będzie w stanie określić, jak czuje się nasz kot, to pewnie i tak nie będzie umiał go o to zapytać.

’Gdyby lew umiał mówić, nie potrafilibyśmy go zrozumieć’ – napisał kiedyś filozof Ludwig Wittgenstein.

Nasz język może bowiem zawierać pewne ograniczenia, których nawet nie jesteśmy świadomi. Podobnie jest z tańcem pszczół wykonywanym przez robota – prawdopodobnie zawiera on więcej informacji niż moglibyśmy przypuszczać. Aby wykonać odpowiedni model językowy, należałoby zebrać te dane i wyposażyć w nie algorytm – problem w tym, że nawet nie wiemy, jakie to informacje. Bo co konkretnie składa się na 'wypowiedź’ pszczoły? Być może ze ssakami naczelnymi byłoby nieco prościej, ale modele AI wciąż wymagałyby ogromnej liczby danych pochodzących od osobników żyjących na wolności. Pierwszy problem to oczywiście, skąd je wziąć. A gdyby nawet się udało, to jeszcze nie znaczy, że maszyna faktycznie pozytywnie przeszłaby wyzwanie Doktora Dolittle. W sprawdzeniu, czy naczelne słyszą i rozumieją algorytm, mogłyby pomóc nagrania neuronowe, ale nie wiadomo, czy udałoby się w ogóle uzyskać obiektywną odpowiedź.

Yovel i Rechavi sądzą, że algorytmy mogłyby nam pomóc w komunikacji ze zwierzętami, ale szanse na to, że będzie to wyglądać jak w bajkach są kiepskie – i to nawet, jak przekonują badacze, gdy moc sztucznej inteligencji wzrośnie milion razy.

Co nie znaczy, że brak im optymizmu. 'Nawet jeśli nigdy nie będziemy w stanie rozmawiać ze zwierzętami po ludzku, zrozumienie, jak złożona jest komunikacja między zwierzętami, próba wykorzystania jej i naśladowania jest fascynującym przedsięwzięciem naukowym. Wzywamy zatem naukowców do zastosowania sztucznej inteligencji do rozszyfrowania komunikacji zwierząt zgodnie z kryteriami wyzwania Doktora Dolittle’ – piszą naukowcy.

Tekst: NS

FUTOPIA