Trzeźwy styczeń jest coraz popularniejszy. Co się dzieje z twoim ciałem, gdy rezygnujesz z alkoholu?

Lepszy sen to tylko jedna z korzyści.
.get_the_title().

Dry January, czyli trzeźwy styczeń, to wyzwanie, które zapoczątkowała brytyjska organizacja Alcohol Change i Public Health England. Każdego roku podejmuje je coraz więcej osób, nie tylko z Anglii.

Cel jest prosty: miesiąc abstynencji.

Termin został wybrany nieprzypadkowo – świąteczno-sylwestrowe szaleństwo często może doprowadzić do tego, że i tak mamy dosyć alkoholu, a nowy rok to świetny moment na to, by wprowadzić do swego życia trochę zmian. Choćby na miesiąc. Bo nawet lekko ponad cztery tygodnie bez alkoholu są dla nas korzystne.

Już po tygodniu od odstawienia śpimy lepiej, bo nasz cykl snu normalizuje się – nie dotyczy to tylko osób uzależnionych, ale i tych, którzy okazjonalnie pozwalają sobie na drinka czy piwo. – Alkohol aktywuje katecholaminy, w tym adrenalinę. To uniemożliwia prawidłowy wypoczynek w nocy – mówi Helmut Karl Seitz, dyrektor Centrum Badań nad Alkoholem w Heidelbergu. Dodatkowo podnosi ciśnienie krwi, powodując bóle i zawroty głowy.

fot. Kelsey Chance/unsplash

Rezygnacja z alkoholu może także poprawić trawienie. – Białka w kosmkach jelita cienkiego, które rozkładają żywność, regenerują się stosunkowo szybko – tłumaczy Seitz. Odstawienie alkoholu wpływa także korzystnie na wygląd – poprawia się stan skóry, a oczy robią się jaśniejsze. Do tego rośnie odporność naszego organizmu.

No i najważniejsze: wątroba.

Alkohol sprawia, że w wątrobie gromadzi się tłuszcz. Początkowo to nawet nie jest złe, ale z czasem może doprowadzić do stwardnienia wątroby, czyli marskości. Ale niezależnie od tego, w jakim stanie jest wątroba, odstawienie alkoholu się jej przysłuży i sprawi, że organ się zregeneruje.

Pytanie brzmi jednak, czy warto rzucać alkohol tylko na miesiąc? Tak, jeśli ma to korzystnie wpłynąć na nasze nawyki związane z piciem alkoholu – jeśli będzie temu towarzyszyć refleksja i dalekosiężne zmiany. I gdy styczeń już się skończy, warto pamiętać o tym, że według WHO alkohol jest trzecim na miejscu czynników ryzyka dla zdrowia Europejczyków, a co do tego, jaka dawka alkoholu faktycznie jest bezpieczna dla naszego organizmu, mimo licznych rekomendacji, nie ma zgody.

Tekst: NS

ZDROWIE