Nie wszystkie kraje marzą o powrocie turystów, nawet jeśli turystyka jest istotną gałęzią ich przemysłu. Dobrym przykładem jest Nowa Zelandia, gdzie branża ta odpowiada za 5 proc. produktu krajowego brutto i zatrudnia aż 13,6 proc. obywateli. Na początku maja minister turystyki Stuart Nash ogłosił, że kraj ograniczy liczbę turystów. Nowa Zelandia, znana z niezwykłej przyrody i filmowych odsłon 'Władcy Pierścieni’, jest systematycznie zadeptywana przez turystów. Gdy w ubiegłym roku ich liczba zmalała, natura miała szansę odetchnąć. Na dłuższą metę to jednak nie wystarczy, by następne pokolenia mogły się cieszyć tymi wyjątkowymi krajobrazami. Minister jest przekonany, że sytuacja nie może wrócić do stanu sprzed pandemii. Dlatego też takie atrakcje jak wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Zatoka Milforda będą od tej pory dostępne dla ograniczonej liczby turystów.
Turystów dosyć ma także Amsterdam. Stolica Holandii już od dłuższego czasu narzekała na osoby, które przyjeżdżają tam tylko w celu odwiedzenia coffee shopów. – Amsterdam jest miastem międzynarodowym i oczywiście chcemy przyciągać turystów, ale pragniemy, aby przyjeżdżali oni ze względu na różnorodność, piękno miasta i jego zaplecze kulturalne – mówi Femke Halsema, burmistrzyni stolicy Holandii. Dlatego też władze Amsterdamu są coraz bliżej zakazania turystom zakupów w coffe shopach. Burmistrzyni proponuje także przeniesienie słynnej Dzielnicy Czerwonych Latarni, która jest najstarszą częścią miasta. Przyciąga tłumy turystów – nie tylko tych, którzy korzystają z usług sex workerek, ale także gapiów. – Spacerując wąskimi uliczkami w centrum, widzisz tłumy turystów stojących przed oknami, którzy gapią się, fotografują i śmieją się z bezbronnych kobiet. Jako kobieta nie mogę zaakceptować tego rodzaju poniżania. Jest to sprzeczne z prawami wszystkich kobiet – mówi Halsema. Dlatego też proponuje przeniesienie erotycznego zagłębia na obrzeża miasta, do 5-piętrowego budynku o powierzchni 5 tys. metrów kwadratowych. Przy wejściu będzie od gości pobierana opłata. Czy pomysły wejdą w życie? Póki co należy podkreślić, że nie podobają się ani właścicielom coffee shopów, ani domów w Dzielnicy Czerwonych Latarni, ani ich pracownicom.
Photo by Robin Benzrihem/Unsplash