Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Najważniejsze to być teraz razem

"Żyjemy w takim chaosie informacyjnym, że te zwykłe rzeczy znikają i zostaje tylko jeden wielki nerw" – mówi fotograf Bart Pogoda i zabiera nas w fotograficzną podróż, w której bycie razem jest najważniejsze, a czas wypełniają nam małe, zwykłe rzeczy.
.get_the_title().

W niepewnych czasach bycie razem jest najważniejsze. W przypadku polskiego fotografa i podróżnika Barta Pogody życie nomady to wybór, który podjął razem z żoną, również fotografką, Silvią. W tej podróży towarzyszą im dzieci Leo i Gaia. Od lat ich dom jest tam, gdzie ich rodzina. Poczucie wspólnoty i przeżywania świata z dziećmi, z dala od narzuconych zasad można obserwować w ich fotograficznych dziennikach na Instagramie. Nie boją się tam szczerze mówić o swojej codzienności, która nie zawsze jest idealna, chociaż może tak wyglądać. Czy tęsknią za przyjaciółmi, czy brakuje im innych ludzi, czy znajdą w końcu miejsce na Ziemi? O to wszystko zapytaliśmy Barta, który w odpowiedzi zabrał nas w fotograficzną podróż po Chorwacji, gdzie całą rodziną postanowili przeżyć lockdown i ten dość dziwny pandemiczny czas. Mimo że Silvia jest Słowaczką, wracają ciągle do Polski – czasem, żeby protestować, czasem z tęsknoty za ludźmi. To tu najwięcej pracują, tworzą kampanie dla polskich marek takich jak Reserved.

Ich Chorwacja nie przypomina widoków, jakie przywołują wakacyjne kalki. Jest pięknie, ale niepokojąco pusto. Śladami 7-letniego chłopca i 4-letniej dziewczynki przemieszczają się po pustych plażach, pustych drogach, pustych miastach.

Gdzie teraz jesteście? I jak upływają Wasze dni? Jak wygląda teraz Twoja praca?

Wyjechaliśmy z Polski. Mamy możliwość mieszkania w Chorwacji u rodziców mojej żony. Od 2018 roku przyjeżdżamy tu, kiedy tylko możemy. Słońce, morze, super powietrze i spokój. Teraz moja praca właściwie się zakończyła. Na zlecenia do Polski nie przyjeżdżam, mamy odłożone oszczędności, aby w miarę przetrwać najbliższe miesiące.

Nasze dzieci mają 7 i 4 lata. Leo zaczął 1 klasę w edukacji domowej, co planowaliśmy już parę lat wcześniej. Po prostu wiedzieliśmy, że tak będzie. Nasza 4-letnia córka też uczy się w domu. Nie robimy ciśnienia i siedzenia w ławkach jak w szkole. Dużo chodzimy, zwiedzamy, rozmawiamy.

When I see the magic, beauty it’s more real when you’re here too, sounds around us are to be witnessed together. Come closer, as close as you can feel the closeness, the togetherness, see the connection, we are one, when we live, we love, when we laugh, we share, when we dream, we fill the world with wonder

Jestem ciekawa, gdzie zastał Was lockdown wiosną? I jak sobie wtedy radziliście?

Zimą wyjechaliśmy do Chorwacji. Moja rodzina siedziała nad Adriatykiem, a ja latałem do pracy. Miałem wtedy jeszcze sporo dużych projektów komercyjnych i sesji do zrealizowania. Poleciałem do rodziny z Polski dzień przed lockdownem. No i siedzieliśmy. Zrobiliśmy jeden teledysk dla Natalii Przybysz. Ludzie sami się nagrywali i wysyłali nam swoje filmy, a ja wraz z Silvią to montowaliśmy. Powstał taki lockdown music video.

Poza tym dużo czasu spędzamy z dzieciakami. Czas wypełnia szkoła w domu, wspólne spacery i robienie zdjęć. Moja żona zaczęła pracę nad swoją książką z Japonii, a ja przebierałem stare archiwa i też poczyniłem działania w kierunku wydania swojej książki. Cóż, nie mogliśmy w tej Chorwacji narzekać. Dało się tu żyć… Pusto, zero ludzi, sklepy otwarte, policja stała na granicach województwa, w którym mieszkaliśmy i to było największe obostrzenie.

Jesteście ciągle ze sobą, ciągle w drodze. Zastanawiam się, czy tęsknicie za innymi ludźmi, czy ta wasza miniwspólnota was wypełnia i wystarcza?

Szczerze, to jesteśmy już tym zmęczeni i marzymy o tym, aby to miejsce na Ziemi w końcu znaleźć i posiedzieć sobie bez konieczności podróżowania. No i chyba trochę sytuacja na świecie nas do tego zakotwiczenia nawołuje. Zresztą sami sobie tak w życiu zrobiliśmy. Więc nie mogę narzekać.

