Co ma dopamina wspólnego z Kim Kardashian?

Brytyjski neurobiolog Vaughan Bell porównał dopaminę do celebrytki-skandalistki. Naukowcy winią ją za nasze grzeszne myśli, wstydliwe pragnienia, ryzykowne zachowania oraz cały wachlarz uzależnień. Czy jedna, niewielka cząsteczka faktycznie może stać za wszystkimi urwanymi filmami, łatwością, z jaką rozprzestrzeniają się choroby weneryczne, czy kredytami wziętymi na zakup pary szpilek?
.get_the_title().

Komórki nerwowe komunikują się między sobą, przesyłając proste w budowie, lecz potężne w działaniu molekuły, zwane neurotransmiterami. Za ich pośrednictwem umysł przemawia do ciała, warunkując nasze zachowania i instynktowne reakcje. Od nich zależy na przykład, czy planujemy swoją przyszłość skrupulatnie, czy różne decyzje pozostawiamy przypadkowi. Czy wybieramy ryzykowny seks, czy wolimy się wyspać. Czy mamy słabość do alkoholu, do narkotyków, do herbaty albo trochę za bardzo kochamy swoją pracę. Od delikatnej równowagi pomiędzy cząsteczkami neuroprzekaźników zależy też to, czy na ogół czujemy się szczęśliwi, zmotywowani, czy potrafimy się cieszyć życiem i jak reagujemy na stres.

Każdy neuroprzekaźnik niesie ze sobą nie jedną, ale wiele informacji. Efekt jego działania będzie zależał od tego, w jakiej kaskadzie reakcji bierze udział w danej chwili, na jaki receptor działa oraz jaka jest jego koncentracja. Krótko mówiąc, to skomplikowane.

Jeśli jednak chciałoby się sprawę uprościć i porównać neuroprzekaźniki do znanych ludzi, to adrenalina byłaby na przykład Donaldem Trumpem, oksytocyna Dalajlamą, a dopamina musiałaby stać się Kim Kardashian.

Według autorów wydanej w tym miesiącu książki „The molecule of more” – prof. Daniela Z. Liebermana oraz prof. Michaela E. Longa – nazywanie dopaminy przez naukę popularną „cząsteczką przyjemności” to zbyt duże uproszczenie. Bardziej adekwatne, według nich, jest określenie „cząsteczka chcę więcej”. Regulując czynności takie jak ruch, sen, nastrój, pamięć czy skupienie uwagi, wpływa na różne dziedziny naszego życia – kreatywność, empatię, stosunek do pracy, przyszłości czy choćby mediów społecznościowych. Znaczne odchylenia od normy w szlakach dopaminowych bywają przyczyną depresji czy urojeń paranoidalnych w chorobach takich jak schizofrenia.

Dopamina wzbudza w nas ciągłe pragnienie, żeby posiadać więcej, doświadczać więcej przyjemności, planować i mieć w sobie determinację, by te plany doprowadzać do końca, nawet jeśli nagroda jest odroczona. Jej rolą jest również to, by pragnienie nie zostało zaspokojone. Człowiek ma nigdy nie poczuć pełni satysfakcji, usiąść i powiedzieć „Okej, teraz mam już wszystko, więc mogę wyluzować”.

Kiedy wyobrażamy sobie, że coś będziemy posiadać, że spotka nas coś dobrego, przyjemnego, zwyczajnie „jaramy” się kimś lub czymś i planujemy jak zmieni się nasze życie, gdy już będziemy to mieć – wtedy właśnie dopamina gra w naszym ciele główne skrzypce.

Wyzwala ekscytację, radosne podniecenie, energizującą ekstazę. Dotyczy to związków, relacji międzyludzkich, rzeczy materialnych, awansów, przeżyć i doświadczeń. Niestety ta sama dopamina sprawia również, że bardzo szybko tracimy zainteresowanie tym, co już mamy i każde nam ciągle sięgać po więcej.

