30 to nowe 20, czyli skąd się bierze infantylizacja mody
„30 is new 20” to slogan, który od kilku lat zdobywa szczyty popularności. Co dokładnie oznacza? To przesunięcie granicy dorosłości o kolejną dekadę, więcej czasu na zabawę, brak zobowiązań i możliwość niekończących się eksperymentów z własnym wizerunkiem. Co wynika z przesunięcia tej granicy? Późniejsze małżeństwa, odkładanie stabilizacji, wynajmowanie mieszkań zamiast inwestowania we własną nieruchomość, poszukiwanie elastycznej pracy i unikanie odpowiedzialności za podejmowanie wiążących decyzji.
Z modowego punktu widzenia opóźnianie dorosłości oznacza trzydziestolatków, których styl wyraża sprzeciw wobec konwenansów, stereotypów i presji ubierania się adekwatnie do swojego wieku.
Chociaż w internecie po wstukaniu frazy „jak powinien ubierać się trzydziestolatek” wyskakują gotowe poradniki zapełnienia swojej szafy, znacząca część współczesnych trzydziestolatków z tymi poradami się nie identyfikuje.
Uniformy, garsonki, spodnie cygaretki i biznesowe sukienki nie do końca odpowiadają ich wyobrażeniu o garderobie po trzydziestce.
Zamiast tego preferują kolorowe włosy, krótkie topy, nieraz też infantylne wzory i grafiki. Nie ograniczają się w długości, ilości i treści. Żyją według zasady, że mają jeszcze czas na dorosłość.
Jeszcze więcej tego czasu mają dwudziestolatkowie, którzy współcześnie coraz częściej traktowani są w kategorii nastolatków. Chociaż badania jasno pokazują, że millenialsi znacznie bardziej troszczą się o kwestie zawodowego i życiowego sukcesu niż wcześniejsze pokolenie, stereotypowe podejście do dzisiejszej młodzieży opiera się na negowaniu ich dojrzałości. Zawarcie małżeństwa przed 25. rokiem życia traktowane jest w najlepszym wypadku z zaskoczeniem, częściej z politowaniem i wiszącą groźbą rychłego końca wielkiej miłości. W porównaniu do połowy XX wieku, kiedy 25-letnia niezamężna dziewczyna uważana była za starą pannę, widać, że granica dorosłości jest względna dla różnych pokoleń. Jak to się przekłada na modę?
Dwudziestolatkowie, którym społeczeństwo wmawia brak dojrzałości, czują i ubierają się jak nastolatkowie z poprzedniego pokolenia. Infantylne napisy, fasony i grafiki mają dać znać otoczeniu, że nie czują się oni jeszcze gotowi na to, aby wcisnąć się w sztywne uniformy dorosłości.
Jeszcze bardziej niż trzydziestolatkowie podkreślają swoją wolność, a nawet frywolność w kompletowaniu stroju, który nie musi wyrażać nic poza przywiązaniem do wiecznej młodości i indywidualności.
Psychologia z kolei ma nieco odmienny pogląd na to zjawisko. Kilka lat temu amerykańska psycholog, dr Meg Jay wystąpiła na konferencji TED z głośnym przemówieniem zatytułowanym „30 is NOT new 20”. Podczas swojego wystąpienia Jay zwróciła uwagę na problem trywializacji najważniejszej dekady w życiu człowieka.
Według badań to właśnie w wieku dwudziestu paru lat kształtują się najważniejsze aspekty dorosłego życia.
Większość decyzji podejmowanych w tej dekadzie życia ma wpływ na to, jak będą wyglądały kolejne. Praca, małżeństwo, status finansowy, światopogląd i ostateczna osobowość — wszystko ma swoje źródło w znacznym stopniu w okresie życia, który dzisiaj jest bagatelizowany i traktowany z przymrużeniem oka.
Konsekwencją tej trywializacji jest również zmiana zachowania współczesnych trzydziestoparolatków. Niepodejmowanie poważnych decyzji w okresie dwudziestolecia życia powoduje nieraz niechęć i odkładanie odpowiedzialności „na później”. Dzisiaj to później przesuwa się w stronę 40-stki, jednak nieraz cena, jaką trzeba za to zapłacić, okazuje się bardzo wysoka. Obserwując sposób ubierania się współczesnych trzydziestolatków, można łatwo zauważyć tych z nich, którzy świadomie przedłużają okres beztroski i niekończącej się wczesnej młodości.
Oczywiście nie każdy trzydziestolatek z różowymi włosami to osoba infantylna i pozbawiona stabilizacji. Nie o generalizację tu chodzi, a raczej o to, jak moda i sposób ubierania się może wskazywać na pewną tendencję zachowań we współczesnym społeczeństwie. Jeszcze kilkanaście lat temu widok trzydziestoparolatka ubranego tak jak o dekadę młodszy brat czy siostra budziło zdziwienie i konsternację. Dzisiaj ten obrazek staje się coraz bardziej powszechny i pokazuje, że społeczeństwa są bardzo elastyczną strukturą, podlegającą ciągłym zmianom i trendom.
Tekst: MW