Pokolenie Z i millenialsi chcą tego samego w pracy, ale tylko Gen Z to dostanie
Gen Z stanowczo domaga się lepszej równowagi między życiem zawodowym a prywatnym. Nowe pokolenie jest odważne i zbuntowane, co pomaga mu w dążeniu do swoich celów, ale nie bez znaczenia jest również pandemia. Liczne lockdowny okazały się dobrym momentem na ponowne przemyślenie naszych relacji z pracą, a firmy zyskały szansę na przeprowadzenie gruntownych zmian w swojej polityce.
Pokolenie Z nie wstydzi się prosić o dni wolnego ze względu na stan zdrowia psychicznego, pracuje mniej i ustala własne godziny.
Jego zasady mogą szokować wielu przepracowanych millenialsów, których życie zawodowe jest często mocno uporządkowane. Mimo że inaczej pracują, zarówno millenialsi jak i pokolenie Z chcą tego samego w pracy, czyli przede wszystkim elastyczności i dobrej atmosfery. Oba pokolenia przeżywają znacznie więcej niepokoju i stresu niż ich poprzednicy oraz kładą nacisk na zdrowie psychiczne i równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Według sondażu Gallupa z 2020 roku zarówno millenialsi, jak i przedstawiciele pokolenia Z traktują priorytetowo pracodawców, którzy dbają o ich dobre samopoczucie.
Różnica polega jednak na tym, jak poszczególne pokolenia podchodzą do tych priorytetów w pracy. Ma to wiele wspólnego z tym, w jakim stanie była gospodarka, gdy ukończyli studia. Millenialsi rozpoczynali swoją karierę zawodową, gdy dużo mówiło się kryzysie finansowym z 2008 roku, niektórzy go doświadczyli. Młodzi byli chętni do zmian, jednak mieli pewną awersję do ryzyka. Choć już od jakiegoś czasu millenialsi chcą elastyczności w pracy, ich prośby były często ignorowane, m.in. ze względu na przepaść, ziejącą między nimi a ich przełożonymi boomersami. Z kolei pokoleniu Z przyszło się rozpoczynać pracę w czasach dość elastycznej gospodarki.
Millenialsi chcieli po prostu stabilizacji i bezpieczeństwa finansowego.
Badania wykazały, że wejście na rynek pracy w okresie spowolnienia gospodarczego może negatywnie wpłynąć na wzrost płac, a ludzie, którzy wówczas rozpoczynają karierę zawodową, zarabiają mniej przez okres do 15 lat w porównaniu z osobami, które ukończyły studia w czasach rozwoju.
Ernie Tedeschi, dyrektor zarządzający i ekonomista Evercore ISI, twierdzi, że na doświadczenia millenialsów wpłynęły różne czynniki gospodarcze oraz to, co za młodu wpajali im boomerzy. W efekcie wstępujący na rynek pracy młodzi millenialsi obawiali się ryzyka i utraty pracy oraz czuli presję szybkiego zarobienia gotówki.
Doprowadziło to do powstania opartej na pracy kultury pośpiechu i powszechnego poczucia wypalenia.
Oczywiście millenialsi nie chcieli, żeby ich życie zawodowe tak wyglądało. Według badania PwC praca nie jest dla większości z nich wyłącznym priorytetem, a 71 proc. respondentów twierdzi, że ingeruje ona w ich życie osobiste. Z kolei badanie Deloitte wykazało, że millenialsi ponad wszystko cenią sobie równowagę między życiem zawodowym a prywatnym.
Pokolenie Z znalazło się w zupełnie innej sytuacji – pandemia i praca zdalna dały im wbrew pozorom przewagę. Sytuacja uświadomiła młodym, że elastyczny system pracy tak naprawdę jest im bardzo na rękę. Millenialsi przetarli szlak, umożliwiając zmiany w zakresie większej elastyczności i dobrego samopoczucia w pracy. Jednak to pokolenie Z sprawia, że nie są to już dodatkowe korzyści, a norma w miejscu pracy.
Zdjęcie główne: Beth Jnr/Unsplash.com
Tekst: MZ