Oko na NAOKO, czyli polska marka która nie pozwoli ci zginąć w tłumie
Ich motto brzmi „Life’s too short to wear boring clothes!” i ciężko nam się z tym nie zgodzić. Bez wyrzutów sumienia ciemne, zimowe płaszcze chowamy na dnie szafy, a z kartonów wyciągamy zwiewne sukienki. Wśród nich znajdują się te od NAOKO – idealne dla wszystkich marzycielek i dziewczyn, które oprócz mody stawiają przede wszystkim na luz i wygodę. My jeździłyśmy w nich na skuterach, wybierałyśmy na randki czy wieczorne wyjścia z przyjaciółkami. Teraz sprawdzamy, co marka ma w swojej ofercie w tym sezonie.
Najnowsza kolekcja to przede wszystkim subtelne, zmysłowe sukienki (my zachwycamy się tymi maxi z motywami roślinnymi), patchworkowe płaszcze, które otulą was w chłodniejsze letnie wieczory i z pewnością pozwolą wyróżnić się z tłumu, czy wygodne bluzy z kapturem, doskonałe na co dzień zarówno w ruchliwym mieście, podróży, jak i na wycieczce za miasto.
Oczywiście minimalistki również znajdą tu coś dla siebie.
Są czarne sukienki z głębokimi dekoltami na plecach, które od kilku sezonów królują na listach #musthave letnich stylizacji, a także zjawiskowa, biała sukienka promieniująca dziewczęcą prostotą. Jej klasyczny koszulowy krój to piękno w swojej prostocie.
Skąd pomysł na markę, którą pokochały dziesiątki tysięcy kobiet, a ich butiki możecie znaleźć już w warszawskiej Promenadzie, łódzkiej Manufakturze czy poznańskiej Posnani? Pytamy Monikę Szyndler, pomysłodawczynię i główną sprawczynię całego kolorowego zamieszania.
F5: Powiedz na początek, kto stoi za NAOKO i skąd właściwie pomysł na markę. Czym zajmowaliście się wcześniej?
Monika Szyndler: Markę tworzy cały team, od projektantki, konstruktora, grafika, obsługi sklepu, produkcji, magazynu po specjalistów od IT czy PR. Właściwie z każdym rokiem jest nas zdecydowanie więcej i nie możemy sobie przypomnieć, jak dawaliśmy radę w dwie czy trzy osoby. Marka powstała po tym, jak wraz z moim ówczesnym chłopakiem, a obecnie już mężem, mieszkaliśmy w Bangkoku. Poznaliśmy tam artystów, którzy tworzyli super t-shirty. Wracając do Polski, postanowiliśmy ich trochę kupić i zobaczyć, jak spodobają się w Polsce. Spodobały się bardzo i skończyły po tygodniu, więc postanowiliśmy sami spróbować swoich sił i zaczęliśmy projektować koszulki. Później coraz bardziej rozwijaliśmy markę i odnaleźliśmy nasz styl, który przypasował też naszym #naokogirls ❤️
Jak powstają Wasze projekty, co Was inspiruje?
Bardzo dużo podróżujemy. To właśnie podróże i natura i poczucie totalnej, nieograniczonej wolności jest dla nas ogromnym źródłem inspiracji. Nie boimy się odważnych wzorów, bo tak samo postępujemy w codziennym życiu. Wybieramy odległe, niepopularne destynacje, ryzykujemy i stawiamy wszystko na jedną kartę!
Co jest najtrudniejsze przy produkcji? Jakie wyzwania stanęły przed wami? Co was zaskoczyło?
W produkcji nie ma nic łatwego – tak bym to podsumowała! Zawsze coś nagle się okaże, coś złe policzymy lub coś nagle się skończy. Produkcja to temat–rzeka i pewnie kiedyś napiszemy posta na bloga o tym, jakie dziwne przypadki nam się przydarzyły.
Spotykacie na ulicach dziewczyny w Waszych projektach? Jakie to uczucie?
Ja często spotykam i nigdy nie wiem, co wtedy zrobić. Uśmiecham się tylko albo mówię do męża „o ja, patrz, to nasza bluza, sukienka czy kurtka”. On zawsze mówi, żebym podeszła, ale jakoś tak staram się nie atakować naszych klientek (śmiech).
Jakie macie plany i marzenia związane z rozwojem NAOKO?
Planów mamy bardzo dużo, a marzeń jeszcze więcej. Mam nadzieję, że będziecie mogli przyglądać się, jak dojrzewamy i zmieniamy się, ale nic więcej nie będę zdradzać, bo lepiej mówić o tym, co się zrobiło, niż o tym, co się planuje.