Tak wynika z badań niezależnego brytyjskiego think tanku Resolution Foundation. Organizacja sporządziła raport, z którego wynika, że w przypadku osób w wieku od 18 do 34 lat bardziej prawdopodobne jest, że zostaną zwolnione lub obcięte zostaną ich godziny pracy czy pensja. Szczególnie narażone na to są osoby, które dopiero wchodzą w dorosłość – urodzone pod koniec lat 90. i na początku XXI wieku. Z badań think tanku wynika, że już teraz dotknęło to 1/3 badanych w wieku od 18 do 24 lat. Dla porównania, w grupie wiekowej 50-54 lata doświadczyła tego mniej niż 1/5 osób, które wzięły udział w badaniu.

Może mieć to związek z tym, co ustalił Institute for Fiscal Studies – osoby poniżej 25 roku życia aż 2,5 raza częściej pracują w branży hotelarskiej, pubach czy sklepach.

Wszystkie te miejsca z powodu pandemii musiały się tymczasowo zamknąć. Think tank wziął też pod lupę kwestię posiadania domów i mieszkań przez Brytyjczyków mających od 25 do 34 lat. Okazało się w ciągu ostatniej dekady wskaźnik własności spadł aż o 40 proc. Z rodzicami mieszka ponad milion młodych dorosłych więcej niż na przełomie wieków.

– Myśleliśmy, że pozbyliśmy się ogromnego wzrostu bezrobocia po ostatniej recesji, ale może się okazać, że wracamy do lat 80., szczególnie biorąc pod uwagę, że stanowiska pracy, od których zwykle młodzi ludzie zaczynają karierę, są w tej chwili niedostępne – mówi Laura Gardiner z Resolution Foundation.

Think tank przeanalizował także dane dotyczące poprzednich kryzysów gospodarczych, dochodząc do wniosku, że osoby zaczynające karierę zawodową w dobie kryzysu odczuwają jego skutki przez następnych osiem lat.

Wśród osób narażonych na skutki popandemicznego kryzysu są jeszcze ci, którzy zarabiają najmniej oraz kobiety. To właśnie te osoby pracują częściej w sektorach najbardziej dotkniętych przez pandemię.

Zdjęcie główne: engin akyurt / Unsplash
Tekst: NS