Żurek zamiast ramenu, babka ziemniaczana zamiast frytek. Oto 8 warszawskich miejsc z pyszną polską kuchnią
1. Głód Miasta, ul. Marszałkowska 85>
Na pierwszy ogień idzie chyba najmłodsza na mapie Warszawy knajpka z polskim jedzeniem. Głód Miasta otworzył swoje drzwi dla głodomorów pod koniec czerwca i już zdążył dorobić się wiernych fanów, a może nawet psychofanów. Zdaje się, że w tym wypadku deklaracja „Musimy tu jeszcze kiedyś wrócić” zamienia się w „Odwiedzę was ponownie jeszcze w tym tygodniu!”.
Karta dań nie jest długa – liczy 6 przystawek, 7 dań głównych i 2 desery. I chwała im za to!
W innym wypadku dokonanie wyboru byłoby jeszcze trudniejsze!
Głód Miasta udowodnił, że polska kuchnia jest niezwykle instagramowalna, a prezencja dań może nieźle zaskoczyć gości.
Nie ma więc opcji, żeby zamówić deser syrenki i nie zrobić mu fotki. Warszawscy foodies w ostatnim czasie z pewnością natknęli się więc w social mediach na fotorelacje pierwszych gości Głodu Miasta, zwłaszcza że jego wystrój również „robi robotę”: ściany z kwiatów, świetna zastawa stołowa, lastryko.
A jak ze smakiem potraw? Rozpływanie się nad względami estetycznymi tego lokalu zdecydowanie nie jest tematem zastępczym, ale o jedzeniu więcej można będzie napisać po nieco dłuższym czasie funkcjonowania restauracji. Nie ukrywamy jednak, że pierwsze wrażenia są bardzo dobre.
Głód Miasta twierdzi, że ich cepeliny są najlepsze w Warszawie. I może tak być, bo po weekendzie otwarcia zebrały świetne opinie. Zresztą najlepiej jest po prostu tam wpaść, chociażby na lunch, który do końca lipca kosztuje tylko 20 złotych. W tej cenie dostaniemy przystawkę, danie główne i deser.
2. Pyzy Flaki Gorące, ul. Brzeska 29/31
Z centrum miasta przenosimy się na Pragę Północ, a dokładniej na Brzeską. To ulica, która stanowi centralną część owianego złą sławą północnopraskiego „Trójkąta Bermudzkiego”. Nie ma się jednak czego obawiać. Wiele złych opinii na temat Pragi Północ można już wsadzić do szufladki ze stereotypami i miejskimi legendami.
To, co obecnie znika obecnie w ekspresowym tempie w tutejszym „Trójkącie Bermudzkim”, to frykasy z knajpki Pyzy Flaki Gorące.
A znikają oczywiści w brzuchach gości.
Lokal nie jest duży, a nad jego designem nie pracował sztab projektantów wnętrz, ale takie klimaty sprzyjają wrzuceniu na luz. Poluzować zdecydowanie warto zwłaszcza pasek od spodni, bo jedzenie w Pyzy Flaki Gorące to konkret.
Uroczy, wyglądający jak przetleprortowany z PRL-u słoiczek, w którym podane będzie nasze zamówienie, może wyglądać niepozornie, ale nie dajcie się zwieść. Te kluchy są naprawdę sycące!
W menu znajdziemy pyzy, kopytka, przecieraki śląskie, francuskie, leniwe. Ślinianki zaczynają pracować intensywniej, kiedy przechodzimy do tematu dodatków. Można wybierać spośród wołowiny po prasku, szpinaku z białym serem, orzeszkami i skwarkami, indykaz kurką czy pesto rudy rydz z borowikiem. I na koniec mamy dwie wiadomości – obie dobre!
Jeśli nie lubicie się z glutenem, to donosimy, że pyzy, przecieraki i kluski śląskie robione są na mące ziemniaczanej.
Drugi news jest taki, że w tym sezonie Pyzy Flaki Gorące spotkacie na Nocnym Markecie.
3. Wódka Gessler na Widelcu, Plac Trzech Krzyży 18
Z praskich klimatów przenosimy się na Plac Trzech Krzyży. A jeśli do tej lokalizacji dodamy jeszcze nazwisko Gessler, to wielu może nerwowo chwytać się za portfel, przeczuwając, że zaraz mocno uszczuplą się ich oszczędności. I prawdę mówiąc może tak być – wszystko zależy od tego, co wybierzecie z karty, jak duży macie apetyt i jaki jest stan waszych oszczędności 😉 Mimo wszystko jednak rekomendujemy jednak wyzbyć się uprzedzeń, przejrzeć wcześniej menu i śmiało uderzać na Plac Trzech Krzyży.
