Historyczna zmiana niemieckiej konstytucji

Niemcy chciały mieć wszystko – parasol bezpieczeństwa USA z ich bazami na terenie kraju, dostęp do wolnego rynku UE, tanie surowce z Rosji negocjowane za placami reszty Europy i doskonałe kontakty handlowe z Chinami. Te czasy minęły, a ich dotychczasowa doktryna geopolityczna (bądź jej brak), żeby po prostu robić biznes, wyczerpała się.
Dowodem tego, że zrozumiały to w końcu nawet niemieckie elity jest dokonana właśnie zmiana tamtejszej konstytucji, która pozwala na wyłączenie wydatków na obronność i infrastrukturę bez konieczności przestrzegania dotychczasowych ograniczeń budżetowych.
Niemcy planują przeznaczenie 500 miliardów euro na modernizację infrastruktury (w tym rozlatujące się autostrady) oraz znaczne zwiększenie wydatków na Bundeswehrę. Celem jest pobudzenie gospodarki, która od dłuższego czasu zmaga się z stagnacją, oraz wzmocnienie pozycji Niemiec na arenie międzynarodowej. Nowelizacja konstytucji otwiera drogę do większej elastyczności w polityce fiskalnej Niemiec, przed którą wzbraniali się od lat. Źródeł tej awersji do długu należy szukać w kryzysach gospodarczych i szalejącej hiperinflacji okresu międzywojennego i po II wojnie światowej. W 2009 roku, w odpowiedzi na globalny kryzys finansowy, wprowadzono do konstytucji tzw. hamulec długu, który ograniczał deficyt budżetowy do 0,35% PKB, aby zapewnić stabilność finansową państwa i uniknąć nadmiernego zadłużenia. Zmiana konstytucji spotkała się z mieszanymi reakcjami. Partie CDU/CSU, SPD i Zieloni poparły nowelizację, argumentując koniecznością dostosowania polityki fiskalnej do aktualnych wyzwań, takich jak wojna na Ukrainie i potrzeba modernizacji infrastruktury. Z kolei partie AfD, FDP i Lewica sprzeciwiły się zmianie, obawiając się nadmiernego zadłużenia i potencjalnych konsekwencji dla przyszłych pokoleń. Niektóre z tych partii zapowiedziały zaskarżenie trybu przyjęcia nowelizacji do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.