Buty, logo i hype. Kim są hypebeasts?
Snoby, szpanerzy, rozpuszczone nastolatki, które nie wiedzą, co robić z kasą rodziców — tak niektórzy definiują grupę ludzi, dla których ubrania, hype i logo są najważniejszymi wyznacznikami bycia cool. Społeczność hypebeasts to jednak dużo więcej niż młodzi ludzie opętani przez manię kupowania coraz dziwniejszych modeli sneakersów. Od kilku lat hypebeasts coraz wyraźniej zaznaczają swój udział w kształtowaniu współczesnej mody i stają się subkulturą, z którą liczą się największe marki modowe.
Według Urban Dictionary słowo hypebeast oznacza osobę, która nosi to, co jest na topie i w trendach, tylko po to, aby czuć się cool i na czasie.
Druga definicja opisuje hypebeast jako młodą osobę, która z pomocą karty kredytowej rodziców kolekcjonuje buty, ubrania i akcesoria wyłącznie w celu zaimponowania innym.
Negatywnie nacechowane słowo nie zniechęciło jednak Kevina Ma do założenia dosyć specyficznego jak na 2005 rok portalu, w którym sneakersy i wszystko, co ich dotyczy, stanowiło główny, a w zasadzie jedyny temat publikowanych artykułów. Z czasem portal hypebeast.com zaczął poruszać się również w innych rejonach garderoby, zahaczając o ubrania, akcesoria oraz przedmioty różnej maści, na których widnieje logo aktualnie popularnej streetwearowej marki.
Portal hypebeast.com ma realny wpływ na kształtowanie współczesnych trendów. Pod przykrywką snobizmu, materializmu i konsumpcjonizmu, który wykracza poza racjonalne zachowania, Kevin Ma i jego internetowy serwis stali się wyrocznią w świecie streetwearu. Ten, jak wiadom.o, od dwóch dekad radzi sobie nie najgorzej, śmiało wkraczając na wybiegi i przejmując estetykę kolejnych francuskich domów mody wyrosłych na tradycji haute couture.
To społeczność hypebeasts przyczyniła się do tego, że dyrektorem kreatywnym męskiej linii Louis Vuitton został Virgil Abloh.
Kim zresztą byłby dzisiaj guru młodego pokolenia, gdyby nie jego marka Off-White i rzesza młodych dzieciaków, które za najnowszą kolekcję obiecałyby sprzątać swój pokój co drugi dzień? Projektant Dior Homme, Kim Jones, który był poprzednikiem Abloha w Louis Vuitton, również doskonale wstrzelił się w czas i miejsce ze swoim zamiłowaniem do streetwearu.
Estetyka promowana przez obu kreatorów znajduje poklask wśród najmłodszego pokolenia konsumentów, a ci, jak pokazują badania, mają obecnie decydujący głos w kwestii przychodów topowych marek modowych.
Kanye West ze swoimi mocno specyficznymi i trudnymi do noszenia kolekcjami z metką Yeezy również mógłby zostać unicestwiony przez trudny świat mody, gdyby nie najważniejszy produkt jego marki — sneakersy.
Jeszcze do niedawna zdobycie najnowszego modelu butów Yeezy oznaczało wielkie szczęście i posiadanie sporej ilości dolarów na koncie. Dzisiaj, kiedy została zmieniona polityka limitowanych kolekcji, to powoli się zmienia, ale hype, który marka wypracowała sobie przez lata, nadal pozostaje. Ten hype jest z resztą jedynym racjonalnym wytłumaczeniem ciągnącego się fenomenu Westa, który pomimo niemal zapomnianego już muzycznego talentu co chwila przyprawia o nieprzyjemne dreszcze sporą część amerykańskiego społeczeństwa.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Przeistaczanie gwiazd muzyki i mody w swoich guru to istotny aspekt społeczności hypebeasts. Na portalu hypebeast.com trudno trafić na dzień, w którym nie pojawia się news o Kanye, Drake’u oraz innych gwiazdach rapu.
Pomiędzy kolejnymi doniesieniami o celebrytach sceny hiphopowej przed oczami miga spora ilość różnorodnych sneakersów, które nadal stanowią główny trzon serwisu.
Dla hypebeasts buty są jak tlen. Nie może ich zabraknąć i ciągle musi pojawiać się świeża dostawa. Jedni kolekcjonują z pasji i zamiłowania, inni jedynie po to, aby zaktualizować swoje konto na Instagramie.
Drugą obsesją społeczności hypebeasts jest logo. Jeśli nie ma logo, nie ma hype’u, a ten również jest im potrzebny jak tlen. Supreme, Stussy, Nike, A Bathing Ape, Off-White, Vetements, Gucci, KITH, Sacai — to tylko niektóre marki, które przyspieszają bicie serca młodych i starszych hypebeasts. Metka jest wyznacznikiem ich przynależności, bo poprzez nią identyfikują się ze społecznością, która, choć wzbudza ironiczne uśmiechy i kąśliwe komentarze, jest dziś jedną z najbardziej widocznych grup kształtujących rynek mody.
Tekst: Malwa Wawrzynek