Dlaczego w Sudanie wybuchły walki?

Konflikt w Sudanie trwa od 15 kwietnia, a w kraju, pomimo rozejmu, nadal dochodzi do rozlewu krwi.
.get_the_title().

Walki wybuchły w stolicy Sudanu, Chartumie, oraz w innych częściach kraju w połowie kwietnia i są bezpośrednim skutkiem brutalnego konfliktu o władzę wewnątrz dowództwa wojskowego. Od czasu rozpoczęcia konfliktu zginęło co najmniej 512 osób, a 4,2 tys. zostało rannych. Obecnie sudańscy generałowie zgodzili się na przedłużenie o 72 godziny rozejmu. Zawieszenie broni potrwa do północy w poniedziałek, jednak jak informują media, w kraju nadal trwają zamieszki i giną kolejni ludzie.

Starcia toczą się między regularną armią a paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF).

Sudan leży w północno-wschodniej Afryce i jest jednym z największych krajów na kontynencie (zajmuje powierzchnię 1,9 mln kilometrów kwadratowych). Jest to jednocześnie jeden z najbiedniejszych krajów na świecie, a 46 mln ludzi żyje ze średnim rocznym dochodem w wysokości 750 dolarów (około 3 tys. złotych) na osobę.

Od zamachu stanu w 2021 roku Sudanem rządzi rada generałów. Na jej czele stoją dwaj wojskowi i to oni są w centrum sporu: generał Abdel Fattah al-Burhan, szef sił zbrojnych i de facto prezydent kraju oraz jego zastępca i przywódca RSF, generał Mohamed Hamdan Dagalo (lepiej znany jako Hemedti). To właśnie między nimi doszło do konfliktu, którego źródłem jest odmienna wizja tego, w jakim kierunku zmierza kraj i niezgoda w kontekście przejścia na rządy cywilne.

Punktami spornymi są plany włączenia 100-tysięcznej RSF do armii i to, kto miałby dowodzić nową siłą.

Wymiana ognia rozpoczęła się 15 kwietnia po dniach napięć. Członkowie RSF zostali rozproszeni po kraju, a armia uznała to za zagrożenie. Wstępnie zakładano, że rozmowy rozwiążą sytuację, ale tak się nie stało. Walki objęły cały Sudan. W ich wyniku zginęło ponad 400 cywilów. Uznaje się, że były to 'przypadkowe ofiary’, jasne jest jednak, że bojownicy przenieśli się na obszary gęsto zaludnione i miejskie. W efekcie sudańskie siły powietrzne przeprowadziły naloty na stolicę (nie wiedząc dokładnie, gdzie są bazy RSF), w której mieszka ponad 6 mln mieszkańców. Już kilka razy ogłoszono zawieszenie broni, żeby umożliwić ludziom ucieczkę, jednak stan rozejmu nie jest przestrzegany.

RSF powstała w 2013 roku i ma swoje korzenie w cieszącej się złą sławą milicji Janjaweed, która brutalnie walczyła z rebeliantami w Darfurze (oskarżono ją o czystki etniczne), a w 2019 roku organizacji zarzucono łamanie praw człowieka w związku z masakrą demonstrantów. Od tego czasu generał Dagalo stworzył potężną siłę, która interweniuje również w inne konflikty, chociażby w Libii i Jemenie. Dagalo kontroluje również niektóre kopalnie złota w Sudanie.

W 2019 roku armia przeprowadziła zamach stanu i ostatecznie obalono długoletniego prezydenta Sudanu Omara al-Bashira.

Cywile walczyli o wprowadzenie demokracji, utworzono wówczas wspólny rząd wojskowo-cywilny. Został on obalony w kolejnym zamachu stanu w październiku 2021 roku. Władzę przejął gen. Burhan. Od tego czasu trwa rywalizacja pomiędzy gen. al-Burhanem i gen. Dagalo. Teoretycznie w grudniu 2022 roku ustalono, że władza ma zostać przekazana cywilom, jednak nigdy to nie nastąpiło i konflikt się zaostrzył. Istnieją podejrzenia, że ​​obaj generałowie, wbrew temu, co mówią, chcą utrzymać władzę i wpływy. Chociaż zapewniają, że zależy im na kraju, to ich działania sprawiają, że Sudan może stać się jeszcze bardziej podzielony, pogłębią się polityczne spory, a sąsiadujące państwa zostaną wciągnięte w konflikt. Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i UE wezwały do ​​zawieszenia broni i rozmów w celu rozwiązania kryzysu, a wiele krajów koncentruje się teraz na próbach wydostania swoich obywateli z Sudanu.

Tekst: AC
Zdjęcie: Rapid Support Forces/Twitter

TU I TERAZ