W Finlandii to więźniowie szkolą sztuczną inteligencję

Na całym świecie miliony tzw. clickworkerów szkolą modele sztucznej inteligencji, ucząc je, jaka jest różnica między pieszymi a palmami lub jaka kombinacja słów oznacza przemoc lub nadużycie seksualne.
.get_the_title().

Clickworkersi – osoby szkolące algorytmy AI – zwykle stacjonują na globalnym południu, gdzie płace są wyjątkowo niskie. Na przykład OpenAI korzysta z usług firmy outsourcingowej, która zatrudnia pracowników obsługujących kliknięcia w Kenii, Ugandzie i Indiach. Takie rozwiązanie sprawdza się w przypadku amerykańskich firm, działających w najczęściej używanym języku świata, angielskim. Jednak niewiele osób mówi tam po fińsku. Dlatego pewien startup zwrócił się po pomoc do więźniów we własnym kraju, a sam projekt cieszy się dużym poparciem.

Więźniarki w jednym z fińskich więzień w celach zarobkowych mogą sprzątać, prać lub szyć ubrania. Za sześciogodzinną zmianę otrzymują około 6 euro. Inną opcją jest praca ze sztuczną inteligencją.

Więźniowie, którzy szkolą algorytm AI, zarabiają w Finlandii 1,54 euro na godzinę.

Fiński startup Metroc stworzył wyszukiwarkę, która ma pomóc firmom budowlanym znaleźć nowo zatwierdzone projekty. Aby wyszukiwarka działała poprawnie, firma potrzebuje konkretnych danych, które pomogą nakarmić algorytm sztucznej inteligencji. Trzeba jej pomóc zrozumieć treść artykułów prasowych i dokumentów wydawanych przez gminy na temat nadchodzących projektów budowlanych. Sztuczna inteligencja musi być w stanie odróżnić projekt szpitala, w którym zlecono już konkretnej firmie na przykład zaprojektowanie poczekalni lub zamontowanie okien, od projektu, przy którym nadal mogą być zatrudniani pracownicy.

Unsplash.com

Dlaczego wybór padł na więźniów? Głównym powodem jest opłacalność takiego rozwiązania. Wysokie zasiłki dla bezrobotnych oferowane przez fiński system opieki społecznej nie zachęcają Finów do rejestrowania się w niskopłatnych platformach typu clickwork.

Zdaniem Amosa Toha, starszego badacza zajmującego się sztuczną inteligencją w Human Rights Watch, coraz częstsze poszukiwania tzw. pracowników klikających stworzyły trend, w ramach którego firmy zaczęły zwracać się do grup ludzi, które nie mają innych opcji – uchodźców, mieszkańców krajów dotkniętych kryzysem gospodarczym, a obecnie też więźniów. Toh podkreśla, że to, czego jesteśmy świadkami, stanowi część szerszego zjawiska, a praca z danymi zlecana jest osobom pracującym w warunkach niemalże wyzysku.

Nie do końca jasne jest również to, w jaki sposób praca z danymi może pomóc osadzonym w rozwijaniu umiejętności cyfrowych.

Niektórzy obawiają się, że w przyszłości więźniowie mogliby również pracować z innymi danymi i np. moderować treści zawierające przemoc, co byłoby paradoksalne. Podobnych zleceń może jednak z czasem pojawiać się coraz więcej, co zmusi firmy do poszukiwań coraz bardziej nietypowych pracowników. Jako że Metroc planuje wejście na inne rynki, niewykluczone jest rozszerzenie projektu dotyczącego pracy więźniów na inne kraje.

Tekst: MZ

TU I TERAZ