Naukowcy sprawdzili, jak działa ten mechanizm w przypadku zwierząt. Kiedy małpa spodziewa się, że dostanie jakąś nową zabawkę, a szczur czuje zapach zbliżającego się smakołyku, w ich mózgach następuje gwałtowny wzrost uwalniania dopaminy. Ten szczyt stężenia oznacza uzależniające podniecenie. To samo dotyczy ludzi. Byśmy mogli poczuć dopaminergicznego kopa, nadchodząca przyjemność musi być połączona z wyczekiwaniem, nowością i wyjątkowością doznania. Aby szczyt dopaminy w reakcji na powtarzający się bodziec był równie satysfakcjonujący za kolejnym razem, musi być więcej, ostrzej, mocniej albo najlepiej inaczej – bo zmiana jest warunkiem koniecznym dopaminergicznej przyjemności.

Skoro dopamina skłania nas do ryzykownych działań, uzależnień, zdrad, zabiera nam poczucie akceptacji swojego losu i spokojnej satysfakcji, to po co w ogóle natura nas w nią wyposażyła? Okazuje się, że jest ewolucyjnie niezbędne do przeżycia. Nie tylko dlatego, że odpowiada, za właściwą pracę mięśni, koordynację, kontrolę metabolizmu i ciśnienia krwi czy warunkuje właściwy przepływ i sposób magazynowania informacji w mózgu, ale też dlatego, że z natury jesteśmy leniwi. Wieczny brak satysfakchi ma nas motywować do działania. Ludzki mózg ewoluował w środowisku niedoboru. Rozwinęliśmy się, aby ciągle dążyć do czegoś więcej, ponieważ był to jedyny sposób, by pozostać przy życiu.

Dzięki dopaminie człowiek myśli abstrakcyjnie, ustanawia sobie nowe cele, a także planuje długoterminowo.

Jeśli spędzalibyśmy cały dostępny czas na celebrowaniu chwili, ciesząc się z tego, co mamy nie przetrwalibyśmy jako gatunek.

W krajach rozwiniętych, gdzie człowiek coraz rzadziej doświadcza niedoboru, nasze systemy dopaminowe wariują. Ciągle jesteśmy bombardowani bodźcami, które wytrącają nas z delikatnej neuroprzekaźnikowej równowagi. Specjaliści od marketingu wiedzą jak sprawić, byśmy ciągle chcieli więcej. Nie bez powodu na przykład strony internetowe konstruowane są w taki sposób by można było scrollować w nieskończoność. Boimy się, że coś możemy przegapić, że coś nas ominie. Wszystkiego już doświadczyliśmy.

O dopaminergiczne doświadczenia trzeba się coraz bardziej starać.

Nie tylko autorzy „The molecule of more” uważają, że warunkiem szczęścia jest balans pomiędzy „tu i teraz” a planowaniem przyszłości na podstawie zebranych w przeszłości danych. By uspokoić w sobie dopaminową burzę, która nie pozwala skupić się na trwającej chwili, poleca się praktykowanie medytacji i ćwiczenie uważnej obecności (mindfulness). Świadome, minimalistyczne wybory. Szczególnie ważne jest to w przypadku tzw. dopaminergicznych typów osobowości. Po czym można rozpoznać takie osoby? Po tym, że zawsze chcą więcej (jeść, pić, ćpać) i mieć więcej (rzeczy, partnerów). Nic dla nich nie jest wystarczające. Często są to również pracoholicy – osoby, które wydają się nigdy nie relaksować, rozluźniać oraz artyści – bardzo kreatywni, lecz zupełnie niezainteresowani otaczającą ich rzeczywistością. Choć ludzie o takich osobowościach rzadko bywają szczęśliwi i usatysfakcjonowani przez czas dłuższy niż jedna chwila (dopaminowy szczyt), dzięki ciągłemu niedosytowi i poszukiwaniu dopaminergicznej przyjemności, często pchają do przodu całą resztę z natury leniwej ludzkości.

Tekst: Aleksandra van den Born

SURPRISE