Jeśli nawet nieprędko gdzieś pojedziemy, planujmy podróże! Badania dowodzą, że to podnosi poziom ogólnego zadowolenia z życia
Mimo luzowania obostrzeń związanych z pandemią, wszystko wskazuje na to, że hasłem przewodnim tego lata będzie staycation. Choć być może nie spotkaliście się jeszcze z tym terminem, to w Google pojawia się on ponad 15 milionów razy i ciągle zyskuje na popularności. Staycation to forma spędzania urlopu w domu lub w niewielkiej odległości od niego. Innymi słowy: to coś, co pewnie czeka nas tego lata.
Czy w takim razie powinniśmy zapomnieć o planowaniu wymarzonych podróży? Absolutnie nie, bo już sam ten proces może podnieść na duchu, wprawić w dobry nastrój i lepiej oceniać różne aspekty naszego życia.
Tak wynika z badania przeprowadzonych przez Cornwall University. Jego autorami byli Amit Kumar i Matthew Killingsworth. Przebadali oni dwie grupy Brytyjczyków: jedną bez żadnych planów wakacyjnych i drugą – która zrobiła takie plany. I o ile nikt nie musi robić badań, czy lepiej sączyć piña coladę pod palmą w ciepłym kraju czy siedzieć w biurze, to naukowcy postanowili lepiej przyjrzeć się temu, czy wizja przyjemnego urlopu ma jakiś znaczący wpływ na życie ludzi tu i teraz. Nie chodzi więc tylko o to, czy twarz nam się rozpromienia na wzmiankę o wakacjach, tylko o ogólny stan zadowolenia z życia – przeróżnych jego aspektów, również tych, które nie są bezpośrednio związane z podróżą.
Z badania jasno wynika, że osoby, które właśnie planują lub już mają zaplanowaną podróż, zdecydowanie lepiej oceniają swój ogólny stan ducha i zadowolenie z życia niż te, które takich planów nie poczyniły.
„Okazuje się, że ci, którzy oczekują wyjazdu na wakacje, są zdecydowanie szczęśliwsi w życiu, doświadczają mniej negatywnych czy nieprzyjemnych emocji, a te pozytywne przeżywają ze zdwojoną mocą. Osoby planujące urlop zdecydowanie lepiej oceniają nie tylko swoją sytuację ekonomiczną, ale też stan zdrowia czy sytuację rodzinną” – czytamy w wynikach badania.
Badacze sądzą, że wynika to z dwóch kwestii. Po pierwsze, nasz mózg nastawia się na odroczoną gratyfikację.
Badania pokazują, że taka nagroda, na którą musimy trochę poczekać, jest przyjemniejsza niż natychmiastowa konsumpcja dóbr i usług.
Innymi słowy – pozytywnie nakręcamy się na wyjazd, co wprawia nas ogólnie w dobry nastrój i podnosi zadowolenie z życia. Druga kwestia to sam proces planowania, który może być niesamowicie przyjemny, zwłaszcza jeśli skupimy się na pozytywach: jak chcemy, żeby wyglądał nasz hotel, w której knajpce zjemy kolację, jaka będzie wymarzona pogoda. Wizualizujemy to sobie, a nasz mózg zaczyna podświadomie żyć tymi miłymi doznaniami.
To dokąd najpierw?
Źródło zdjęcia głównego: Andrew Neel/Unsplash
Tekst: KD