Do 2050 roku nie będzie już farm ani rzeźni
Nadmierna zależność i przyzwyczajenie rozwijającego się świata do mięsa może okazać się jednym z najpilniejszych problemów wpływających na przetrwanie naszego gatunku – w końcu powszechna obecność mięsa w diecie wielu ludzi przyczynia się do hamowania zrównoważonej produkcji żywności. Na szczęście w ciągu ostatnich lat obserwuje się rosnące zainteresowanie dietami bezmięsnymi.
Jeszcze dekadę temu weganizm był postrzegany jako modny styl życia. Teraz, dzięki wielu dokumentom, takim jak „Cowspiracy” i „What the Health” oraz artykułom naukowym, został w końcu zrozumiany.
Organizacja charytatywna Vegan Society twierdzi, że od 2006 liczba wegan w Wielkiej Brytanii wzrosła z 150 tys. do 600 tys., a zapotrzebowanie na wegańskie jedzenie wciąż rośnie.
W 2018 roku Wielka Brytania wprowadziła na rynek najwięcej produktów wegańskich ze wszystkich państw.
Co trzeci Brytyjczyk, który nie chciał przejść na dietę roślinną w 2018 roku, przynajmniej zmniejszył spożycie mięsa.
Ale przed nami jeszcze długa droga. Nadmierna konsumpcja mięsa i produktów odzwierzęcych nadal napędza globalne ocieplenie.
Zwierzęta hodowlane na rzeź odpowiadają za około 14,5 proc. emisji gazów cieplarnianych oraz 70 proc. globalnego wylesiania w celu uprawy pasz dla zwierząt.
W 2019 roku EAT-Lancet Commission for Food, Planet and Health, globalna platforma działająca na rzecz transformacji żywności, stwierdziła, że do 2050 roku muszą nastąpić znaczne zmiany w odżywianiu ludzi. – Globalne spożycie owoców, warzyw, orzechów i roślin strączkowych będzie musiało się podwoić, a spożycie żywności takiej jak czerwone mięso i cukier będzie musiało zostać zmniejszone o ponad 50 proc. – ocenili eksperci z EAT.
– Nasza obecna metoda uprawy roślin w celu karmienia zwierząt jest szokująco nieefektywna – mówi Bruce Friedrich z Good Food Institute, który pracuje nad opracowaniem alternatyw dla mięsa. – Do 2050 roku prawie całe mięso będzie oparte na roślinach lub będzie hodowane w laboratoriach. „Mięso” pochodzenia roślinnego produkowane przez Beyond Meat czy Impossible Foods już jest szeroko dostępne, ale Friedrich przewiduje dalsze rozszerzanie gamy produktów oferowanych konsumentom. – Do 2050 roku będziemy mieli mięso in vitro, nad którym trwają ciągłe badania. Najprawdopodobniej w laboratorium uda się stworzyć kotlety wieprzowe, steki, tuńczyka i łososia dodaje. Anna Taylor, dyrektor wykonawczy niezależnej organizacji Food Foundation, uważa, że substytuty roślinne znajdą się również w przetworzonej żywności. – Roślinne alternatywy dla białka zwierzęcego pojawią się automatycznie w żywności, którą jemy, bez konieczności zmiany nawyków przez konsumentów – mówi.
Prawdziwym wyzwaniem będzie przekonanie konsumentów, by przyjęli mięso in vitro, które rozwija się z komórek zwierzęcych lub rybnych w specjalnej kąpieli odżywczej w bioreaktorze.
Nie ma go jeszcze na rynku, ale co najmniej 40 prywatnych firm już pracuje nad jego doskonaleniem. Friedrich pozostaje optymistą i sądzi, że do 2050 roku wszyscy będziemy jeść takie mięso. – W 2050 roku nie będzie farm ani rzeźni. Ludzie będą wspominać hodowlę żywych zwierząt w taki sam sposób, w jaki spoglądamy na powozy konne, którymi przemieszczano się z Londynu do Brukseli. Jednak nie przestaniemy całkowicie jeść mięsa zwierząt. Tradycyjne hodowle i rzeźnie pozostaną, ale będzie ich bardzo mało, a zwierzęta będą tam dobrze traktowane – mówi Friedrich.
Jeśli to wszystko brzmi nierealnie, przygotujcie się na prognozy projektantki żywności i futurystki Chloé Rutzerveld, która oprócz mięsa in vitro zapowiada w przyszłości żywność tworzoną z mikroorganizmów. – Zrezygnujemy ze wszystkich dotychczasowych produktów spożywczych i przejdziemy na zupełnie nowy system jedzenia, w którym żywność będzie stworzona z mikroorganizmów – mówi Rutzerveld.
Zamiast uprawiać rośliny lub hodować zwierzęta, wykorzystamy mikroorganizmy, takie jak grzyby, bakterie, drożdże i mikroalgi, aby bezpośrednio wytwarzać węglowodany, białka i tłuszcze, których potrzebujemy.
Nie martwcie się, że zostaniemy skazani na pozbawioną smaku i radości z jedzenia dietę. Rutzerveld twierdzi, że technologia drukowania 3D będzie w stanie odtworzyć tekstury i smaki znanego jedzenia, a żywność z mikroorganizmów wyhodowanych w bioreaktorach będzie równie smaczna. System produkcji żywności stanie się natomiast o wiele bardziej wydajny, oszczędzając ziemię, zasoby wodne i energetyczne.
Do 2050 roku zmiany klimatu dramatycznie wpłyną na to, co będziemy mogli jeść i pić, a produkcja niektórej żywności będzie zagrożona.
Szczególnie podatne na zmiany klimatu plantacje awokado, kawy i winogron mogą wyjątkowo ucierpieć.
– Regiony uprawy winorośli, takie jak Grecja, południowe Włochy, południowa Hiszpania i Portugalia mogą napotkać spore problemy – mówi prof. Gregory V. Jones, ekspert od uprawy winorośli w dziale badań środowiskowych Linfield College. – Z kolei za sprawą zmian klimatu uprawa winorośli stanie się możliwa w takich miejscach jak Skandynawia i północna Anglia. A także w Polsce – szerzej pisaliśmy i tym tutaj. Sprawa nie wygląda dobrze również dla dużych państw. Chiny już dziś mają problem z wodą, której nadmierna ekstrakcja oznacza, że gleba staje się zbyt słona. Natomiast Indie walczą z niezrównoważonym wykorzystaniem wód gruntowych. Może to mieć wpływ na uprawy ryżu w Chinach i pszenicy na północnych równinach Indii. Wszystko to źle wróży, biorąc pod uwagę, że do 2050 roku populacja Chin i Indii wzrośnie łącznie do 3,2 miliarda. Importowanie produktów od krajów podatnych na zmiany klimatu i niedobór wody stanie się utrudnione, a owoce sprowadzane do Europy z Maroka, Hiszpanii, Indii i Afryki będą rzadkością.
Tekst: Marta Mankiewicz