Cottagecore: czy wiejskie życie podbije social media?
Zmęczeni izolacją i niepokojem związanym z sytuacją epidemiologiczną kraju millenialsi coraz częściej poddają w wątpliwość zalety wielkomiejskiego życia. Poszukują alternatywy dla pędu, chcą dokonywać świadomych, zrównoważonych wyborów i mieć poczucie bezpieczeństwa. Zmieniająca się rzeczywistość potrafi jednak zaskoczyć, dlatego odpowiedzią na senne marzenie o spokoju i przyziemnych przyjemnościach w duchu slow ma być cottagecore – romantyczna, nieco wyidealizowana interpretacja wiejskiego życia.
Czy cottagecore ma szanse zawojować świat bardziej niż hygge? Duńska koncepcja oznaczająca dosłownie wygodę, a w szerszym znaczeniu filozofię życia opartą na czerpaniu satysfakcji ze zwykłej, prostej codzienności jest bardzo podobna do cottagecore. Różnica tkwi w wystroju wnętrz i tym, czym się otaczamy. Hygge to minimalistyczne, stylowe wnętrza pełne praktycznych dodatków, które mają potęgować uczucie komfortu, a zatem być przede wszystkim funkcjonalne. Cottagecore – wręcz przeciwnie – pozwala na lekkie zagracenie.
Wiszące lampki, tapety, rośliny, figurki, koce, obrusy, ceramiczna zastawa – to wszystko starannie zestawione ma nadawać wiejskiemu życiu indywidualnego charakteru.
Czy tylko my oczami wyobraźni widzimy dom Bilbo Bagginsa? Vintage Maximalism, bo tak określa te motywy Architectural Digest, to według magazynu jeden z najważniejszych trendów w tegorocznym designie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kto by pomyślał, że w 2020 roku zapragniemy odciąć się od przywilejów wielkiego miasta, robić haule z nazbieranych grzybów i szydełkować na tarasie. Estetyka cottagecore, przez media czasami określana mikroestetyką, jest bardzo charakterystyczna i ma wielu zwolenników.
Kluczowym motywem są rośliny (nawet te sztuczne), las, zwierzęta, wiejska architektura (stąd „cottage” w nazwie), domowe przepisy, grzyby oraz czytanie na zewnątrz, szczególnie poezji.
Amatorzy tej estetyki tworzą własne playlisty na Spotify oraz mają konkretny sposób ubierania się, który bazuje na rzeczach vintage w odcieniach ciepłej bieli, karmelowego brązu, głębokiej zieleni czy lawendy. Królują zwiewne kwiatowe wzory, koronki, fartuszki oraz wszystko, co naturalne, własnoręcznie robione i… niepraktyczne! Cottagecore zarzuca się często, że jest wyidealizowana właśnie dlatego, że ma niewiele wspólnego z prawdziwym, wiejskim życiem. Ale w końcu to tylko internetowa estetyka, a Instagram czy TikTok rządzą się swoimi prawami.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
To jednak coś więcej niż tylko wianki we włosach i zdjęcia z łąką w tle. Popularyzacja tej estetyki szczególnie jest widoczna wśród społeczności LGBT+. Za pierwsze wideo, które rozpoczęło modę na tzw. “cottagecore lesbians” uznaje się tiktoka opublikowanego w grudniu 2019 roku przez użytkowniczkę o nazwie SoraBlu. Inspiracje w pasterskim klimacie i wyznania miłosne jednej kobiety do drugiej szybko zaczęły zalewać Pinteresta i Tumblr.
Dziewczyny za pomocą estetyki cottagecore chcą walczyć z uprzedzeniami i stereotypowym, nadmiernym seksualizowaniem lesbijek przez media.
Dla innych to sposób na powrót do domu, do aktywności które znają z dzieciństwa, a gdzie nie czują się swobodnie przez nieprzyjazne nastawienie do ich orientacji. (i-d.vice.com).
Wyświetl ten post na Instagramie.
Cottagecore odczarowuje wizję ‘’typowo kobiecych’’ obowiązków jak gotowanie czy szycie, oferując okazję do celebracji niezależnie od płci. Pokazuje również, że bycie typem samotnika, który lubi spędzać czas w swoim towarzystwie na ulubionych czynnościach, i który prawdopodobnie całkiem nieźle odnalazł się w czasach kwarantanny nie jest niczym złym, a jego postpandemiczna rzeczywistość to trochę taka błoga izolacja w wersji pro. „Interesując się kwiatami, pieczeniem i ogrodnictwem oraz będąc typem osoby, która uwielbia siedzieć z książkami i farbami w lasach i na kwietnych łąkach, tak naprawdę nie spotykam wielu ludzi, którzy mnie rozumieją” – twierdzi Keri-Anne Pink, autorka instagrama @gingerlillytea – „To cudowne, że jest tylu ludzi na świecie, którzy są podobni. ” (Today.com)
Zdjęcie główne: fangshanli/ Unsplash
Tekst: Patrycja Mrówka