Niewyjaśnione sprawy #2: jak zginął Edgar Allan Poe?

Historia śmierci słynnego pisarza jest niemal tak tajemnicza jak jego dzieła.
.get_the_title().

Edgar Allan Poe to obowiązkowe nazwisko na liście wszystkich miłośników tajemniczych opowieści. 'Morderstwo przy Rue Morgue’, czyli pierwszy kryminał, opowiadający o miłości i szaleństwie poemat 'Kruk’ czy makabryczny 'Kot’ – to tylko kilka pozycji z jego bogatej bibliografii. Inspirował licznych autorów, od Fiodora Dostojewskiego po H.P. Lovecrafta, a także filmowców, wśród których niewątpliwie najsłynniejszym jest Alfred Hitchcock. Jego dzieła doczekały się też wielu ekranizacji, autorstwa między innymi takich reżyserów jak Roger Corman czy Lucio Fulci. Ale czy wiecie, w jaki sposób umarł? Okazuje się, że jego śmierć była prawie tak tajemnicza jak jego utwory…

Edgar Allan Poe zmarł 7 października 1849 roku w Baltimore. Miał wówczas 40 lat i od dłuższego czasu cierpiał na alkoholizm.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Edgar Allan Poe (@edgar.allan.poe)

W 1849 roku Poe mieszkał w Richmond, skąd pochodziła jego rodzina. Przeniósł się tam po śmierci swojej drugiej żony, Virginii (swoją drogą była ona bliską kuzynką pisarza, a ślub wzięli gdy on miał 27, a ona… zaledwie 13 lat). 27 września Poe wyruszył w drogę do Nowego Jorku. Jednak nigdy tam nie dotarł. Dlaczego i co wydarzyło się po drodze? Na te pytania chyba nigdy nie poznamy odpowiedzi…

3 października na ulicy Baltimore drukarz Joseph W. Walker znalazł tajemniczego przybysza.

Miał na sobie niedopasowane, brudne i wyraźnie nienależące do niego ubrania. Bełkotał i wyraźnie był w stanie delirium. Drukarz zabrał mężczyznę do szpitala, gdzie zajął się nim dr John Joseph Moran. Okazało się, że tym obrazem nędzy i rozpaczy był słynny pisarz, autor 'Kruka’. Jedyną osobą, która widziała autora w dniach poprzedzających jego śmierć, był doktor Moran. To właśnie dzięki niemu wiemy, że w ostatnich dniach Poe krzyczał nazwiska Richmond i Herring, mówił też, że nie chce spotkać się z przyjaciółmi. Poe przebywał w szpitalu do swej śmierci, która nastąpiła 4 dni później. Nigdy nie odzyskał pełni zmysłów, a jego ostatnie słowa brzmiały rzekomo 'Boże, dopomóż mojej biednej duszy’.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Edgar Allan Poe (@edgar.allan.poe)

Ale czy faktycznie tak było? Na przestrzeni lat wielokrotnie podważano jednak wiarygodność opowieści opiekującego się pisarzem lekarza i zarzucano mu skłonności do fantazjowania, zwłaszcza że z biegiem czasu i relacja Morana ulegała zmianie. Szczególnie nieprzystające do charakteru pisarza miało być wołanie Boga o pomoc – specjaliści od jego życia i twórczości są zdania, że coś takiego nie mogło mieć miejsca nawet w chwili śmierci. Na niekorzyść lekarza świadczy też to, że skontaktował się z rodziną autora, by poinformować o jego śmieci, dopiero miesiąc później.

Jedno raczej nie ulega wątpliwości: Poe zmarł przez alkohol. Gazety napisały potem, że przyczyną śmierci było zapalenie mózgu, co dla wtajemniczonych automatycznie oznaczało alkoholizm.

Nie wiadomo jednak, co rzeczywiście wydarzyło się w szpitalu. Wszelka dokumentacja albo nie przetrwała, albo nigdy nie istniała. Prawdopodobnie nigdy więc nie dowiemy się, co znalazło się w karcie pacjenta i czy zbieżne było z doniesieniami ówczesnej prasy. Pozostaje też pytanie, co zdarzyło się między Richmond, skąd wyruszył autor, a Baltimore, gdzie został znaleziony w stanie delirum. Wygląda na to, że już na początku swej podróży zgubił kufer. Bagaż został później znaleziony za Swann Tavern w Richmond. Ale dlaczego ten człowiek, który zawsze ubierał się schludnie i elegancko, gdy dotarł do Baltimore miał na sobie cudze i niedopasowane ubrania? Ostatnie dni Edgara Allana Poe to dla jego biografów twardy orzech do zgryzienia. A dla miłośników jego twórczości – zapewne niezły pretekst do stworzenia opowiadania w stylu tego autora.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Edgar Allan Poe (@edgar.allan.poe)

Tekst: NS

SURPRISE