Story of #VanLife – historia życia w furgonetce
W przypadku kolorowych kamperów pojęcie sezonu ogórkowego zyskało na znaczeniu. 'Ogórek’, czyli surferski domek na kółkach, stale rośnie w siłę. Rośnie też jego cena. Samochód dostawczy, kiedyś wart garść dolarów, aktualnie staje się bezcenny.
Ale co tak naprawdę wiemy o losach kampera, zanim wjechał w media społecznościowe na dobre?
Rok 1880. Zamożny chirurg Królewskiej Marynarki Wojennej William Gordon Stables rozpoczyna pierwszą operację pod kryptonimem #VANLIFE. Briefuje robotników na projekt iście fantazyjnej, dwumetrowej furgonetki z polerowaną boazerią. W imię zasady 'sky is the limit’ powstał pierwszy rekreacyjny 'lądowy jacht’, reprezentujący współczesne przesłanie hashtagu #vanlife.
Wewnątrz furgonetki była biblioteczka, perski dywan, witraże, instrumenty muzyczne oraz kuchnia.
Prekursor życia w trasie wyrusza w podróż, następnie wydaje książkę 'The Cruise of the Land Yacht Wanderer’, czyli 'Wspomnienia z rejsu jego lądowym jachtem-wędrowcem’.
Mijały lata, a wraz nimi kolejne autorskie projekty realizowane według budżetu, wizji oraz potrzeb. Filozofia tych przedsięwzięć opierała się głównie na prostocie, niskich kosztach, wielofunkcyjności i wszechstronności. Tak właśnie powstawały różne generacje Volkswagena Transportera, które w zawrotnym tempie zyskały własny charakter, wyznaczyły trendy i styl życia.
Hashtag #VANLIFE to zdecydowanie coś więcej niż znacznik zdjęcia czy styl podróżowania. To określona estetyka, zdefiniowana tożsamość i kultura. Lucas Valdes, właściciel czołowego sklepu z częściami Volkswagena z siedzibą w Kalifornii, porównuje 'vanlife’ do surfowania sprzed kilkudziesięciu lat.
– Tak wielu ludzi identyfikuje się z kulturą, strojem, nastawieniem surferów, ale prawdopodobnie tylko około 10 proc. z nich surfuje – komentuje Lucas.
Z jednej strony mamy do czynienia z analogową przyjemnością majsterkowania i podróżowania w duchu slow. Z drugiej strony 'vanlife’ to międzynarodowa grupa ludzi, która być może porozumiewa się językiem wolności, ale w dużej mierze jest zjawiskiem mediów społecznościowych. Każda kolejna podróż staje się 'projektem’ ze stałym podłączeniem do sieci, patronów i sponsorów.
Corey i Emily są odpowiedzialni za jeden punkt na większości 'bucket list’ 99 proc. użytkowników Instagrama. Where’s My Office Now powstało w ramach eksperymentu połączenia pracy z podróżowaniem. – Chcieliśmy sprawdzić, czy możliwe jest połączenie koczowniczego życia hipisowskiego z pracą od dziewiątej do piątej – wyjaśniają.
Zanim kupili furgonetkę, zarejestrowali witrynę internetową i założyli konta w mediach społecznościowych. – Biznesowa część mnie wiedziała, że jest potencjał – powiedział Corey, który nadal korzysta z telefonu z klapką. Jedyne, co wzbudziło jego podejrzenia i wątpliwości, to zaabsorbowania jego dziewczyny mediami społecznościowymi – martwił się, że może ono mieć negatywny wpływ.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Statystycznie istnieje pewna zgodność estetyczna oraz demograficzna właścicieli furgonetek i ich kont w social mediach. Prawie wszystkie najpopularniejsze konta należą do młodych, atrakcyjnych, białych, heteroseksualnych par. Jak w każdym pokoleniu, łączą ich również niespełnione obietnice co do przyszłości po ukończonych studiach. Życie natychmiast weryfikuje scenariusz dyplomu z wyróżnieniem.
Pokolenie, które napędza ten trend, ma znacznie większe zadłużenie i niższe wskaźniki posiadania domów niż poprzednicy.
Wzrost liczby pracowników kontraktowych i czasowych dodatkowo osłabia stabilność finansową młodych ludzi, a mieszkanie w furgonetce jest stosunkowo tanie oraz niezobowiązujące.
Obecnie pod hashtagiem #vanlife znajdziemy 8,2 mln postów. Styl swobodnego podróżowania na stałe podłączył się do sieci generując nową grupę influencerów/celebrytów, a kolorowa, wielofunkcyjna furgonetka, symbol wolności i minimalizmu, nieśmiało zyskuje kolejną funkcję – reklamowego słupa online.
Tekst: KK