Jeśli osoba z branży gastronomicznej sygnuje restaurację swoim nazwiskiem, to można zakładać, że czeka nas tam wysoki poziom usług i produkty dobrej jakości.
Adam Gessler postawił na tradycyjne polskie przepisy i kuchnię sezonową. Znajdziecie tutaj klasyki, które millenialsi pamiętają z imienin rodzicó: serdelki z musztardą, nóżki w galarecie, ogony wołowe czy bryzol z polędwicy. Jeśli jednak nie jecie mięsa, to w Wódce Gessler na Widelcu – poza rzeczoną wódką – również się coś dla was znajdzie.
W menu są gołąbki wegańskie czy kwiaty cukinii faszerowane bryndzą.
A co poza jedzeniem? „Filozofią Adama Gesslera jest Restauracja, w której najważniejszy jest Gość. Restauracja tworzona bez kompromisów, przez człowieka dla drugiego człowieka” – czytamy na stronie lokalu. Czyli wygląda na to, że jest to miejsce, w którym możecie poczuć się – i najeść się! – naprawdę dobrze.
4. TEN Warszawiak, ul. Wioślarska 10
O tym miejscu pisaliśmy już, prezentując nowo otwarte knajpki, jednak z chęcią o nim przypomnimy. TEN Warszawiak zadebiutował na kulinarnej mapie stolicy w dość niepewnych i niełatwych dla branży gastronomicznej czasach. Dlatego dodatkowa przypominajka na pewno się przyda!
A jeśli w te wakacje rodzinka lub znajomi z zagranicy was jednak odwiedzą, to TEN Warszawiak śmiało możecie uznać za punkt obowiązkowy wspólnej wizyty.
Obiad nad brzegiem Wisły, z widokiem na Stadion Narodowy – czy może być coś bardziej lokalnego? Oczywiście: menu z typowo polskim jedzeniem. I tu właśnie mamy takie combo.
A że karta dań składa się w dużej mierze z potraw rodem z PRL-u, to znów jest duża szansa, że każdy znajdzie tu jakieś danie, którego nigdy nie próbował lub już dawno go nie jadł. Chleb ze smalcem czy kaszanka z cebulką kuszą prostotą.
Bigos staropolski czy schabowy z ziemniaczkami i kapustą zasmażaną to kwintesencja polskiego comfort food.
A babka ziemniaczana to danie, które w mało której knajpce można upolować, więc wpadajcie na nią koniecznie!
W naszym zestawieniu z polską kuchnią nie mogło zabraknąć Schabowego.
To miejsce już od prawie trzech lat przyciąga na Mokotów fanów porządnych, dobrej jakości, pysznych schaboszczaków.
A przypuszczamy, że również dzięki nim wiele osób przeprosiło się z polską kuchnią.
Zdajemy sobie jednocześnie sprawę z tego, że wiele osób przestało jeść mięso lub mocno ograniczyło jego spożycie.
Niemniej jednak zapaleni mięsożercy powinni mieć dostęp do produktów wysokiej jakości i pochodzących z sprawdzonych źródeł.
Tak właśnie jest w Schabowym. Karta jest krótka i od razu widać, że to miejsce dysponuje składnikami, które obronią się same – bez żadnych udziwnień i przekombinowaniem z ich ilością w jednym daniu.
Danie popisowe, czyli schabowego, o którego rozmiarze krążą po Warszawie legendy, znajdziemy tu w trzech wariantach: klasyczny z kością, z wieprzowiny Złotnickiej z kością i z Warmińskiej Mangalicy z kością.
Nie zwlekajcie z odwiedzinami, bo obecnie do każdego kotleta można domówić jako dodatek sos kurkowy.
6. Żebra i Kości, ul. Poznańska 38
To restauracja, w której obok kuchni polskiej znajdziemy też europejską. Jako że ta pierwsza określana jest tu mianem „nowoczesnej”, a do tej pory w tym zestawieniu przeważały dość tradycyjne, oldskulowe klimaty, to warto sprawdzić, jak przedstawia się rodzima kuchnia z nowoczesnym twistem.
Daniem, które zbiera najwyższe noty, są zdecydowanie żebra wołowe wolno pieczone. Podawane są tu w trzech wariantach: w sosie grzybowym z pieczonymi francuskimi ziemniaczkami w ziołach, ze smażonymi borowikami, glazurowanymi buraczkami, konfiturą z czerwonej cebuli; w sosie ze śliwki węgierki i wędzonej gruszki z puree ziemniaczanym, smażoną śliwką, paloną brukselką, konfiturą z czerwonej cebuli oraz w sosie pieczeniowym demi-glace z babką ziemniaczaną, warzywami korzennymi w Worcestershire, konfiturą z czerwonej cebuli i sosem porto.
Okej, nie mamy dodatkowych pytań o to, czemu i czy aby na pewno smakują tak dobrze jak wieść niesie.
