Delikatne jak kwiatuszek? Tatuatorka z Chicago udowadnia, że botaniczne wzory mogą być mocne i wyraziste
Liczba miłośników roślin wciąż rośnie! Przejawia się to nie tylko zamienianiem swoich mieszkań w prawdziwe dżungle, ale też zakupem ubrań w roślinne wzory. Dotyczy również trendów w tatuażach. Te nie powinny mieć nic wspólnego ze współczesną modą, bo przecież będą zdobić nasze ciała do końca życia, a jeśli wybierzemy standardowy pochówek a nie kremację, to nawet dłużej. A jednak to właśnie wzory botaniczne święcą obecnie tryumfy na salonach. Dokładniej: w salonach tatuażu. O pięknych kwiatowych tatuażach wykonywanych przez polskie artystki pisaliśmy tutaj. Przeglądając te prace można by odnieść wrażenie, że takie wzory są świetną opcją dla każdego, kto chciałby mieć delikatny, prosty, minimalistyczny tatuaż.
Tymczasem Esther Garcia tatuatorka z Chicago pokazuje, że również ci, którym marzy się cały rękaw i mocny, wyrazisty tatuaż mogą postawić na motywy botaniczne.
Artystka, która mówi o sobie „exterior decorator”, jest samoukiem. Robi to duże wrażenie, bo jej prace nie tylko urzekają niesamowitą kreatywnością i zmysłem artystycznym, ale są też doceniane i rozpoznawane w branży ze względu na unikatową technikę.
Mimo że portfolio Garcii obejmuje przeróżne wzory, to jednak właśnie delikatne, precyzyjne, bajeczne kwiaty na czarnym tle stanowią jej znak rozpoznawczy.
I aż wierzyć się nie chce, że te cuda zrodziły się… z brzydoty. A konkretnie z brzydkich, nieaktualnych, wyblakłych lub obrzydłych już właścicielom tatuaży. Klienci zgłaszali się do Garcii po ratunek, czyli po cover. W takich sytuacjach najczęściej stary malunek przekuwa się w jakiś nowy kształt, tymczasem artystka postanowiła zakrywać je całkowicie, żeby nie ograniczały pola manewru i nie narzucały konieczności trzymania się jakiegoś określonego wzoru czy stylu. Stawały się częścią czarnego tła, zwalniając miejsce dla prawdziwej sztuki.
Esther Garcia tatuuje już od 20 lat i choć klientów nie brakuje, postanowiła spróbować swoich sił w branży odzieżowej, nawiązując współpracę z ilustratorem i kaligrafem Kylem Letendrem, który projektuje napisy dla takich marek jak Netflix, AirBNB, Instagram czy McDonald’s.
Jeśli więc nie zdecydujecie się na tatuaż, albo latanie na sesję do Chicago nie wchodzi w grę, to zawsze macie możliwość zakupu jakiegoś fajnego ciuszka z grafikami mistrzyni.
Poza tym artystka zapowiada, że zamierza ruszyć w trasę z serią wykładów i warsztatów, podczas których będzie przekazywać tajniki swojej techniki. Zapraszamy do Polski!
Zdjęcia główne: Instagram @butterstinker
Tekst: KD