5 powodów, dla których warto oglądać „The Act”. Historia pań Blanchard
1. Spektakularne oszustwo
Historia Dee Dee i Gypsy Blanchard brzmi jak szalony scenariusz stworzony przez nadgorliwego autora, który upchnął zbyt wiele wątków w jednej opowieści. Jak wyglądało prawdziwe życie matki i córki z dala od współczujących oczu całej Ameryki? Dzisiaj wiemy na pewno, że zupełnie inaczej niż przedstawiała to Dee Dee. Na potrzeby osób nieśledzących medialnych relacji warto przypomnieć, że punktem wyjścia jest 14 czerwca 2015 roku, kiedy to szeryf hrabstwa Green odkrywa w domu Dee Dee jej ciało.
Dee Dee to praktycznie symbol dzielnej amerykańskiej matki wychowującej swoją nastoletnią (ta kwestia też nie jest jasna, ponieważ wiek dziewczyny był przez matką zaniżany) córkę zmagającą się z całym szeregiem chorób, każdego dnia zagrażających jej śmiercią. Gdy policja odnajduje ciało Dee Dee, sąsiadki zaczynają pytać – gdzie jest córka? Czy ktoś ją uprowadził? Czy grozi jej niebezpieczeństwo? Kto zamordował jej matkę? I tutaj zaczyna się jedna z najbardziej zaskakujących historii, które w ostatniej dekadzie opisywały chętnie także polskie media.
„Rzeczy nie zawsze są takie, jak się wydają” – powiedział podobno szeryf hrabstwa Green po znalezieniu ciała Dee Dee.
2. Między stanami
Jak w 2008, albo 2015 roku udawać chorobę przed lekarzem? Jak skutecznie dementować jednoznaczne wyniki badań? W jaki sposób uzyskać dofinansowanie na kosztowny wózek inwalidzki, kiedy możesz polegać na własnych nogach? Jak przekonywać specjalistów, że ktoś jest śmiertelnie chory? Wydaje się to niezwykle trudne, ale nie jest niemożliwe. Wszystkie te pytania zachowajcie na seans „The Act”, a z pewnością dowiecie się, czy system amerykańskiej służby zdrowia może być oszukiwany na setki tysięcy dolarów poświęcanych na nikomu niepotrzebne badania. Oglądanie „The Act” to podobne doświadczenie do seansu „Ostrych przedmiotów”, z tą różnicą, że serial oparty jest na faktach, więc bardziej przeraża.
Niezwykle toksyczna, skomplikowana i niezrozumiała dla osób z zewnątrz relacja matki i córki uwikłanych w kokon wzajemnych zależności sprawia, że człowiek siedzi jak na szpilkach, czekając na to, co stanie się dalej.
Dla wielu Amerykanów huragan Katrina był największą życiową traumą, z którą nie poradzili sobie do dzisiaj. Dla innych, jak np. dla Dee Dee była to okazja, aby zmienić miejsce zamieszkania, poznać nowych ludzi chętnych do wypisywania czeków na leczenie jej chorej córki, a także doskonała wymówka dla nieposiadania aktów urodzenia i historii leczenia, bo przecież „uległy zniszczeniu podczas Katriny”. Jak widać, dla pani Blanchard, szklanka zawsze była do połowy pełna. Do czasu. Jej wędrowny styl życia pozwalał na gubienie tropów, ale taka para jak ona i Gypsy zawsze zapada w pamięć, więc prędzej czy później ktoś musiał powiedzieć „sprawdzam!”.
3. Obsada
Patricia Arquette sprawdza się świetnie w roli kobiet na granicy załamania nerwowego, ale i mocno zaburzonych psychicznie. Od kiedy nie musi już grywać miłych pań i dziewcząt z sąsiedztwa, pokazuje jak doskonale radzi sobie z niezwykle skomplikowanymi dojrzałymi bohaterkami, od zawsze zdanymi na siebie. Jako Dee Dee Blanchard wzbudza niepokój swoim pozornym opanowaniem, pod którym aż kipi frustracja i poczucie niesprawiedliwości. W końcu chciałaby być lubiana i akceptowana. Żeby tak się stało, musi jednak włożyć w to wiele pracy i kreatywności (czytaj: udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jest).
Joey King w roli Gypsy ma przed sobą wiele wyzwań, pokazuje w końcu swoje dwa oblicza – to dla świata i matki, a także to prawdziwe, ukrywane przed wszystkimi chcącymi widzieć w niej wieczne dziecko w różowym wdzianku dla przedszkolaka.
Na drugim planie pojawiły się Chloë Sevigny i AnnaSophia Robb (jako matka i córka z sąsiedztwa) i dały sporo równowagi dla pokręconej i niepokojącej relacji pań Blanchard.
4. To się wydarzyło naprawdę
Nie sposób zapomnieć o tym, że to wszystko wydarzyło się naprawdę i to całkiem niedawno. Osoby zaangażowane w życie rodziny Blanchard wciąż żyją i zmagają się z konsekwencjami tych wydarzeń. Dotyczy to także samej Gypsy. Kim jest ta dziewczyna, której przez całe jej dotychczasowe życie nie pozwalano być sobą? Czy za jakiś czas napisze o tym książkę, albo udzieli wywiadu za milion dolarów i stanie się telewizyjną celebrytką? W tej historii niczego nie można wykluczyć dlatego jest tak fascynująca.
5. „Moja kochana mamusia nie żyje”
Serial stanowi fabularyzowane rozwinięcie filmu HBO, pt. „Moja kochana mamusia nie żyje”. Na pewno otrzymamy bardziej pogłębioną, bo podzieloną aż na osiem odcinków, analizę relacji Dee Dee i Gypsy, a także większy wgląd w życiorys starszej pani Blanchard.
„The Act” sprawnie operuje retrospekcjami, które pomagają widzowi zbudować całe uniwersum serialu z kawałów podrzucanych w różnych osiach czasu.
Morderstwo, oszustwa, ucieczki, kłamstwa, fałszowanie danych personalnych i medycznych, wyłudzenia, potajemny seks, duże ilości Xanaxu. To wszystko w serialu o życiu pewnej miłej pani z sąsiedztwa i jej uroczej córki. Zapraszamy na seans „The Act”.
Tekst: Małgorzata Major