Wakacyjny przewodnik po serialach

Latem zawsze dopada nas serialowa klęska urodzaju. Platformy streamingowe znowu prześcigają się między sobą z kolejnymi propozycjami, a kablówki także nie chcą być gorsze. Widzowie na tym zyskują, ale trochę gorzej wygląda sprawa opalenizny, liczby przeczytanych książek i zdjęć wrzuconych na Instagrama, bo nie da się tego wszystkiego robić, gdy tyle się dzieje w kolejnym odcinku. Co warto nadrobić w wakacje? Poniżej nasz subiektywny przewodnik po ostatnich nowościach, długo wyczekiwanych premierach, ale i telewizyjnej klasyce.
.get_the_title().

W tym sezonie letnim, podobnie jak kilku poprzednich, trudno mówić o wakacyjnej przerwie od premier serialowych, o czym świadczą poniższe propozycje:

1. „Unsolved”
10 odcinków – Netflix

Dla fanów rapu lat 90. to pozycja obowiązkowa. Opowiada historię śledztwa w sprawie śmierci Notoriousa B.I.G., odnosząc się także do zagadkowego morderstwa Tupaca.

Serial powstał na kanwie powieści „Murder Rap: The Untold Story of the Biggie Smalls & Tupac Shakur Murder Investigations” detektywa Grega Kadinga oddelegowanego do ponownej weryfikacji sprawy Biggiego w 2007 roku.

Dowiadujemy się sporo na temat metod śledczych w tym konkretnym przypadku, bezradności policji, zmowy milczenia w branży muzycznej mocno wówczas powiązanej z lokalnymi gangsterami, zarówno nowojorskimi (w przypadku Biggiego), jak i kalifornijskimi (z którymi krzyżowały się drogi Tupaca).

Fani obydwu raperów mogą przypomnieć sobie początki ich krótkich, ale zawrotnych karier. Dla widzów nieznających amerykańskiej rap-sceny to kolejna zagadka kryminalna, momentami sprawiająca wrażenie dość nużącej, dlatego „Unsolved” polecamy głównie fanom raperów, jak i wielbicielom najntisów.

Rasizm lat 90., korupcja w szeregach amerykańskiej policji, a także skandale, którymi żyły amerykańskie media ćwierć wieku temu, to także powody, dla których warto dać szansę serialowi, chociaż zdecydowanie wypada mieć mgliste choćby pojęcie o „tamtych czasach”, żeby docenić drobiazgowość odtwarzanej (pop)historii.

2. „The Ranch”
5 części x 10 odcinków – Netflix

Serial słusznie bywa nazywany przez krytyków „najsmutniejszym sitcomem świata”. Opowiada o losach rodziny Bennettów, farmerów mieszkających w fikcyjnym małym miasteczku Garrison (zamieszkanym przez jakieś 512 osób), których ranczo upada, a posiadanie niewielkiej ilości ziemi nie pozwala utrzymać wielopokoleniowej rodziny.

Powrót Colta (w tej roli świetny Ashton Kutcher), syna, który marzył o karierze sportowej i nie osiągnął wielkich sukcesów, to punkt wyjścia do pokazania Ameryki przywiązanej do rodzinnych wartości, konserwatywnej, głosującej na Trumpa, ale i dobrze wyjaśniającej powody tej decyzji.

Serial pokazuje wycinek świata, który rzadko widoczny jest na małym ekranie. Konflikt międzypokoleniowy, problemy finansowe, alkoholizm jako antidotum na bolączki tego świata, walka tradycji z nowoczesnością – to tylko kilka wątków obecnych w „The Ranch”.

Sitcom, mimo przestarzałej formuły, jest nieprawdopodobnie fascynującym i wciągającym streszczeniem mniej medialnej, średnio nadającej się na Instagrama, ale za to bardzo namacalnej prozy życia.

3. „Barry”
8 odcinków – HBO GO

„Barry” to czarna komedia o zabójcy na zlecenie, trochę przywodząca na myśl Dextera Morgana z czasów jego świetności, a trochę niszowe produkcje o ludziach poszukujących pomysłu na siebie (wątek kursu aktorskiego dla początkujących).
To jedna z tych dziwnych produkcji, gdzie trudno od początku wyczuć granicę absurdu, ale po pewnym czasie rozumiemy świat przedstawiony w którym żyją bohaterowie i zaczynamy także rozumieć język, którym się posługują.

