BEZMYŚLNIK nr 14, czyli absurdy konsumpcyjnego świata. Zobacz, czego nie potrzebujesz, żeby żyć szczęśliwie
Jeśli udała wam się upolować fajną okazję na jakąś wymarzoną czy potrzebną, a na dodatek poprawiającą jakość waszego życia rzecz – to w porządku! Gdzieś między ascezą a rozbuchanym konsumpcjonizmem jest miejsce na świadome, udane zakupy. Poniższe przedmioty – choć czasem całkiem pocieszne – nie mają z tym miejscem nic wspólnego. Nie pakujcie ich do koszyka, nawet jeśli będą tańsze o 99 procent.
1. Książka „Images you should not masturbate to”
Sfera fantazji i upodobań seksualnych to prywatna sprawa każdego z nas i teoretycznie nikomu nic do tego. W praktyce: są pewne rzeczy świadczące o zaburzeniu seksualnym lub przynajmniej konkretnym odchylenie od tzw. normy i one wzbudzają zainteresowanie czy nawet zaniepokojenie. Jeśli nie jesteś pewien, czy to, co cię kręci i podnieca nie jest trochę podejrzane, warto temat skonsultować z seksuologiem, zamiast dodawać „Images you should not masturbate to” do koszyka.
Ta książka nie jest raczej pomocą naukową z rekomendacją WHO.
Ma pewno nie wyczerpuje tematu i jeśli nie znajdziesz tam swojego porno, to wcale nie znaczy, że wszystko jest w porządeczku.
Książka kosztuje ok. 35 zł.
Pisaliśmy ostatnio o tym, że brak dotyku może prowadzić do różnych chorób.
W trosce o swoje zdrowie zrezygnuj z zakupu majtasów na ręce, bo nikt ci wtedy na pewno ręki nie poda!
Dlaczego taki wynalazek powstał? Miał rozwiązać problem osób, którym jest wiecznie zimno w ręce.
Takie coś zakłada się pod rękawiczki, tak jak zakłada się kalesony pod spodnie. Tylko że w ciągu dnia, zwłaszcza w miejscach publicznych, jest dość mało sytuacji, w których musimy zdjąć spodnie.
Z rękawiczkami jest inaczej i z dużym prawdopodobieństwem wcześniej czy później zostaniemy w samych majtach.
Te czarne to upgrade wersji białej, którą ich twórcy uznali za na tyle świetną, żeby cisnąć dalej z tą ofertą i stworzyć bardziej uniwersalną wersję.
Białe nie byłyby bowiem odpowiednie na takie okoliczności, jak czerwony dywan czy pogrzeb.
My jednak prędzej wybralibyśmy się właśnie na pogrzeb i to swój własny, niż nałożyli coś takiego.
Koszt rękawiczek to ok.40 złotych.
„Idealna do efektów specjalnych lub psikusów” – dumnie głosi opis tego produktu.
To specjalny proszek, do którego wystarczy tylko dodać wody, żeby uzyskać efekt ptasiej kupy. I można szaleć!
Czyli na przykład pokryć nią czyjś samochód – od kół aż po dach. Taki żarcik można zrobić najlepszemu przyjacielowi albo sąsiadowi, który dorobił się be-em-wicy, podczas kiedy my nadal popylamy seicento. Nie mówiąc już o sytuacjach, kiedy ktoś źle zaparkuje.
I nazwijcie nas niedzisiejszymi, ale chyba wolimy starą, dobrą naklejkę z karnym męskim przyrodzeniem albo już nawet blokadę na koło. Co z tego, że to sztuczna kupa? Sama się nie zmyje, także ten prank może skończyć się ofiarami w ludziach.
Koszt tego proszku to ok. 40 złotych.
4. Koc w kształcie liścia kapusty
Jest taki temat, na który wegetarianie i weganie spuszczają zasłonę milczenia.
Chodzi o pająki i inne robactwo, które zjadamy nieświadomie w trakcie snu. Mówi się o kilkunastu w ciągu roku.
Niektórzy sądzą, że to miejska legenda, ale czy macie takie poranki, kiedy kompletnie nie chce wam się jeść śniadania, bo nie jesteście głodni? Otóż to.
Spanie pod liściem kapusty niestety nie rozwiąże tego problemu.
Może jednak sprawić, że osoba niejedząca mięsa będzie spać spokojniej, czując się tak, jakby była schowana pod tarczą.
Chyba jednak z tym, tak jak z większością naszych życiowych problemów, najlepiej poradzi sobie taśma, którą w tym wypadku trzeba po prostu zakleić usta.
Koszt koca to ok. 160 złotych.
Doszliście nie tylko do ostatniego punktu listy, ale też do końca internetu. Zmaterializował się on w postaci portfela w formie slipek ze śladami wcześniejszej defekacji. Stworzono je po to, byśmy podczas wakacji nie bali zostawiać się naszych drogocenności np. w pokoju hotelowym.
Pieniądze, obrączka czy paszport schowane w takich gaciach będą bezpieczne, bo przecież żaden złodziej tego nie dotknie, prawda?
Mówi się że jak coś działa i spełnia swoją rolę, to nie jest głupie. Może więc ten portfel nie powinien był trafić do bezmyślnika. Obawiamy się jednak, że może komuś posłużyć jako inspiracja – zechce przyoszczędzić i sam stworzy podobny schowek, taki handmade. Ta myśl sprawia, że bojkotujemy ten wynalazek. I że wystarczy nam internetu na dziś.
Koszt portfelika to ok. 72 złote.
Zdjęcia główne (od lewej): Fake Bird Poop by TradeInc Enterprises/Amazon.com; GetMe/Amazon.com/McPhee.com
Tekst: KD