Limonka stanie się produktem luksusowym w Meksyku?

Limonka obok fasoli, tortilli czy awokado tworzy w Meksyku koszyk podstawowych produktów. Jednak przez porachunki gangów jej cena osiągnęła ostatnio rekordowo wysoki poziom.
.get_the_title().

Meksyk to największy na świecie producent limonek – to właśnie im lokalna kuchnia zawdzięcza swój charakterystyczny smak. Jednak od kilku tygodni te zielone cytrusy rzadziej pojawiają się na stołach ze względu na ich gwałtownie rosnącą cenę. Choć zimą, ze względu na niższe temperatury, limonki zwykle zawsze były trochę droższe, obecna sytuacja jest wyjątkowo poważna.

W styczniu 2021 roku średnia cena limonek wynosiła 17 peso za kilogram (około 3,35 zł). Obecnie dochodzi ona nawet do 89 peso (17,55 zł).

Oprócz wynikającego z pogody spadku produkcji i rosnącego eksportu za problem odpowiedzialne są kartele narkotykowe, które coraz częściej rozszerzają swoją działalność i zaczynają kontrolować również rynek produktów spożywczych, takich jak awokado czy właśnie limonki. Zyski, które uzyskują z przejęcia kontroli nad producentami, pozwalają gangom na dalsze finansowanie zaostrzającej się wojny karteli w stanie Michoacán.

Handel limonkami to branża warta miliardy dolarów. Dla grup przestępczych bardzo łatwe i niezwykle opłacalne jest pójście do rolników i powiedzenie im, ile muszą zapłacić za swoje bezpieczeństwo. To klasyczna mafia – tłumaczy Romain Le Cour, specjalista ds. programu bezpieczeństwa i redukcji przemocy w think tanku México Evalúa.

Zdjęcie: Artem Beliaikin / Unsplash

Według oficjalnych danych w grudniu zbiory owocu spadły w stanie Michoacán o 26 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem i prawie o połowę (66 tys. ton) w porównaniu z tym samym okresem 2020 roku. W niektórych miejscach kartele wymusiły podobno ograniczenie zbiorów do kilku dni w tygodniu, aby łatwiej manipulować cenami. Kartele same narzucają więc ceny limonek, a także to, czy i kiedy w ogóle je zbierać.

Strach przed przemocą ze strony gangów sprawił, że wielu rolników porzuciło swoje uprawy.

Zagrożeni czują się również kierowcy transportujący cytrusy, którzy stali się atrakcyjnym celem dla przestępców. – Zabrali naszą ziemię, zabrali nasze domy, splądrowali nasze sady limonkowe – mówi w wywiadzie dla lokalnych mediów jeden z producentów. Ponad 2,8 tys. żołnierzy zostało rozmieszczonych w stanie, próbując stłumić przemoc gangów po tym, jak domniemani członkowie kartelu Jalisco Nueva Generación wykopali rowy, aby odciąć kluczową drogę.

Za zielone złoto od jakiegoś czasu uchodzi awokado. O tym, jak wartościowy jest jego rynek dla karteli narkotykowych pisaliśmy już między innymi tutaj. Wszystko wskazuje na to, że takim tytułem może też niestety być też nazywana limonka. W meksykańskich lokalach z tacos, obok sals i kolendry, pokrojone w połówki limonki zawsze były obowiązkowym dodatkiem. Jednak od jakiegoś czasu coraz więcej z nich zrezygnowało z podawania limonek albo przynajmniej znacząco je ograniczają. Jeden z najbardziej podstawowych produktów powoli staje się więc dla Meksykanów trudno dostępnym luksusem.

Gustavo Arellano, autor książki 'Taco USA: How Mexican Food Conquered America’, tłumaczy, że kartele od lat wywierały wpływ na ceny owoców, korzystając z rosnącej popularności meksykańskiej kuchni za granicą. – Amerykański konsument niestety myśli tylko o swojej margaricie i wyciskaniu plasterków limonki na tacos. Limonki i awokado stały się w zasadzie jadalną wersją narkotyków, ze względu na nieszczęścia, jakie powoduje ich rosnąca konsumpcja – tłumaczy.

Zdjęcie główne: Hanna Balan / Unsplash
Tekst: AD

SURPRISE