Anti-Wellness Club? Z-etki zmęczyły się perfekcyjnym stylem życia
A ty — co dziś odpuszczasz? Wybierasz pizzę zamiast pilatesu? Ignorujesz powiadomienie z apki do medytacji? Bierzesz wolne od 'bycia lepszą wersją siebie’?
To nie bunt przeciwko zdrowiu. To bunt przeciwko iluzji, że zdrowie musi być perfekcyjne… journaling, adaptogeny, joga o 6:00. Młodzi ludzie powiedzieli stop i nie chcą być perfekcyjni, nie mają już siły na pogoń za idealnym wizerunkiem jaki idzie za hasłem wellness. Trzeba je więc mocno zmodyfikować! Rozmazane selfie w lustrze, poranna twarz bez makijażu, kubek z niedopitą herbatą, niepościelone łóżko. Anti-wellness to też styl. Ale nie dla lajków. To styl, który ma cię zostawić w spokoju. Nie ulepszać.
Młodzi ludzie postanowili zadrwić z kultu wellness i coraz więcej z nich odrzuca perfekcję. Nie, to nie depresja, to dezercja. Wyjście z wyścigu, w którym nie było mety.
Dlaczego nowy luksus to bycie 'nieperfekcyjnym'?
Kiedyś luksusem była cisza. Potem – czas. Dziś? Luksus to nie liczyć kalorii i nie śledzić własnego nastroju w aplikacji. Dziś są nawet aplikacje, które mówią Ci, że chipsy są niezdrowe, tak jakbyś tego nie wiedział…W epoce, w której samopoczucie zostało zmonetyzowane, a zdrowie emocjonalne przelicza się na rutyny i suplementy, coraz więcej osób zadaje sobie pytanie: czy naprawdę musimy czuć się dobrze cały czas?
Poranek zaczynasz od ciepłej wody z cytryną, wstajesz o 6:00, żeby zdarzyć z rutyną…Dbanie o siebie stało się niemal pracą na pełen etat. Wysokobiałkowe śniadania, kurs oddechu, słuchanie podcastów o tym, jak być bardziej uważnym, albo jak spać się mniej, ale bardziej świadomie.
Wellness przestał być narzędziem i dziś jest niemal jak religia, z której komercyjne maszyny wyciskają ile się da, a za nimi najzdrowsi influencerzy, marki i inni. Nowa fala nie ma nazwy, ale ma energię. Zamiast green smoothie — zimna pizza. Zamiast biegania — spacer bez celu. Pozwala na scrollowanie TikToka w rozciągniętej pidżamie o 2 w nocy.
Charlie XCX i Lola Young nagrały ścieżkę dźwiękową dla tego buntu przed perfekcją.
Wyświetl ten post na Instagramie
Nowa ikona stylu? Dziewczyna, która nie zrobiła sobie porannej jogi, ale przeczytała w łóżku cztery rozdziały książki o kobiecym gniewie…albo chłopak w powyciągniętym swetrze, który nie liczy białka w posiłku.
To powrót do estetyki, która pamięta czasy Tumblr, a zapomina o liczbie kroków. To też odwrót od filtrów i powrót do 'ludzkich’ tekstur o których chyba już zapomnieliśmy. Tłusta skóra, spuchnięte oczy, autentyczność, która się nie błyszczy? Coś wam to mówi?
Anti-wellness bardzo szybko sam stał się… nową formą estetyki. Zmęczenie perfekcją osiągnęło szczyt. A najbardziej stylowy akt buntu dziś? Zjeść makaron bez poczucia winy. I wyłączyć aplikację do medytacji.
No dobra jak wygląda ten anti-wellness? Nie jest to bunt przeciwko zdrowiu. To bunt przeciwko iluzji, że zdrowie musi wyglądać perfekcyjnie. Bo być może największą formą troski o samego siebie jest dziś odpuszczenie sobie. Nie całkiem, ale chociaż czasem.
Charlie XCX i Lola Young nagrały ścieżkę dźwiękową dla tego buntu przed perfekcją.
Pokolenie Z nie porzuciło wellness. Ono się nim po prostu zmęczyło. Nie nagle i nie dramatycznie — raczej cicho, powoli, z poczuciem lekkiego zażenowania. Bo czym właściwie był ten cały 'dobrostan’? Dla wielu: aplikacją, którą trzeba było codziennie włączyć, zielonym sokiem z dopiskiem 'superfood’. I jeszcze tym niekończącym się projektem: 'najlepszej wersji siebie’, która zawsze była o kilka afirmacji i detoksów za daleko.
Wellness miał koić, a zamiast tego przypominał o wszystkim, czego jeszcze nie zrobiliśmy dla siebie: nie medytowaliśmy rano, nie zapisaliśmy emocji, nie wypiliśmy wystarczająco wody. Dla młodych ludzi dorastających w świecie lęku klimatycznego, inflacji, wojen i niepewnej przyszłości, idea odpoczynku jako narzędzia do większej produktywności zaczęła brzmieć po prostu fałszywie.
Zamiast porannej rutyny wellness, pojawił się nowy język: ironia, memy, 'chronienie systemu nerwowego’ przez wylogowanie się ze wszystkiego.
Anty-wellness nie jest buntem, to raczej cicha rezygnacja z narracji, która obiecywała spokój, a dostarczała tylko kolejnych powodów do wyrzutów sumienia. Zamiast dyscypliny — dezercja. Zamiast rozwoju — święty spokój. Troska o siebie wróciła do swojej pierwotnej formy: sen, spacer, cisza. Bez potrzeby dzielenia się tym na Instagramie.