Masz ulubione ubranie, które ciągle nosisz? To dobre i dla ciebie, i dla planety

Dlaczego niektóre ubrania nosimy non stop?
.get_the_title().

Przez 80 proc. czasu nosimy zaledwie 20 proc. zawartości naszej szafy – mówi zasada Pareta. Rzeczywistość bywa jednak nieco bardziej skomplikowana, bo w końcu niekiedy posiadamy i takie ciuchy, które mieliśmy na sobie raz albo nawet wcale, a z drugiej strony są i takie, które nosimy non-stop. Niekiedy nawet bez wyraźnej przyczyny – ta konkretna para jeansów lub t-shirt po prostu wydają nam się lepsze, wygodniejsze, fajniejsze od reszty. Choć mamy w szafie tuzin bluz, to i tak na spacer z psem wybieramy tę jedną, nawet jeśli już się trochę rozlatuje.

W niektórych z naszych ubrań po prostu się zakochujemy. Czasem na to związek z ich wyglądem, czasem z tym, że ktoś je kiedyś skomplementował, a niekiedy i z tym, jak się czujemy i co wspominamy, gdy mamy je na sobie.

Ludzie trzymają ubrania i stają się one ich ulubioną częścią garderoby, ponieważ nosili je podczas konkretnego wydarzenia: jeździli [w nich] na festiwale, na wakacje, a może spotkali swoją prawdziwą miłość – opowiada wykładowca Leeds School of Fashion, Mark Sumner. Co ciekawe, to działa też w drugą stronę. Sumner przytacza także przykład kobiety, która po trudnym rozwodzie pozbyła się wszystkich ubrań kojarzących się jej z byłym mężem.

fot. Nick de Partee/unsplash

Więź emocjonalna, którą mamy z naszymi ulubionymi ubraniami, jest dla nas dobra. Nosząc je, odczuwamy komfort, także psychiczny. Możemy zużyć naszą kreatywność na coś innego niż dobranie outfitu godnego zapostowania w internecie. Nie musimy przez cały dzień martwić się tym, że na przykład buty okażą się niewygodne, sweter – gryzący, a z t-shirtem po prostu coś jest nie tak. O ulubione ubrania po prostu inaczej się dba: wywabia się plamy, zaszywa dziury, pierze zgodnie z tym, co jest napisane na metce.

W końcu zależy nam na tym, aby było z nami jak najdłużej i nosimy je aż do totalnego zużycia. A to z kolei jest dobre dla planety.

Przeciętny Europejczyk wyrzuca każdego roku aż 11 kg ubrań, w Polsce to ok. 5 kg. Niestety zaledwie 10 proc. z tego trafia do recyklingu, a aż 90 proc. zalega na wysypiskach. I niestety przeważnie nie są to ubrania, które ktoś miał na sobie setki razy. A to ogromne marnotrawstwo – zarówno materiału, jak i ludzkiej pracy. Produkcji ubrań towarzyszą też ogromne emisje – branża tekstylna odpowiada aż za 10 proc. globalnych emisji dwutlenku węgla. Przywiązywanie się więc do konkretnych ubrań i noszenie ich aż do zdarcia także jest działaniem proekologicznym. A co z praniem? To też dla dobra planety warto robić rzadziej – choć oczywiście bez przesady.

Tekst: NS
Zdjęcie główne: Angela Bailey/Unsplash

FUTOPIA