Toksyczna narracja polityczna Trumpa nie sprzyja rynkom finansowym

Marzec 2025 roku stał się miesiącem, który wyraźnie obnażył rozbieżność między politycznymi oczekiwaniami a rzeczywistością rynkową. Po ponownej wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w 2024 roku rynki zareagowały euforycznie, zakładając, że polityka deregulacyjna, cięcia podatkowe i wzrost wydatków na infrastrukturę przyczynią się do dalszego boomu gospodarczego. Jednak kilka miesięcy po inauguracji stało się jasne, że rzeczywistość polityczna nie idzie w parze z wcześniejszymi przewidywaniami inwestorów.
W marcu 2025 roku indeksy giełdowe zaczęły gwałtownie tracić na wartości, a toksyczna narracja polityczna, niestabilność administracji i obawy o globalne konsekwencje polityki Trumpa doprowadziły do spadków na rynkach finansowych.
Początkowy optymizm rynków, który towarzyszył zwycięstwu Trumpa, zaczął wygasać już w lutym 2025 roku. Po dynamicznych wzrostach na giełdzie – S&P 500 osiągnął rekordowy poziom 5 400 punktów na początku stycznia – inwestorzy zaczęli dostrzegać niepokojące sygnały. Inflacja, która w listopadzie 2024 roku wynosiła 3,4%, w lutym wzrosła do 4,2%, a w marcu osiągnęła 4,6%. Tak wysoka dynamika cen zaczęła budzić obawy, że Rezerwa Federalna zdecyduje się na kontynuację restrykcyjnej polityki pieniężnej. Dodatkowo rynek długu stał się kolejnym sygnałem ostrzegawczym. Rentowności 10-letnich obligacji skarbowych USA wzrosły do poziomu 4,8% – najwyższego od 2023 roku. Inwestorzy zaczęli obawiać się, że agresywna polityka fiskalna Trumpa, oparta na zwiększeniu wydatków publicznych i protekcjonizmie handlowym, może doprowadzić do dalszego wzrostu inflacji oraz ryzyka zadłużenia państwa.
Początek marca przyniósł drastyczne zmiany. S&P 500, który jeszcze w lutym oscylował wokół 5 200 punktów, w ciągu dwóch tygodni spadł do poziomu 4 750 punktów, co oznaczało 9% korektę.
Nasdaq 100, szczególnie wrażliwy na niepewność gospodarczą, odnotował jeszcze większe straty – z poziomu 18 000 punktów spadł do 16 300, tracąc niemal 10%. Dow Jones Industrial Average, który długo opierał się negatywnym trendom, w połowie marca zbliżył się do poziomu 34 500 punktów, spadając o 7,5% od szczytu z początku roku. Jednym z najważniejszych czynników powodujących wyprzedaż aktywów była nieprzewidywalna i chaotyczna komunikacja administracji Trumpa. Po jego powrocie do Białego Domu, rynki miały nadzieję na powtórzenie strategii z pierwszej kadencji – cięcia podatkowe, deregulacja i wzrost wydatków na infrastrukturę. Jednak rzeczywistość polityczna okazała się znacznie bardziej skomplikowana. Trump rozpoczął swoją drugą kadencję od serii agresywnych tweetów i wystąpień, w których atakował zarówno Rezerwę Federalną, jak i globalnych partnerów handlowych USA. Szczególną destabilizację wywołały jego groźby dotyczące ceł na towary z Chin i Unii Europejskiej. Zapowiedź 20% taryf celnych na niemieckie samochody oraz dodatkowych 15% ceł na elektronikę z Chin wywołała panikę na Wall Street.
W konsekwencji sektor technologiczny, który w dużym stopniu zależy od globalnych łańcuchów dostaw, zaczął gwałtownie tracić na wartości – akcje Apple spadły o 12% w ciągu trzech tygodni, a Tesla straciła 15% swojej kapitalizacji rynkowej.
Kolejnym ciosem dla rynków była niespójność polityki fiskalnej. Administracja Trumpa zapowiedziała ogromne cięcia podatkowe dla korporacji i najbogatszych Amerykanów, jednocześnie zwiększając wydatki publiczne. Deficyt budżetowy, który już w 2024 roku wyniósł 6,1% PKB, w marcu 2025 roku został skorygowany w górę do 7,3% PKB. Rynek obligacji natychmiast zareagował, co spowodowało dalszy wzrost rentowności i odpływ kapitału z rynku akcji. Kolejnym kluczowym elementem destabilizacji była presja, jaką administracja Trumpa wywierała na Rezerwę Federalną. Po tym, jak w lutym 2025 roku Fed utrzymał stopy procentowe na poziomie 5,25%, Trump publicznie skrytykował decyzję, sugerując, że bank centralny powinien „drastycznie obniżyć” koszt kredytu, aby „wspierać amerykańskie firmy”. Inwestorzy odebrali to jako próbę ingerencji w niezależność Fedu, co doprowadziło do dalszej wyprzedaży aktywów.
Dodatkowo dane gospodarcze zaczęły wskazywać na spowolnienie. Wskaźnik ISM dla przemysłu spadł w marcu do poziomu 47,2 pkt, co sugerowało kurczenie się sektora produkcyjnego.
Wydatki konsumentów również zaczęły spadać – sprzedaż detaliczna w lutym wzrosła jedynie o 0,3% w ujęciu miesięcznym, znacznie poniżej oczekiwań analityków. Zawirowania w USA wpłynęły również na rynki światowe. Europejskie indeksy, takie jak DAX i CAC 40, spadły o ponad 6%, a chiński Hang Seng odnotował 8% spadku w wyniku obaw o eskalację wojny handlowej. Dolar amerykański początkowo umocnił się wobec euro i jena, ale w drugiej połowie marca zaczął tracić na wartości, gdy inwestorzy zaczęli wycofywać kapitał z amerykańskich aktywów.
Marzec jest miesiącem, w którym rynki przeszły z fazy euforii do fazy realizmu.
Administracja Trumpa, która początkowo wzbudzała nadzieje na kolejny okres wzrostu gospodarczego, ujawniła swoją nieprzewidywalność i destabilizujące działania. Inflacja pozostaje wyzwaniem, a napięcia geopolityczne i polityka fiskalna prowadzą do dalszej niepewności. W kolejnych miesiącach kluczowym czynnikiem dla rynków będzie polityka Fedu oraz dalsze decyzje administracji Trumpa w zakresie handlu i regulacji. Jeśli napięcia handlowe się zaostrzą, a inflacja pozostanie wysoka, recesja może stać się realnym scenariuszem.