Pomalowanie na czarno jednej z łopat w wiatraku zmniejsza aż o 70 proc. liczbę zabitych ptaków na farmach wiatrowych
Farmy wiatrowe to wspaniały wynalazek, jednak jeden skutek uboczny ich używania rzuca się cieniem na renomie tego swoistego perpetuum mobile. Mowa tu oczywiście o ogromnym wskaźniku śmiertelności, jeśli chodzi o ginące przez zderzenie z obracającymi się częściami wiatraków ptaki i nietoperze. Według szacunków amerykańskiej Służby Połowu i Dzikiej Przyrody jest to nawet 300 tys. zwierząt rocznie, choć dane najprawdopodobniej i tak są solidnie zaniżone.
Na obszarze norweskiej farmy wiatrowej Smøla przez 9 lat odbywały się badania mające rzucić światło na to, jak poradzić sobie z tym koszmarem. I najprawdopodobniej w końcu udało się znaleźć rozwiązanie!
Eksperyment polegał na tym, że w czterech 70-metrowych wiatrakach jedną z łopatek pomalowano na czarno, tak by wyróżniała się kolorystycznie.
Następnie, w długim interwale czasowym, sprawdzono, ile ptaków ginęło w pobliżu wiatraków przed tą zmianą, a ile po niej.
Wnioski? W latach 2006-2013, gdy kolory były konwencjonalne, śmierć poniosło 18 ptaków. Po zmianie, w widełkach 2013-2016, znaleziono już tylko 6 martwych ptaków. W tym drugim przypadku, mimo krótszego przedziału czasowego, przeanalizowano też oczywiście wszystkie inne zmienne w kontekście obu okresów, tak by maksymalnie zobiektywizować wynik badania – chociażby wpływ pór roku i ich intensywności na częstotliwość takich feralnych sytuacji ze zwierzętami. Ostatecznie, po uwzględnieniu wszystkich niuansów (z kompletnym raportem możecie zapoznać się tutaj), wniosek okazał się bardzo optymistyczny.
Po przemalowaniu skrzydeł wiatraka na czarno stopień śmiertelności zmalał o 71,9 proc.!
Wciąż jest to oczywiście katastrofa dla ptasiego świata, niemniej tak wyraźny progres w innowacyjnych przecież badaniach sprawia, że pojawia się nadzieja na to, że będzie ginąć coraz mniej przedstawicieli fauny. Tym bardziej, że światowe trendy wyraźnie zmierzają w stronę coraz większych skrzydeł wiatraków, co wiąże się z tym, że ich obroty będą znacznie wolniejsze. Być może wspomniany we wstępie 'skutek uboczny’ uda się więc jakoś zwalczyć, a sympatyczni podniebni lotnicy poczują się bezpieczniej.
Tekst: WM