Przeciwieństwa się nie przyciągają. Większość par jest do siebie podobna

Zwykle łączy nas naprawdę dużo, a to, co dzieli nie ma większego znaczenia.
.get_the_title().

W magazynie Nature Human Behaviour opublikowane zostało niedawno badanie na temat związków, które zadaje kłam obiegowym mądrościom. Naukowcy wzięli pod lupę wcześniejsze badania dotyczące podobieństwa lub odmienności par – łącznie aż 200 prac, z których najwcześniejsze pochodziły z 1903 roku. Następnie przeanalizowali dane dotyczące aż 80 tys. par biorących udział w brytyjskim projekcie Biobank. Badanie dotyczyło wyłącznie heteroseksualnych par, bo badacze są zdania, że w związkach jednopłciowych może to wyglądać inaczej.

Okazało się, że większość badanych par była do siebie podobna – łączyły je poglądy polityczne, religia, poziom wykształcenia czy IQ, rok urodzenia, wiek inicjacji seksualnej, stosunek do narkotyków.

Palacze chętniej wchodzili w związki z innymi palaczami, osoby pijące dużo – z tymi, którzy też dużo piją, a abstynenci – z abstynentami. Generalnie naukowcy ustalili, że w partnerów łączyło ze sobą 82 do nawet 89 proc. analizowanych cech.

fot. Toa Heftiba/unsplash

Ale były i różnice. Wśród nich wzrost, waga, problemy zdrowotne czy cechy osobowości.

Naukowcy zaobserwowali pewne przykłady przyciągania się przeciwieństw, jednak trudno je uznać za specjalnie istotne.

Otóż ranne ptaszki wchodziły w związki z nocnymi markami, osoby leworęczne z praworęcznymi i ci, którzy mają tendencję do martwienia się, z tymi, którzy tego nie robią. – Nawet w sytuacjach, w których sądzimy, że mamy wybór w sprawie naszych relacji, za kulisami mogą działać mechanizmy, z których nie jesteśmy w pełni świadomi – mówi stojąca na czele badań Tanya Horwitz, doktorantka na Uniwersytecie Colorado Boulder. Naukowcy zauważają, że łączenie się w pary osób, które są do siebie podobne, może mieć późniejsze konsekwencje. I nie jest to szczególnie niepokojące, gdy myślimy na przykład o potomstwie dwóch wysokich czy dwóch niskich osób, ale zaczyna takie być, gdy w grę wchodzą podziały społeczno-ekonomiczne, a raczej nasza niechęć do ich przekraczania.

Tekst: NS
Zdjęcie główne: Cody Black/Unsplash

SURPRISE