Jak unikać kupowania nowych ubrań?

Przeprowadź inwentaryzację szafy i polub się z igłą i nitką.
.get_the_title().

Każdego roku produkowanych jest 100 miliardów sztuk nowej odzieży. 92 miliardy ton odpadów tekstylnych trafiają na wysypiska i tylko 1 proc. jest powtórnie przetwarzany. Przemysł modowy odpowiada aż za 10 proc. emisji dwutlenku węgla.

Dlatego więc warto pamiętać o tym, że nie trzeba od razu kupować nowych ubrań, by odświeżyć swoją szafę. Wystarczy maszyna do szycia lub nawet igła i nitka. Nie od razu trzeba się zabierać za upcycling i szyć kurtkę z leżącego w pawlaczu koca – na początek dobrze się skupić na prostych naprawach, czyli zacerowaniu dziury albo skróceniu przydługich spodni. Rzeczy można też oddać do krawcowej (znajdziecie ją niemal na każdym osiedlu), a buty do szewca. Warto pamiętać także o tym, że ubrania można pofarbować – to szczególnie przydatne zwłaszcza w przypadku czarnych rzeczy, które wypłowiały wskutek wielokrotnego prania. Istnieją barwniki, które po prostu wlewa się do pralki, a ubrania odzyskują kruczoczarny kolor.

Kluczowa jest porządna inwentaryzacja szafy.

Wyciągnijcie wszystkie rzeczy, sprawdźcie, czy pasują i zadecydujcie, czy faktycznie będziecie je nosić. Może odkryjecie, że choć macie piętnaście sukienek, to w rzeczywistości zakładacie jedną raz na dwa miesiące? Często kupujemy ubrania, myśląc nie o tym, co rzeczywiście nosimy, ale co chcielibyśmy nosić. A potem okazuje się, że trzy pary butów na koturnie kurzą się w kącie kolejny miesiąc, a my tymczasem dobijamy i tak wysłużone sneakersy… W ramach inwentaryzacji szafy warto się także pozbyć tego, czego się już z całą pewnością nie założy. Dzięki temu będziecie mieć lepszy ogląd wieszaków i być może nie pomyślicie już, że 'nie macie się w co ubrać’.

fot. Darling Arias/unsplash

Łatwiej uniknąć kupowania nowych ubrań, kiedy… nie przebywa się aż tyle w social mediach. Portale społecznościowe bombardują nas reklamami, często skutecznie przekonując, że dana rzecz jest nam niezbędna. I naprawdę trudno się oprzeć, kiedy jest w promocji, a do tego z dostawą pod sam nos. Warto jednak dwa razy się zastanowić, zanim kupi się rzecz, której się tak naprawdę wcale nie potrzebuje, zrezygnować z newsletterów od marek fast fashion i olać influencerów, którzy ciągle wciskają coś nowego.

A co z rzeczami, których potrzebujemy? Bo przecież są i takie.

W ich wypadku warto się skierować do secondhandu (lub na platformy do odsprzedaży) i poszukać czegoś, co jest dobrej jakości. To już trochę banał, ale wełniany sweter przyda wam się dużo bardziej niż akrylowy – ogrzeje i posłuży dłużej. Poza tym te wygrzebane rzeczy bardziej nas potem cieszą i mocniej je doceniamy, bo włożyliśmy trochę pracy w to, by je znaleźć.

A co z ubraniami na specjalne okazje? W tym przypadku warto coś wypożyczyć, a nie kupić. Chyba że nie przeszkadza wam pojawienie się kolejny raz w tej samej kreacji… Joaquinowi Phoenixowi wyraźnie nie przeszkadzało, kiedy podczas sezonu nagrodowego w 2020 roku co najmniej 5 razy pojawił się w tym samym smokingu. Na zachodzie popularność zyskuje także subskrybcja ubrań – w ramach tego modelu nie trzeba ich kupować, aby mieć dostęp do nowych rzeczy. Podobnie działa stare dobre pożyczanie ciuchów od rodziny czy przyjaciół.

Ubrania rzadziej kupujemy z konieczności, a częściej kierują nami trendy czy zachcianki. Dlatego też – jak przekonują statystyki – aż 30 proc. rzeczy w naszych szafach nie nosiliśmy od co najmniej roku. Po co więc wydawać pieniądze na kolejne?

Tekst: NS
Zdjęcie główne: Lucas Hoang/Unsplash

TU I TERAZ