Prawie nikt nie zagląda do Decentraland – wartego 1,2 mld dolarów projektu metaverse
Wyceniany na ogromne kwoty projekt Decentraland, w którym można zanurzyć się w alternatywnym świecie umożliwiającym m.in. kupno i sprzedaż wirtualnych nieruchomości, ma wielkie problemy frekwencyjne.
Według wyliczeń serwisu DappRadar w ciągu doby aktywnych było tam zaledwie… 38 użytkowników!
Niewiele lepiej sytuacja przedstawiała się na konkurencyjnym The Sandbox (522 osoby). Brzmi to trochę tak, jakby przykładowy Friz, przy swoich zasięgach, mógł liczyć na widownię rzędu kilkuset osób.
Dyrektor kreatywny, Sam Hamilton, tłumaczy, że analityczna platforma skupiła się wyłącznie na użytkownikach logujących się na czacie lub wchodzących w interakcje z innymi, podczas gdy Decentraland za takich uważa unikalne adresy portfela blockchain.
Tych, jak sugeruje, jest około 8 tys. dziennie i tak też szacuje liczbę dziennych użytkowników.
Przypomnijmy, że uniwersum oparte jest przede wszystkim na Ethereum.
Biorąc pod uwagę, jak przełomowym zjawiskiem ma być metaverse, liczby te (nawet gdyby przyjąć optykę Hamiltona) wciąż wydają się śmiesznie małe, zwłaszcza na tle kosmicznych wycen rynkowych. Z pewnością nie pomagają tu też wzmagające obawy kryzysy, chociażby ten, który pogrążył NFT (spadek wartości od stycznia aż o 97 proc.!).
Specjalizujący się w tematyce trendów w świecie cyfrowym Sasha Fleyshman podsumował to bez ogródek: ’Każdy, kto mówi, że istnieje dziś metaverse, które zadziałało, kłamie w żywe oczy’.
Tekst: WM
Źródło zdjęcia głównego: Exodus Wallet