5 najbardziej niebezpiecznych miejsc w Katowicach
Katowice prężnie idą do przodu i w ciągu paru lat wiele się tu zmieniło oraz w dalszym ciągu zmienia. Rozwija się centrum, rozkwitają inne dzielnice, a także zmienia się wizja samego Śląska. Nadal jednak istnieją miejsca, w które niechętnie się wybieramy lub omijamy szerokim łukiem. Nie ma w tym nic wyjątkowego, gdyż każde miasto kryje w sobie niebezpieczne dzielnice. Warto jednak mieć je na uwadze, gdy już zaczniemy przemierzać miasto wzdłuż i wszerz.
1. Załęże
O tej dzielnicy wspomina chyba każdy, gdy pytany jest o najbardziej niebezpieczne miejsca Katowic. Nie jest to bowiem część miasta, w której warto się znaleźć w nocy po imprezie. Ulice Gliwicka, Narutowicza czy Janasa potrafią przyprawić o gęsią skórkę. Problemem, który mocno dotyka tę dzielnicę jest na pewno alkoholizm, patologie społeczne oraz zła sytuacja finansowa mieszkańców. Z badań wynika, że Załęże to drugie miejsce w Katowicach, gdzie najczęściej dochodzi do przestępstw i wszelkiej maści wykroczeń.
2. Szopienice, Burowiec
Kolejna dzielnica zaraz po Załężu, której obawia się spory procent mieszkańców Katowic. Ta część miasta również zderza się z wspomnianymi powyżej problemami, do których należą alkoholizm, przemoc domowa, dziedziczone zachowania patologiczne, przestępczość, niska aktywność gospodarcza i niski poziom wykształcenia. Okolica nie wygląda ciekawie nawet w ciągu dnia.
3. Zawodzie
Z opowieści o Zawodziu jedna jest najbardziej trafna. Kiedyś miła pani w sklepie spożywczym, zapytana jak jej się mieszka w tej części miasta, rzekła: 'klimat da się wyczuć, ale ci, co mieli siedzieć, to już siedzą’.
4. Śródmieście
W dzisiejszych czasach zło może nas dopaść w każdym miejscu. Czasami nie potrzeba do tego ciemnych i mrocznych zaułków. Do równie niebezpiecznych dzielnic należy katowickie Śródmieście. Tutaj także często napotykany jest problem przestępczości, złego stanu środowiska i bezrobocia.
5. Janów-Nikiszowiec
Piękna i jednocześnie niebezpieczna dzielnica Katowic. Wielu mieszkańców skarży się na niski poziom bezpieczeństwa, zły stan infrastruktury i wyludnianie. Zabytkowy Nikiszowiec spotyka się ze sporą ilością aktów wandalizmu i dewastacji budynków. Monitoring zdaje się być mało skuteczny ze względu na słabą jakość nagrań, co utrudnia rozpoznanie chuliganów oraz identyfikację zdarzeń. Również w tej dzielnicy mamy do czynienia z niskim poziomem wykształcenia i przedsiębiorczości, co przekłada się na postrzeganie tego obszaru za niebezpieczny.