Best scenes 2011-2020, #2: nietypowe środki wyrazu

Od tańca do... jednego ujęcia, czyli sceny filmowe z ubiegłej dekady, których siłą są pomysłowo zastosowane nietypowe środki wyrazu.
.get_the_title().

W ubiegłym tygodniu zainaugurowaliśmy cykl, w ramach którego prezentujemy wam najlepsze sceny filmowe z poprzedniej dekady posegregowane tematycznie. W pierwszym odcinku pod lupę wzięliśmy sekwencje kosmiczne i ze świata sci-fi. Dziś zaś królować będą nietypowe środki wyrazu – zarówno pod względem czysto technicznym i reżyserskim, jak i aktorskim.

1. 'Victoria’ (2015)

Czy można w jednym ujęciu (!) nakręcić cały 140-minutowy film tak, by był on wciągający i by tego technicznego zabiegu praktycznie w ogóle nie było czuć?

'Victoria’ Sebastiana Schippera jest dowodem, że tak! Dramatyczno-kryminalna otoczka bardzo wciąga i naprawdę trudno połapać się, że kolejne fragmenty nie są zmontowane oraz że aktorzy nie mają żadnej, choćby najmniejszej przestrzeni do pomyłki. Ekipa filmowa, tak jak w przypadku powyższej sceny napadu, biegała za nimi po Berlinie dobre 2,5 godziny, co w praktyce wyglądało tak:

Reżyser podkreślał, że wszyscy zaangażowani w projekt najbardziej bali się tego, że może spaść deszcz, więc wybrano dzień, w którym prognozy były najbardziej przychylne. Zobaczcie, jak profesjonalnie prezentuje się zwiastun:

2. 'Climax’ (2018)

W kinie ubiegłej dekady wielokrotnie wykorzystywano taniec jako istotny środek wyrazu. W bardzo różnych kontekstach – od 'La La Land’ po odświeżoną 'Suspirię’. Nas szczególnie zachwycił 'Climax’ Gaspara Noego.

Cały film to obraz stopniowego popadania grupy ludzi w obłęd.

Jest to jednak wizja szczególnie przerażająca, gdyż ich reakcje na kolejne makabryczne wydarzenia (wzrost agresji czy szokujący wątek z zamkniętym dzieckiem, czego urywek macie w powyższym fragmencie) artykułowane są właśnie ekspresją ciała. Jeśli dodać do tego fenomenalną choreografię, sposób jej kręcenia oraz soundtrack, dostaniemy film, którego się nie zapomina. Zwróćcie uwagę na takie artystyczne niuanse jak drugi plan od 5:46 w podlinkowanej scenie.

3. 'Utoya, 22 lipca’ (2018)

Podobnie jak w przypadku 'Victorii’ tu również przez cały film mamy do czynienia z jednym, wirtuozersko poprowadzonym ujęciem. A jest ono o tyle ciężkie emocjonalnie, że od środka, niczym jeden z uczestników, możemy doświadczyć, jak obóz młodzieży na wyspie Utoya z 2011 roku zamienił się w obóz przetrwania, który pochłonął aż 69 żyć (a wliczając też wybuch bomby w Oslo – 77). Od niepozornego początku, aż do przerażających scen zimnego mordu na niewinnych dzieciach. Ta techniczna maestria i brak cięć bardzo pogłębiają odbiór wydarzeń obserwowanych na ekranie, tak jak w powyższym urywku.

4. 'Lighthouse’ (2019)

Przywykliście do dynamicznego montażu i nadmiaru bodźców w filmach?

’Lighthouse’ w cudowny sposób stanęło okoniem wobec reguł rządzących współczesną kinematografią.

Ten rozpisany na dwóch bohaterów (znakomity Willem Dafoe i imponująco nadążający za nim Robert Pattinson) niemal teatr to prawdziwy popis warsztatu aktorskiego. Prozaiczne sytuacje dwóch odizolowanych od świata i pilnujących latarni mężczyzn urastają tu do rangi kwestii życia i śmierci, czego świetnym przykładem jest chociażby 'dyskusja kulinarna’. Mimika, ekspresja, ton, charyzma – to właśnie te elementy, a nie pakiet banalnych straszaków, budują w 'Lighthouse’ atmosferę grozy, tajemnicy i mroku. Jeden z najlepszych opartych na minimalizmie filmów poprzedniej dekady.

5. 'The Neon Demon’ (2016)

Jak poprowadzić obraz muzyką, by widz w trakcie seansu poczuł się nagle jak podczas oglądania teledysku? Na wyżyny w tym zakresie wspiął się Nicolas Winding Refn.

Surrealistyczna scena przy 'Demon Dance’ Juliana Windinga to jeden z najwspanialszych filmowych rave’ów w historii.

Hipnotyczne, momentami wręcz toksyczne brzmienie wyznacza rytm swoją pulsacją i stanowi świetne dopełnienie dla dziwacznych obrazów, które coraz bardziej dominują zmysły bohaterek. Cały film jest bardzo kolorowy, ale ten fragment to audiowizualne arcydziełko.

Tekst: WM

KULTURA I SZTUKA