Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Ten graficzny przewodnik pozwoli wam sprawdzić, na którym „levelu” kinowego zaawansowania jesteście

Jeśli jeszcze raz ktoś powie wam: „kwestia gustu”, po prostu mu to wyślijcie.
.get_the_title().

Światowe kino to prawdziwa studnia bez dna. Liczni specjaliści, krytycy, a dziś także agregatory recenzji czy rankingi w obrębie serwisów filmowych próbują jakoś posegregować to bogactwo w możliwie „bliskie obiektywności” klasyfikacje. Zawsze, mimo choćby najwyższych kompetencji autorów, będą jednak one oczywiście skażone pewną dozą subiektywizmu.

A co, gdyby bez wartościowania horyzontów odbiorcy, dorobek reżyserów podzielić po prostu pod względem zaawansowania na konkretne bloki, w których by z satysfakcją cieszyć się kolejnym należy najpierw dokładnie zapoznać się z poprzednim?

Taki właśnie punkt wyjścia prezentuje poniższa, robiąca w sieci furorę wśród sympatyków kina grafika. W oparciu o nią przez kilka dobrych lat można nie tracić czasu na tytuły trzeciorzędne i obcować z kolejnymi wielkimi dziełami.

A wspomniane bloki są następujące:

Poziom 0: kino mainstreamowe i przystępne dla każdego (m.in. Bay, Cameron, Spielberg)

Poziom 1: kino mainstreamowe z głębią lub artystycznymi inklinacjami (m.in. Nolan, Tarantino, De Palma)

Poziom 2: kino, w którym przystępność stopniowo ustępuje miejsca artystycznym i akademickim aspiracjom – od cenionej klasyki, po laureatów festiwali typu Sundance (m.in. Polański, Kubrick, Refn)

Poziom 3: oryginalne kino z eksperymentalnym pierwiastkiem (jeszcze) przyswajalne dla szerszego odbiorcy (m.in. von Trier, Cassavetes, Fellini, Bergman)

Poziom 4: kino wymagające, mocno artystyczne, raczej obce mainstreamowej wrażliwości, czyli filmy, przy których od załapania konwencji zależy, czy przeżycia będą katarktyczne czy traumatyczne (m.in. Tarkowski, Ming-liang, Svankmajer, Anger)

Poziom 5: kino wykraczające poza horyzont normalności, często abstrakcyjne, dziwne, niechronologiczne (m.in. Paradżanow, Rivette, Eggeling)

Poziom nieskończoność: kino dla „hardkorów”, które często trudno nawet nazwać kinem, a raczej swoistą grą reżysera z podświadomością odbiorcy (m.in. Braglagia, Snow, Brakhage)

Nie trzymamy już was w niepewności i załączamy cały ten fenomenalny przewodnik, życząc wielu kinowych przygód! Na którym poziomie, tak zupełnie szczerze, usytuowalibyście swoje filmowe rozeznanie na dziś?

fot. imgur.com

Tekst: WM

SURPRISE