Co by się stało, gdyby nagle wszyscy przestali jeść mięso?

Ludzie zjadają co roku oszałamiającą ilość mięsa – ok. 363 mld kg. Można by było wypełnić nim 28 mln ciężarówek.
.get_the_title().

Hodowla zwierząt i duża konsumpcja mięsa, szczególnie w takich krajach jak Stany Zjednoczone, to główne powody pogłębiania się zmian klimatycznych. Zamiana obszarów zielonych na miejsca hodowli przemysłowej, produkcja metanu przez krowy, owce czy kozy, ale też późniejsze pozyskanie, obrobienie mięsa oraz jego transport generują ogromny koszt środowiskowy. Co więcej, również uprawa kukurydzy, soi i innych roślin spożywanych przez te zwierzęta wiąże się ze stosowaniem nawozów zawierających podtlenek azotu, a to kolejny gaz przyczyniający się do ocieplenia planety.

Z tych wszystkich i wielu innych powodów naukowcy oraz aktywiści wzywają ludzi do ograniczenia lub całkowitego zaprzestania spożywania mięsa.

Hodowla zwierząt odpowiada za 15 proc. emisji gazów cieplarnianych na naszej planecie. Przeciętny weganin generuje o ¾ mniej emisji niż osoba, która je dużo mięsa. Brzmi cudownie, przecież o to nam chodzi, prawda? Okazuje się jednak, że problem jest dużo bardziej złożony. Taka szybka zmiana prawdopodobnie nie spowodowałaby takiego zamieszania, jakie nastąpiłoby, gdyby ludzie natychmiast odrzucili paliwa kopalne. Rezultatem może być wywrócenie gospodarki do góry nogami, pozostawienie masy ludzi bez pracy, a nawet zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego w miejscach, które nie mają wielu alternatyw.

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa hodowla zwierząt stanowi około 40 proc. produkcji rolnej w krajach bogatych i 20 proc. w krajach o niskich dochodach. Jest ona niezbędna – z ekonomicznego i żywieniowego punktu widzenia – do życia dla 1,3 mld ludzi na całym świecie.

1/3 białka i prawie 1/5 kalorii spożywanych przez ludzi na całym świecie pochodzi od zwierząt.

Naukowcy twierdzą, że szkody gospodarcze spowodowane nagłym zaprzestaniem produkcji i spożywania mięsa dotknęłyby w nieproporcjonalnym stopniu kraje o niskich dochodach, opierające się na gospodarce rolnej, takie jak Niger czy Kenia. Przykładowo przemysł hodowlany w Nigrze odpowiada za ok. 13 proc. PKB kraju. Dla porównania w USA cały system rolniczy stanowi jedynie ok. 5 proc. Innym aspektem masowej rezygnacji z mięsa byłoby to, że miliony osób straciłyby pracę. Niektórzy badacze stawiają też hipotezę, że ta zmiana może spowolnić wzrost gospodarczy, wycofując ludzi z bardziej dochodowych branż. Z drugiej strony, popyt na inne źródła kalorii i białka mógłby wzrosnąć, więc możliwe, że zrównoważyłby część tych strat.

Wyeliminowanie hodowli zwierząt gospodarskich z dnia na dzień pozbawiłoby wielu ludzi niezbędnych składników odżywczych, zwłaszcza w regionach takich jak Azja Południowa i Afryka Subsaharyjska, gdzie mięso stanowi niewielki, ale istotny fragment diety bogatej w skrobię. Pokarmy pochodzenia zwierzęcego są bogate w witaminę B12, witaminę A, wapń i żelazo. Dlatego naukowcy twierdzą, że ochrona dostępu do mięsa, mleka i jaj jest obecnie kluczem do utrzymania zdrowia ludzi w krajach o niskich i średnich dochodach, gdzie trudniej jest znaleźć pożywne produkty pochodzenia roślinnego. Dochodzi jeszcze nieoczywista kwestia szkód kulturowych. Zabranie ludziom mięsa, według Wilsona Warrena, profesora historii na Western Michigan University, spowodowałoby coś więcej niż tylko pozbawienie Amerykanów hot-dogów i hamburgerów, a Włochów salami. To część kultury, wspólne posiłki, które łączą pokolenia.

Czy istnieje więc złoty środek? Wielu badaczy zgadza się, że całkowite wycofanie mięsa, a co dopiero natychmiastowe, nie jest idealnym sposobem na zażegnanie kryzysu klimatycznego. Ich zdaniem wystarczyłoby metodycznie ograniczać konsumpcję i skupiać się na krajach bogatych, w których je się go najwięcej, takich jak Stany Zjednoczone. Przeciętnemu Amerykaninowi, który każdego roku zjada ok. 100 kg czerwonego mięsa i drobiu, łatwiej byłoby zamienić codziennego hamburgera na miskę soczewicy niż mieszkańcowi Afryki Subsaharyjskiej, który je 10 razy mniej mięsa i raz na jakiś czas decyduje się na okazjonalny gulasz z wołowiny. Taka zmiana w krajach, w których spożywa się za dużo wołowiny, może również zmniejszyć ryzyko wystąpienia chorób serca i nowotworów związanych z przejadaniem się czerwonym i przetworzonym mięsem.

Idealna dieta zakłada spożycie ok. 16 kg mięsa rocznie.

To wniosek, który płynie z badań opracowanych przez Komisję EAT-Lancet, stworzonej przez grupę naukowców z całego świata, którzy mieli na celu skomponowanie takiej diety, która dostarczyłaby ludziom potrzebnych składników odżywczych i nie przyczyniłaby się do degradacji planety. Przyjęcie tej diety przez ogół społeczeństwa wymagałoby drastycznego ograniczenia hodowli krów i kurczaków w krajach takich jak Stany Zjednoczone, Australia, Chiny, Brazylia i Argentyna oraz niewielkiego ich wzrostu w niektórych częściach Afryki i Azji Południowej.

Zmiany Klimatu