Zalando ma szansę wygrać z plagą zwrotów noszonych ubrań lub zapoczątkować nowy trend w modzie
Wiemy, że non stop przypominaliśmy o tym, ile śmieci generuje sektor odzieżowy i podsuwaliśmy pomysły na to, co można zrobić, żeby ograniczyć nadmierny ubraniowy konsumpcjonizm. Były różne pomysły – kupowanie w second-handach, DYI, by naprawiać lub upcyklingować to, co mamy w szafie, wymianki ze znajomymi na swap party.
Okazuje się jednak, że niektórzy kultywują inny patent na niedodawanie nowych ciuchów do swojej szafy, choć śmiemy wątpić, czy ma to coś wspólnego z dobrymi działaniami na rzecz planety.
Zalando stwierdziło, że notoryczne zwracanie im noszonych ubrań, jest – delikatnie mówiąc – trochę nie halo. Postanowiło więc z tym walczyć za pomocą umieszczania na towarach wielkich metek.
Są one rozmiarów 10 na 15 centymetrów i znajduje się na nich informacja o tym, że usunięcie tej etykiety uniemożliwi zwrot produktu.
Na miejscu Zalando dopisalibyśmy jeszcze: „A zostawienie metki uniemożliwi wam nałożenie tej kiecki na wesele albo zrobienie sobie w niej sesji na insta w Starbuniu, a potem odesłanie nam jej, jeszcze pachnącej pumpkin spice late. Szach-mat, Rzezimieszki!”.
Na portalach internetowych pojawiają się już jednak instrukcje i pomysły, jak można sobie poradzić z tymi metkami. To wzruszające – jednak to prawda, że w momencie kryzysu potrafimy się zjednoczyć i wspólnie wymyślać strategię wyjścia z marnej sytuacji. Poza tym na zwrot produktu w Zalando mamy aż 100 dni, więc można w tym czasie przeprowadzić masę tekstów i eksperymentów w swoim domowym laboratorium Dextera, żeby stworzyć jakiś patent na miarę nagrody Nobla.
A jeśli wszystkie sposoby zawiodą, to pewnie Polska zapoczątkuje nowy trend w modzie – wielkie metki, które będziemy dorabiać do wszystkich ciuchów i nosić je z dumą, jakby świat był naszym wybiegiem.
Pamiętajmy też, że są osoby, które się ucieszą z tego, że metki będą jeszcze większe, bo lubią je eksponować. Mimo że sytuacje, w których paradują z nią na wierzchu tłumaczą roztargnieniem, to tak naprawdę chcą się pochwalić marką, ceną produktu lub nawet rozmiarem, jeśli tylko jest odpowiednio mały.
Kupujemy więc popcorn i będziemy z uwagą śledzić rozwój tych metkowych wydarzeń.
Zdjęcie główne: Kadr z serialu „Sex w wielkim mieście”
Tekst: Kinga Dembińska