Piękno mroźnej Arktyki uchwycone na zdjęciach Benjamina Hardmana

Przez ostatnie miesiące social media zalane były typowo urlopowymi zdjęciami niebiańskich plaż, klimatycznych uliczek czy górskich wędrówek. Nadszedł czas na nieco chłodniejsze klimaty. Benjamin Hardman udowadnia, że mają one w sobie masę piękna.
.get_the_title().

Benjamin Hardman to mieszkający na Islandii fotograf-freelancer. Pięć lat temu wykonał pierwsze zlecenie na serię zdjęć arktycznego krajobrazu. Od tamtej pory fotografowanie mroźnej krainy stało się jego pasją, a z czasem zaczął poszukiwać coraz mniej oczywistych obrazków i ujęć.

Dociera do zimnych, opustoszałych zakątków, w których krajobrazie dominują ogromne lodowe struktury, wulkaniczna rzeźba gór i dzika natura.

Obecnie fotograf uważa tereny subarktyczne za swój dom. Poprzez social media chce zaprezentować ich unikatowość i piękno odbiorcom na całym świecie. Czas wolny od regularnych zleceń poświęca więc swoim prywatnym foto-wyprawom.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

Hardman pragnie uchwycić na swoich zdjęciach majestatyczność arktycznej natury, mieszającą się z jej ulotnością i przejściowością. Zwraca uwagę na to, że ze względu na postępujące zmiany klimatyczne, potęga lodowców, którą widzimy na zdjęciach, nie będzie trwać wiecznie. Fotograf ma już na swoim koncie parę wystaw, m.in. „Surface” w Perth w 2015 roku, „Lens Obscura” w Nowym Jorku w 2017 roku czy tegoroczną „Ómur”, która odbyła się w Londynie w sierpniu. Ta ostatnia skupia się na kształtach, teksturach i anatomii arktycznych regionów.

Zdjęcia uwieczniają zarówno szerokie kadry, jak i detale, prezentując pełne spektrum wzniosłości i tajemniczości tego świata.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

Tytuł wystawy – „Ómur”– oznacza echo, stopniowo zanikający pogłos. W odniesieniu do prac Hardmana jest to symboliczne, gdyż zdjęcia dokumentują ciągle zmieniający się krajobraz Arktyki. Uwiecznione na fotografiach formy w międzyczasie mogły ulec erozji, stopnieniu, przemieszczeniu lub kompletnemu zaniknięciu.

Tym samym fotografie artysty są ostatnim ich śladem w zastanej przez niego kształcie, echem ich istnienia.

Wydruki niektórych prac Benjamina, zwłaszcza te z londyńskiej wystawy, można zakupić na jego stronie. A wszystkich tych, których urzekł styl fotografa, zachęcamy również do śledzenia na bieżąco jego Instagrama.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez B E N J A M I N (@benjaminhardman)

Tekst: Kinga Dembińska

SURPRISE