Pracownicy dają z siebie najwięcej, kiedy ich przełożony jest miły i troszczy się o ich potrzeby
Dobre relacje z szefem to niesamowicie ważna sprawa. Nic więc dziwnego, że po wpisaniu w Google hasła „good relationship with boss” wyświetlają się ponad 132 miliony wyników. To głównie teksty, które podpowiadają, co możemy zrobić, by nasza relacja z przełożonym nie tylko nie przyprawiała nas każdego poranka o ból brzucha, ale była dobra i zdrowa. Wiadomo jednak, że sukces zależeć będzie od obu stron. A czasem zdarza się przecież, że jest nad nami osoba, której nie dba na wypracowanie właściwych stosunków z podwładnymi.
Krzyczy, krytykuje, nie szanuje nas i naszych potrzeb. I jest święcie przekonana, że dzięki temu dowieziemy targety, a hajs będzie się zgadzał. Niekoniecznie.
Badania przeprowadzone przez Binghamton Univeristy wykazały bowiem, że szef-tyran czy po prostu taki, który usiłuje wycisnąć ze swoich pracowników odpowiednie wyniki rządami twardej ręki, a czasem nawet chamstwem, strzela sobie w stopę. Okazuje się, że to przełożeni, którzy są życzliwi wobec podwładnych, mogą spodziewać się najlepszych wyników ich pracy. Nie znaczy to jednak, że szef powinien być jak brat-łata czy Troskliwy Miś. Jego rola polega przecież na zarządzaniu firmą i pracownikami i nikt mu tego zadania nie odbiera.
Może więc wymagać, wyznaczać cele, egzekwować wykonanie powierzonych zadań, ustalać priorytety. Byleby robił to w sposób jasny, klarowny, sprawiedliwy i biorący pod uwagę dobro swoich podwładnych.
Naukowcy z Binghamton University wciągnęli takie wnioski na podstawie wieloletnich badań, w których udział brało 1000 wojskowych i 200 pracowników etatowych. W punkcie wyjścia wyróżniono 3 główne rodzaje przywództwa, które potem poddano ocenie, zestawiając je z osiągnięciami w pracy i stosunku do wykonywanych zadań uczestników tych badań. Pierwszy rodzaj to autorytarny/dominujący, z absolutną władzą po stronie szefa, który nie bierze pod uwagę potrzeb i dobrostanu pracowników.
Drugi to życzliwy/dominujący, w którym przełożony rządzi podwładnymi, ale na pierwszy miejscu stawia ich dobro – również to osobiste i rodzinne. Zależy mu na tym, żeby tworzone przez nich relacje służbowe i personalne były jak najlepsze, bo wie, jak bardzo jest to dla nich ważne.
Ostatni rodzaj to paternalistyczny, czyli kombinacja dwóch powyższych: cele firmy i pracownicy są dla szefa tak samo ważne.
Typ autorytarno-dominujący okazał się totalną klęską, jeśli chodzi o motywację do wykonywania zadań przez podwładnych, co przekładało się na gorsze wyniki ich pracy. Jak łatwo się domyślić, zupełnie inaczej było w przypadku drugiego stylu zarządzania, w którym szef był mocno nastawiany na dbanie o swoich podwładnych. Tu zaobserwowano wyraźne przełożenie tego stanu rzeczy na motywację i wyniki pracowników.
Co ciekawe, podejście paternalistyczne również okazało się sukcesem, mimo że w takiej relacji jest dużo zakazów, nakazów i wymogów.
Badacze twierdzą, że podwładni nie mają z tym problemu, bo podświadomie przypomina im to relację, jaką ma się z rodzicami. Mama i tata rozkazują nam, potrafią być surowi, ale przy okazji zaspokojenie naszych potrzeb jest dla nich priorytetem.
Wniosek końcowy badaczy jest taki, że jeśli szef dba o swoich pracowników, to oni będą odczuwać chęć wykonywania dla niego dobrej, uczciwej pracy. – Podwładni nie są narzędziami czy maszynami do osiągania celów, tylko żywymi, uczuciowymi istotami, które zasługują na to, by być traktowane z szacunkiem – podsumowuje dla portalu Binghamton.edu wyniki jeden z naukowców, Chou-Yu Tsai. – Jeśli jesteś szefem, to upewnij się, że dbasz o ich dobre samopoczucie i udzielasz im wsparcia, jakiego potrzebują. A jednocześnie jasno komunikuj, czego od nich oczekujesz.
Jeśli jednak macie tę nieprzyjemność pracować pod kimś, kto ewidentnie wstaje codziennie z łóżka lewą nogą, to na pocieszenie wspomnimy jeszcze o badaniach przeprowadzonych przez Univeristy of Central Florida.
Okazuje się, że fatalny szef może sprawić, że wy sami będziecie w przyszłości świetnymi liderami.
Naukowcy przez kilka lat badali postawy szefów, którzy na początku swojej kariery sami byli obiektem złego traktowania i nadużyć. W wielu przypadkach takie doświadczenia sprawiają, że za wszelką cenę nie chcemy być takim samym despotą wobec naszych podwładnych. – Lekcja, jaka ma płynąć z tego badania, to przypomnienie wszystkim pracownikom, że w żaden sposób nie muszą utożsamiać się ze swoim szefem czy też uważać jego metod zarządzania za słuszne – tłumaczy Shannon Tylor z UCF na portalu ScienceDialy.com. – Mogą oni się dystansować, a wręcz aktywnie sprzeciwiać zachowaniu przełożonego. I to nie tylko przez raportowane złych zachowań, ale poprzez całkowite negowanie i odrzucenie pełnego nadużyć stylu rządzenia pracownikami.
Na koniec pozostaje tylko pytanie: czy lepiej założyć fejkowego maila i z niego wysłać szefowi linka do tego artykułu, czy po prostu wsunąć mu wydrukowany tekst przez szparę w drzwiach? Wszystko zależy od tego, jak szybko biegacie 😉
Zdjęcie główne: Film „Praktykant” (2015)
Tekst: KD