Co w pierwszą niedzielę bez handlu robili Polacy?
Obowiązująca od marca ustawa o zakazie handlu w niedziele od początku wzbudzała wiele kontrowersji. Jej przeciwnicy od dłuższego czasu straszyli spadkiem obrotów oraz zwolnieniami pracowników zatrudnionych w handlu, zwolennicy zaś przekonywali, że niedziela traktowana jest przez kodeks pracy jako dzień wolny, a pracownikom należy się odpoczynek. Przyglądając się w ostatni weekend mediom można było odnieść wrażenie, że życie Polaków skoncentrowało się głównie na zamkniętych sklepach. Zarówno posty przypominające o nowej ustawie jak i listy otwartych sklepów pojawiły się praktycznie we wszystkich czołowych serwisach. Okazało się jednak, że mimo początkowej paniki, polskie miasta w minioną niedzielę funkcjonowały całkiem normalnie.
Praktycznie w każdej dzielnicy można było znaleźć otwarty sklep osiedlowy, w którym pracować mógł jedynie sam właściciel.
Na dokładniejsze dane należy oczywiście jeszcze trochę poczekać, jednak wiele wskazuje na to, że mali przedsiębiorcy, którzy postanowili samodzielne stanąć za ladą sklepu, nie powinni narzekać na niedzielny obrót. Otwarte były również restauracje, kawiarnie, kina czy w końcu stacje benzynowe. Zakaz handlu w niedziele z pewnością najbardziej dotknął duże galerie handlowe. Ta część z nich, która nie zdecydowała się na zamknięcie ( otwarte były działające na ich terenie punkty usługowe czy gastronomiczne) narzekała na brak zainteresowania i pustki. Na co postawili więc w ostatnią niedzielę Polacy?
Gazeta Wyborcza postanowiła to sprawdzić. W tym celu wykorzystała możliwości firmy Selectivv, która zajmuje się badaniem zachowań i zwyczajów konsumenckich użytkowników smartfonów. Dzieje się to za pomocą zapisów z aplikacji zainstalowanych w naszych telefonach, których regulaminy akceptujemy, instalując nowe oprogramowanie. O metodzie badawczej, jaką używa Selectivv, pisaliśmy już zresztą niejednokrotnie, chociażby przy okazji analizy smartfonów uczestników zeszłorocznego Opener’a.
Aby dowiedzieć się co Polacy robili w ostatnią niedzielę, powyższą metodą przebadano ok. 511 tys. osób, które w ciągu ostatniego roku przynajmniej raz dokonały zakupów w dyskoncie lub galerii handlowej. Z zebranych danych wynika, że aż 41 proc. badanych postanowiło spędzić czas na świeżym powietrzu. Gazeta Wyborcza podaje, że liczba ta mogła być nawet o 421 proc. wyższa niż w inne niedziele, również te letnie czy wiosenne. Oznacza to więc, że słoneczna pogoda, jaka zaskoczyła nas w weekend, to nie jedyny powód gromadzenia się tłumów w parkach czy na placach zabaw.
Zgodnie z przypuszczeniami na zakazie zarobiły stacje benzynowe, gdzie ruch wzrósł aż od 302 proc. Ten rodzaj zakupów wybrało 19 proc. badanych. 7 proc. postanowiło zostać w domu i skorzystać z serwisów VOD (m.in. Netflix czy HBO GO). Tylko 3 proc., czyli dużo poniżej oczekiwań, wybrało zakupy w sklepach internetowych. Jeszcze gorzej wypadł kościół, w którym liczba uczestniczących we mszy była o 2,1 proc. niższa niż w inne niedziele w ostatnim roku.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Tekst: AC
Zdjęcie główne: Szymon Starnawski / NaszeMiasto.pl