W Katowicach i Krakowie ogromny obszar trawników mają zastąpić łąki kwietne
Walką z pandemią koronawirusa zdominowała zakres działań władz państwowych i lokalnych. A niestety, nie jest to jedyna ważna sprawa, którą należałoby się teraz zająć. Wisi nad nami widmo suszy i kryzys ekologiczny. Jego tematem do niedawna żył cały świat, a obecny stan rzeczy najlepiej podsumowuje smutny widok jednorazowych rękawic porozrzucanych na trawnikach. Na szczęście niektóre polskie miasta powoli powracają do realizacji działań, które skupiają się na otaczającej nas przyrodzie.
W Katowicach Zakład Zieleni Miejskiej nie będzie kosił ponad 50 hektarów, pozwalając na rozkwit łąk, a Kraków planuje posiać 592 kilogramów nasion kwiatów.
Wyświetl ten post na Instagramie.
– Nigdy do tej pory nie wykonywaliśmy zabiegów w tak trudnych warunkach. Mimo suszy, nie zrezygnowaliśmy z łąk kwietnych, bo jesteśmy przekonani, że w dłuższej perspektywie czasu, będzie to znacznie korzystniejsze dla krakowskiej zieleni – komentuje na oficjalnym portalu miasta Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie. Miasto stawia na rodzime gatunki roślin.
Posiane zostaną m.in. nasiona chabru, groszku pachnącego, goździka brodatego, lnu trwałego, maku polnego, nagietka lekarskiego, dziurawca i rumianka pospolitego.
Z myślą o pszczołach na łąkach zakwitnie również facelia i gryka.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Spodziewany efekt to 29 hektarów ukwieconego terenu miasta. Jak co roku w sercu Krakowa, na Błoniach, znajdzie się licząca 8 hektarów kwatera pyłochwytna. Łąki zostaną posiane również wzdłuż pasów drogowych oraz w parkach i na bulwarach wiślanych.
Katowice będą kontynuować zapoczątkowaną 2 lata temu akcję w ramach projektu KATOobywatel, której celem jest sianie kwiatów polnych na kolejnych obszarach miasta i dbanie o te, które już się pojawiły. Miejsca, w których powstają kwieciste dywany, wskazuje Zakład Zieleni Miejskiej oraz sami mieszkańcy, którzy mogą nadsyłać swoje propozycje terenów. W 2018 roku w samym sercu miasta, przy Rynku, powstała Łąka Centralna o powierzchni 380 metrów kwadratowych. Rok później 20 tys. metrów kwadratowych miasta zaadoptowano pod kolejne pola kwiatów.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Władze Katowic zdają sobie też sprawę z tego, że natura dobrze sobie radzi, gdy pozostawi się ją samą sobie. Dlatego oprócz sadzenia nowych kwiatów, zwrócono uwagę na to, gdzie nie warta wykaszać traw. – W mieście mamy wiele roślin rosnących naturalnie np. podbiał, babka, bluszczyk kurdybanek, stokrotki, fiołki czy mniszek lekarski. Szkoda je wykaszać – komentuje Magdalena Biela, zastępca dyrektora Zakładu Zieleni Miejskiej, dla portalu KATOobywatel.katowice.eu. – Jeśli mieszkańcy widzą, że mają taką naturalną łąkę w okolicy, to na ich prośbę możemy ją zachować. Raz, że to najprostszy sposób działania proekologicznego, czyli jak najmniej ingerować w naturę. Dwa, że dzięki temu małe zwierzęta, jak jeże czy ptaki, łatwiej znajdują sobie siedliska w mieście. Zalety łąk kwietnych są nie do przecenienia.
Magazynują wodę, dzięki swojej wysokości obniżają temperaturę powietrza, wyłapują tworzące smog pyły, oczyszczają glebę z zanieczyszczeń.
Stanowią bogaty, zróżnicowany ekosystem, w którym mogą żyć pszczoły i inne owady, a także np. jeże. Nie trzeba ich regularnie kosić i nawadniać, dzięki czemu nie tylko pozwalają na oszczędności, ale ich utrzymanie nie generuje dodatkowego śladu węglowego. Ponadto podczas wciąż jeszcze rzadkich i krótkich spacerów po okolicy, widok i zapach łąk potrafi skutecznie podnieść na duchu.
Źródło zdjęcia głównego: UM Katowice
Tekst: KD