Oczywiście, że spotykamy się z innymi ludźmi, no ale znów wrócę do tej przewrotnej sytuacji, w jakiej wszyscy jesteśmy. Nawet spotykanie się dzieciaków z ich kumplami stało się czymś ryzykownym i mogącym wywrzeć wielki wpływ na nasze albo dziadków zdrowie.

Popieprzone to wszystko. Stajemy się cyborgami, nasze życie przenosi się do sieci. A Covid-19 to jeszcze bardziej pogłębił.

Jestem ciekawa, jak funkcjonuje się w takiej małej zamkniętej społeczności? Nie męczycie się czasem?

Męczymy! Kłócimy, krzyczymy, kochamy. Życie. Kiedyś mieliśmy wielkie marzenie, by mieszkać w kamperze.

Robisz zapiski z podróży, czy na bieżąco dzielicie się spostrzeżeniami? Czy to, że Silvia jest także fotografem, sprawia, że łatwiej Wam patrzeć wspólnie na świat?

Kiedyś pisałem bardzo dużo. Prowadzę stronę od 1997, a bloga od 2000 roku. Podczas wiosennego lockdownu znów zacząłem pisać i skończyłem w momencie powrotu do Polski w lipcu. Wtedy też rzuciłem się w wir pracy, zleceń komercyjnych i właściwie nie miałem czasu na jakieś głębsze refleksje. Teraz pewnie moje zastanawianie się nad wszechświatem wróci. Mam jednak wielki problem z newsami, gazetami, TV, radiem i w ogóle mediami. Czasem chciałbym wrócić do wakacji 1987, kiedy najważniejsza była kolarka, rzeka i kamieniołomy z kumplami z osiedla.

Teraz żyjemy w takim chaosie informacyjnym, że te zwykłe rzeczy znikają i zostaje tylko jeden wielki nerw. Jesteśmy tak bombardowani informacjami, w większości strasznymi, że…

…i tu dochodzę do odpowiedzi na pytanie. Wcale nam się lepiej nie patrzy na świat, właściwie więcej jest negatywnego czarnowidztwa i rozmów o tym, że dla naszych dzieci już nic nie zostanie oprócz dystopijnego upadłego świata, w którym rządzić będą pół-ludzie, pół-roboty.

Boisz się czasami, że Twoje dzieciaki nie zobaczą już tego, co Ty? 

Dużo już podróżowaliśmy z dziećmi, ale nie wiem, czy coś z tego będą pamiętać. Mamy na szczęście zdjęcia i filmy, choć są to wspomnienia przefiltrowane przez mój montaż i obróbkę oraz wybór.

Czy jest miejsce na Ziemi, które uważacie za swój dom? Czy z jakimś miejscem czujesz jakąś większą więź? I czemu wracacie do Chorwacji, co Was tam ciągnie?

Nie mamy. Polska, Słowacja, Chorwacja i podróże po świecie jak można było. To nasze miejsca. Wyjeżdżam i wracam do Polski od 1998 roku i czasem tak rozmawiamy z żoną, że już wiemy, dlaczego nasi znajomi bliżsi i dalsi tak uwielbiają podróżować. Po prostu ciągłe przebywanie w Polgarii źle wpływa na rozwój i zdrowie (śmiech).

Kiedyś napisałeś, że Polska nie powinna być w Unii Europejskiej. Ciężko Ci się patrzy na to co się dzieje w Polsce?

Napisałem tak w złości na to, co się dzieje w Polsce. Uwielbiam możliwość podróżowania po Europie bez granic. Dobrze pamiętam lata 80. i 90., kiedy po raz pierwszy wyjechałem autostopem po Europie. Potem, kiedy Polska wstąpiła do Wspólnoty Europejskiej, cieszyłem się na maxa.

Obecny brak poszanowania praw człowieka, kobiet, LGBT, mniejszości zasmuca mnie i wk**wia.

Ciężko mi się na to patrzy, więc często w mediach społecznościowych piszę o tym, co mam w głowie. Zawsze pisałem, narażając się na hejt, choć może to nie zdarzało się zbyt często. Pojawiały się komentarze, żebym się zamknął i zajął fotografią, a nie polityką.

Czym różni się podróż w pojedynkę od tej, którą uskuteczniacie we czwórkę? Inaczej odbierasz świat w tej swojej miniwpólnocie?

W pojedynkę było zbyt łatwo i czasem nudno. Teraz nie mamy kiedy się nudzić. Nie wrzucamy wpisów na Facebooka „buniu, jaki serial zobaczyć na Netflixie, bo wszystkie widziałem”. Prowadzenie takiego życia, jakie my mamy, to full time profesja.

Przez to, że jednak wykonuję zawód, który jest moją wielką zajawką, nie rozdzielam pracy od życia, podróży od bycia w domu w jednym miejscu. Po prostu lecimy.

Rozmawiała: Marta Jerin
Zdjęcia: Bart Pogoda
Materiał powstał przy współpracy Reserved i kampanii Togetherness

KULTURA I SZTUKA