Dlaczego Francja lepiej radzi sobie z integracją imigrantów niż Wielka Brytania?

Wydaje się, że realizowany we Francji model republikański przynosi lepsze efekty niż relatywistyczny koncept wielokulturowości przyjęty w Wielkiej Brytanii.
.get_the_title().

Ostatnie miesiące nie są spokojne w Wielkiej Brytanii. Kraj zmaga się z problemem asymilacji imigrantów i wydaje się zupełnie sobie z nim nie radzić.

To wynik wypracowywanej od dawana polityki wielokulturowej, u której podstaw leży nieznośny relatywizm zakładający, że wszystkie kultury i ich przejawy są sobie równe.

Oczywiście katalizatorem zderzenia tej karkołomnej tezy z rzeczywistością stał się Brexit, gdy nagle UK zamiast dalej się otwierać na Europę, postanowiła się od niej odciąć. To musiało podnieść temat szczelności granic (także dla obywateli krajów UE) i skupić uwagę na sprawach wewnętrznych jak samodzielna gospodarka i rynek pracy, podkręcanych skutecznie przez rodzimą machinę tabloidową, której przewodzi The Sun i Daily Mail. To spowodowało konfrontację z tradycyjnym podejściem do szanowania, a nawet promowania różnorodności kulturowej przybyszów i w końcu obnażyło jego kruchość. Koncepcja, że imigranci mogą zachować swoją tożsamość kulturową i religijną, a państwo wspiera ich prawa do wyrażania tej tożsamości w momencie, gdy kraj się zamyka i szuka swojej tożsamości była skazana na porażkę.

Gdy zasoby stają się rzadkie, równorzędne traktowanie innych kultur i przekonanie, że różnorodność kulturowa daje siłę i powinna być zachowana okazały się dla wyspiarzy zwykłymi dyrdymałami.

Za to we Francji sytuacja wygląda zgoła inaczej. Igrzyska przebiegły w spokojnej atmosferze i nawet w otoczeniu kryzysu politycznego, spowodowanego przedwczesnymi wyborami nastroje społeczne były i są w dość wakacyjnych rejestrach (nie licząc tych na termometrach). Oczywiście Francja ma swoje problemy natury imigracyjnej, ale nigdy francuskie społeczeństwo nie wystąpiło tak otwarcie przeciwko imigrantom, jak to ma teraz miejsce w UK.

W przeciwieństwie do sąsiadów zza kanału La Manche idea asymilacji nad Sekwaną kładzie nacisk na jedność narodową i sekularyzm (laïcité).

Od imigrantów oczekuje się, że będą asymilować się do jednego, francuskiego modelu społeczeństwa, porzucając swoje odrębne tożsamości kulturowe i religijne w przestrzeni publicznej, a nie je pielęgnować i promować. Publiczne manifestowanie różnic kulturowych i religijnych, takich jak noszenie chust przez muzułmanki, jest ograniczane prawnie od czasów Sarkozy’ego. Hidżab jest zakazany w szkołach państwowych i urzędach publicznych.

Integracja oznacza tu dostosowanie się imigrantów do francuskich norm i wartości.

Państwo stawia na edukację i wychowanie w duchu francuskiej republiki, a od imigrantów oczekuje się, że przyswoją język, kulturę oraz zasady świeckości i obywatelskości. Stąd rzadka w innych krajach sytuacja, gdy imigranci idą pod rękę z rodowitymi francuzami protestować przeciwko polityce państwa, jak to miało choćby miejsce podczas protestu żółtych kamizelek w 2018 roku.

 

 

 

SPOŁECZEŃSTWO