Żebra i Kości to miejsce, w którym zdecydowanie najlepiej odnajdą się mięsożercy. „W naszej restauracji znajdziesz wybór wolno pieczonych żeber wołowych, wieprzowych, jagnięcych, steki z sezonowanej na sucho wołowiny, mięsa przygotowujemy metodą sous-vide, dzięki czemu posiadają one unikalny smak i aromat, do tego duży wybór win i doskonałych koktajli od Raula” – czytamy na stronie restauracji.
Tym, którzy mięsa nie jedzą, nie zostaną jednak zaserwowane same kości 😉 Wegetarianie mogą zamówić grzyby z patelni lub placki z cukinii z wędzoną domową ricottą i musem z fig. Nie ma opcji, żeby ktokolwiek z tej restauracji wyszedł głodny!
Jedzenie na świeżym powietrzu to latem dość kusząca opcja. A obecnie – w covidowych czasach – również wyjątkowo sensowna. Restauracje starają się więc zaadaptować każdy metr kwadratowy przynależącego do nich miejsca obok lokalu na przestrzeń, gdzie będą mogły serwować swoje dania. Mimo dobrych chęci, bywa dość tłoczno, mało klimatycznie i głośno, kiedy ogródek sąsiaduje z ulicą.
W przypadku Zielnika jest inaczej, bo znakiem rozpoznawczym tego miejsca jest urokliwy ogródek w Parku Dreszera.
Jest zielono, odprężająco, ale także smacznie, bo w menu Zielnika znajdziecie wiele dań, które sprawią, że wasze ślinianki zaczną pracować na zwiększonych obrotach.
Zielnikowa kuchnia zaoferuje coś fajnego zarówno poszukiwaczom tradycyjnych smaków, jak i tym, którzy chętnie spróbują czegoś niestandardowego.
Najedzą się tam zarówno mięsożercy, jak i wegetarianie. W Zielniku możecie bowiem spałaszować tradycyjną kaszankę z grilla z jabłkiem i musztardą cebulową, ale też grillowane szparagi z tahini, jabłkiem i karmelizowanymi orzeszkami.
Warto też wspomnieć o tym, że to miejsce jest chwalone za niezwykle miłą i sprawną obsługę, która doskonale radzi sobie z podejmowaniem kilkunastoosobowych grup. Jeśli więc czeka was kameralna uroczystość w gronie rodziny i przyjaciół, Zielnik może okazać się restauracją idealną do świętowania. Elegancko, ale bez zadęcia, a do tego z pysznym jedzeniem.
8. Bar Mleczny Prasowy, ul. Marszałkowska 10/16
W zestawieniu z polską kuchnią nie mogło zabraknąć choć jednego baru mlecznego. W stolicy funkcjonują takie, w których czas się zatrzymał – jak Bar Ząbkowski czy Rusałka na Pradze Północ – oraz nowo powstałe, które starają się przyciągnąć klientów nieco bardziej nowoczesną formą. Prasowy zdaje się łączyć umiejętnie łączyć obie te cechy.
Na mapie Warszawy funkcjonuje już od 1956 roku, także jest autentykiem, który nie kreuje sztucznie swojego unikalnego klimatu.
Z drugiej jednak strony idzie z duchem czasu, obserwując potrzeby i preferencje klientów i dostosowując do nich swoją ofertę. Przykładem takich działań jest chociażby wprowadzenie zestawów śniadaniowych w cenie 9,99 zł i 10,99 zł z napojem. Oprócz obowiązkowej jajecznicy czy jaj sadzonych na maśle, można wybrać również śniadanie po parysku czy nawet szakszukę.
Bar Mleczny Prasowy prowadzi ponadto bardzo sprawną komunikację na Facebooku, co wcale nie jest normą dla tego typu lokali. Prasowy pokazuje, że takie działania nie są zarezerwowane wyłącznie dla lokali z nowoczesnym designem czy daniami prezentującymi się na pięknej zastawie jak dzieła sztuki.
Wspomniana jajecznica na boczku czy zupa szczawiowa też mają szansę na garść lajków od fanów niedrogiego, a przede wszystkim smacznego jedzenia!
„Naszą misją jest uczciwe nakarmienie każdego, kogo najdzie apetyt na tradycyjne smaki.” – czytamy na fanpage’u Prasowego. – „Wierzymy, że jedzenie na mieście nie powinno być luksusem i wszyscy powinni mieć możliwość korzystać z miejskiej przestrzeni gastronomicznej.” I to jest chyba najlepsza zachęta, by odwiedzić to miejsce.
Źródło zdjęć głównych (od lewej): Pyzy Flaki Gorące, Głód Miasta, Żebra i Kości
Tekst: Kinga Dembińska