„Barry” to serial dla widzów chcących odpocząć od nadmiernie rozbudowanych fabuł, ale równocześnie dać się zaskoczyć i śmiać przez łzy.

Barry jedzie wykonać kolejne zlecenie i nagle trafia w miejsce, gdzie zostaje dłużej – chociaż kurs aktorski i wejście w kompletnie obce środowisko wymagające obecności w mediach społecznościowych i pokazywania się obcym ludziom nie brzmi jak dobra przykrywka dla kogoś poszukiwanego przez policję.

Historia do śmiechu, do płaczu i do małych refleksji nad życiem oraz podejmowanymi wyborami.

4. „Ostre przedmioty”, „Wielkie kłamstewka” i „Olive Kitteridge”
miniseriale – HBO GO

Przy okazji głośnej premiery „Ostrych przedmiotów”, o której już pisaliśmy, warto skorzystać z przepastnych zasobów HBO GO i przypomnieć inne seriale opowiadające o kobietach. Wszystkie te trzy produkcje przełamują telewizyjne schematy i wszystkie oparte są na powieściach kobiet. Pokazują nowy typ bohaterek, takich które nie identyfikują się tylko przez małżeństwo i macierzyństwo, ale poszukują własnej tożsamości, zmagają z przeszłością i niepewną przyszłością, a także dają sobie prawo do pomyłek, słabości, a nawet uzależnień (alkoholizm bohaterki „Ostrych przedmiotów” to ciekawa odpowiedź na telewizyjny i filmowy wzorzec męskiego bohatera zapijającego swoje nieszczęścia kolejnymi szklaneczkami whisky).

Olive Kitteridge myśli o tym, że jako starzejąca się kobieta nie ma szans na szczęście więc chce się zabić, tendencje autodestrukcyjne udzielają się także bohaterkom „Wielkich kłamstewek”, a Camille z „Ostrych przedmiotów” idzie prosto pod koła ciężarówki, bo nie da się inaczej nazwać jej wyniszczającego stylu życia i wikłania w toksyczną przeszłość, od której tak bardzo chciała uciec.

Kobiety na życiowym zakręcie, walczące o siebie i nie pozwalające żeby ktoś inny decydował o ich życiu – znajdziemy je w każdym z trzech proponowanych seriali.

Dodając do tego świetne aktorstwo i piękne plenery oraz zapadającą w pamięć ścieżkę dźwiękową, możemy zapewnić sobie kilkanaście ekscytujących wieczorów. Warto także sięgnąć po literackie pierwowzory.

5. „Kroniki Seinfelda”
9 sezonów – Amazon Prime Video
„Świat według Bundych”
11 sezonów – Amazon Prime Video

Platformy streamingowe dostępne w Polsce nie tylko zasypują nas nowościami, ale cały czas uzupełniają swoje bazy o telewizyjną klasykę. Amazon Prime Video właśnie udostępnił swoim subskrybentom dwa hity lat 80. i 90. Ten drugi to oczywiście uwielbiane przez widzów na całym świecie „Kroniki Seinfelda”. Dla fanów Nowego Jorku – pozycja obowiązkowa. Dla fanów komedii sytuacyjnych – także.

Kolejnym serialem, który możemy przypomnieć sobie tego lata jest bardziej kontrowersyjna produkcja, w latach 80. będąca w Stanach powodem niejednej burzy medialnej. Mowa o sitcomie „Świat według Bundych”.

Któż z nas nie zna zmęczonego życiem sprzedawcy butów o imieniu Al? Fani absurdu i przekraczania granic obyczajowych w komedii będą mieli co robić w najbliższych miesiącach.

Zarówno Seinfeld, jak i Al Bundy to postaci, które wielbiciele popkultury powinni znać, żeby mieć własną opinię na temat tego, co wypada powiedzieć i pokazać w ramach sitcomu, a czego nie.

Udanego serialowego lata!

TU I TERAZ